- Autor: Seeb
- Wyświetleń: 108042
- Dodano: 2008-07-22 / 19:39
- Komentarzy: 223
Ksiądz chciał zabić swoje dziecko
Ks. Wieńczysław Ł. od roku jest proboszczem parafii w Janikach.
(fot: Seeb)
Janiki, to mała wieś znajdująca się około 20 kilometrów od Olesna.
Wieńczysław Ł. 45-letni proboszcz parafii we wsi Janiki (około 20 kilometrów od Olesna), namawiał lekarzy do zabicia nowonarodzonego dziecka, którego jest ojcem. Ordynator oddziału na którym doszło do ekscesu zdecydował powiadomić o tym fakcie policję.
- Mogę potwierdzić, że zatrzymaliśmy 45-letniego mieszkańca wsi Janiki – wyjaśnia zdawkowo Joanna Lazar z częstochowskiej policji.
- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie nakłaniania jednego z lekarzy do zabójstwa noworodka – mówi Robert Wypych z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Ani prokuratura, ani policja nie chcą jednak ujawniać szczegółów sprawy. – Ze względu na dobro śledztwa, jego delikatny charakter, jak i bardzo dużą karę jaką zagrożone jest takie przestępstwo nie możemy nic więcej powiedzieć – tłumaczy prokurator Wypych.
Janiki, to jednak mała wioska w której wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. Tu nikt nie ma wątpliwości co się stało. – Zrobił dziecko Edycie i w szpitalu chciał je zabić – mówi siedzący pod sklepem jeden z mieszkańców miejscowości. Niezłe mamy tutaj kino – wtrąca siedzący obok mężczyzna. Może w końcu ktoś zrobi z nim porządek – mówi rozżalony. Od 37-lat jak tu mieszkam, to nikt nawet nie pomyślałby, że takie rzeczy mogą się dziać – dodaje siedząca obok pani Genowefa.
29-letnia Edyta L. mieszka w oddalonej o kilka kilometrów miejscowości Dankowice Pierwsze. Jej znajomość z księdzem trwa niespełna rok. – Wsiadał na rower i na skróty lasem do niej jeździł. Czasem i dwa albo trzy razy dziennie – wspomina jedna z sąsiadek kobiety.
Ksiądz Wieńczysław gdy dowiedział się że zostanie ojcem zrozumiał, że wszystko poszło o krok za daleko. Wiedział, że niebawem wszyscy dowiedzą się co się stało, a on wpadnie w poważne tarapaty. Proboszcz do końca nie chciał więc zaakceptować dziecka. – Mówił, że chce aby dziewczynka została w szpitalu, że on nie chce mieć z nią nic wspólnego – wspomina pan Franciszek, ojciec Edyty. Powiedziałem, że się na to nie zgodzę, że jak będzie trzeba to sam je wychowam. Wtedy zażądał ode mnie oświadczenia na piśmie – dodaje pan Franciszek.
Gdy duchowny widział, że niebawem wszystko wyjdzie na jaw, postanowił poprosić lekarzy o zabicie dziecka. Wtedy na wniosek prokuratury księdza zatrzymano. Został wypuszczony po niespełna 48 godzinach. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, jego stan zdrowia nie pozwolił na tymczasowe aresztowanie.
W niedzielę Wieńczysław Ł. odprawił mszę świętą tak jakby nic się nie stało. – Nie tłumaczył dlaczego przez dwa dni go nie było – mówią parafianie. Ale większość z nich dobrze wiedziała co się stało, wieś o tym aż huczy. Na mszy nie pojawił się jednak organista, który najwyraźniej także ma już dość współpracy z księdzem. Ale nie on jeden. Od proboszcza z miesiąca na miesiąc odwraca się coraz więcej ministrantów i parafian, bo tu ludzie przestali mu wierzyć. – Do takiego dziada mam iść na mszę i się spowiadać? Pyta jedna z mieszkanek Janików. Wielu z parafian wybiera więc udział we mszy w okolicznych wioskach.
Już w poniedziałek ksiądz zajął się natomiast dopełnieniem ojcowskich formalności związanych z zarejestrowaniem dziecka w urzędzie gminy. Nie miał jednak na sobie sutanny, ani nawet koloratki, ale zawsze od nich stronił. Duchowny odwiedził także matkę swego dziecka w szpitalu. Wszystko wskazywało więc, że przejął się rolą ojca. Zupełnie na co innego wskazuje jednak rozmowa telefoniczna jaką przeprowadził na szpitalnym korytarzu. – „Mam problem z Edytą” – mówił (wtedy prawdopodobnie padło pytanie z jaką Edytą, na co duchowny odpowiedział) „- no wiesz, tą co jej dziecko zrobiłem”.
Ani Wieńczysław Ł., ani Edyta L. sprawy komentować nie chcą i unikały naszego reportera.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
keiko: Napisała postów [9311], status [VIP]
Zabić maleństwo?Jaki przykład miłości do bliżniego swego..........ale takie historie są,będą niestety.Szkoda tylko,że stan duchowny tak się zapiera przed odpowiedzialnością,dziewczyna może alimentów nigdy nie zobaczyć.Księdza wyślą gdzieś na Mazury do małej parafii a ją będą tępic i gonić jak psa.Bo to działa jka mafia.Przeczytajcie sobie historię dziewczyny z Nysy w książce 'Byłem księdzem",podobna sytuacja,kościół totalnie ją olał i jej dzieci.....z księdzem,jemu oczywiście dobrze się powodzi na parafii w Niemczech......