Tadeusz Byrdak ma żal do śledczych z opolskiej prokuratury. Twierdzi, że jego sprawą nie zajmują się w odpowiedni sposób.
Byrdak od ponad 10 lat jest częstym gościem w opolskiej prokuraturze. Mężczyzna twierdzi, że Urząd Kontroli Skarbowej zniszczył jego firmę. - Pod koniec 2002 roku przyszedł do mnie inspektor UKS na kontrolę. Zaproponował mi, żebym zapłacił 10 tysięcy złotych, to nie będę się musiał niczym martwić i kontrola wypadnie pomyślnie. Odmówiłem. Finał był taki, że spreparowano dowody, a ja musiałem oddać UKS 150 tysięcy złotych z tytułu rzekomo niezapłaconego podatku. Zniszczono mnie i moją firmę – mówi Byrdak. - Niestety prokuratura nie zajęła się nigdy tą sprawą poważnie – dodaje.
Były biznesmen od rana okupował dziś fragment chodnika przy wejściu do budynku Prokuratury Okręgowej w Opolu. Na przyniesionych ze sobą transparentach wypisał kolejno nazwiska prokuratorów prowadzących jego sprawy. Wszystkim zarzuca łamanie prawa poprzez chronienie przestępców. - Prokuratorzy to mafia, bagno, ośmiornica i sitwa. Wszyscy już dawno to stwierdzili. Można przypuszczać, że ochraniają przestępców dla kasy i kolesi z układów – denerwuje się Tadeusz Byrdak.
- W związku z tym protestem nie wpłynęło do nas żadne pismo ani oświadczenie. Pan B. jest jednak doskonale znany opolskiej prokuraturze ponieważ nie akceptuje podejmowanych przez nią decyzji i wiele razy składał już zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez prokuratorów. Żadne z nich nie okazało się dotąd zasadne – mówi Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Oczywiście w naszym kraju obowiązuje wolność słowa, ale jest ona ograniczona w sytuacji kiedy naruszane jest dobre imię innych osób, kiedy dochodzi do pomawiania i znieważania. Prokuratorzy to funkcjonariusze publiczni i to jest normalne, że jesteśmy krytykowani. W tej sytuacji każdy z prokuratorów podejmie indywidualną decyzję czy wystąpi na drogę sądową w obronie dobrego imienia – dodaje Sieradzka.
opolski: Napisał postów [977], status [stały bywalec]
nie od dzisiaj wiadomo że w Opolu reka ręke myje, sitwa siedzi i chroni sobie tyłki nawzajem a region pogrąża sie w zacofaniu i niegospodarności