Bartłomiej Bonk jest oburzony skalą nieprawidłowości, których zdaniem komisji dopuścił się personel obierający poród jego żony.
- Raport komisji zaskakuje mnie tylko pod jednym względem. Że można było popełnić aż taką liczbę błędów w podejściu do pacjenta. Ilość tych błędów lekarzy mnie przeraża. Zero ludzkiego podejścia – mówi zdenerwowany Bartłomiej Bonk, po tym jak zapoznał się z raportem dotyczącym porodu jego żony w Wojewódzkim Specjalistycznym Zespole Matki i Dziecka w Opolu. - Dobrze, że ci lekarze pokazali prawdę. Wyniki pracy tej komisji tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że w tym szpitalu dzieje się bardzo źle. Że bardzo źle potraktowana została moja żona. Przez błędy lekarzy moje dziecko walczy o życie – podkreśla.
Ciężarowiec Budowlanych Opole odebrał dziś ze szpitala przy ul. Reymonta małżonkę Barbarę wraz z córką Mają, bliźniaczką która przyszła na świat jako pierwsza. - Żona fizycznie czuje się dobrze, ale psychicznie jest rozbita – mówi Bonk. - Wiem, że sprawą zajmuje się prokuratura, ale ja sam także zamierzam doprowadzić ją do końca. Tym jak została potraktowana moja żona i córka musi zająć się sąd. Osoby, które doprowadziły do tej tragicznej sytuacji muszą ponieść odpowiedzialność. Taka sytuacja nie ma prawa się powtórzyć – podkreśla.
Temat fatalnie przeprowadzonego porodu Barbary Bonk odbił się głośnych echem także wśród naszych forumowiczów, którzy wymieniają jeden po drugim przykłady innych, ich zdaniem, nieprawidłowości w Wojewódzkim Specjalistycznym Zespole Matki i Dziecka w Opolu.
Moja żona rodziła w tym szpitalu parę tygodni temu na szczęście wszystko odbyło się bez komplikacji, ale dziewczyna która leżała z nią na sali już takiego szczęścia nie miała, była dwa tygodnie po terminie i dwóch próbach wymuszenia bez skutku dopiero interwencja lekarza prowadzącego ciąże pomogła i wymusiła zrobienie cesarki w ostatniej chwili – pisze Dzte
Ja też rodziłam i gdyby nie mąż nie było by mnie i córeczki, na cięcie zdecydowano się dopiero wtedy jak przestałam oddychać o fakcie poinformował położne mąż bo one tak właśnie monitorowały ze nie miały pojęcia co się dzieje u mnie w sali - wspomina moka22
Rodziłam w tym szpitalu 17 lat temu i rodziłam w marcu tego roku. Nic się nie zmieniło. Rodziłam wcześniaka i gdyby nie położna dziecko wypadłoby mi na podłogę bo lekarz czekał na inkubator plotkując z pielęgniarkami w drzwiach sali. po wszystkim oznajmił że przecież nic się nie stało i mam się cieszyć że dziecko żyje... Na szczęście oddział patologii noworodków i wcześniaków to oddział idealny. I nawet jeśli lekarze na górze coś spieprzą to lekarze na dole wyprowadzą dzieciaki na prostą – pisze z kolei Izabelabela74.
zibu: Napisał postów [51], status [rozkręcił się]
Jednego w tym wszystkim nie rozumiem . Wiekszośc psioczy i narzeka ale ciągle łazi tam rodzić. Wiele z was pisze ,że naście lat temu rodziło - było źle , a znowu tam lezie rodzić . Dlaczego nie pojedzie do Brzegu ,Nysy ,Krapkowic ,Strzelec .Nie jest to daleko ( niejednokrotnie np warszawainki mają dalej na porodówke niż opolanki na koniec województwa). Swoja drogą mam znajomego ginekologa w Strzelcach Opolskich i mówi ,że już w tym tygodniu zuważył ,ze do porodu przyjezdzają Panie z Opola. Myślałem ,że się cieszy z tego faktu bo np. więcej zarobi . szybko jednak wyprowadził mnie z błedu. szpitale to nadal komuna - zarabiasz bez wzgledu na to ile robisz .Generalnie cała ta zadyma bardzo go martwi ,bo mówi ,że nie wyobraża sobie przyjąc np 15 porodów w ciągu nocy , co ponoć w tej rzeźni na Reymonta nie jest niczym nadzwyczajnym. Genaralnie cieszę sie ze nie jestem kobieta i ze to nie mój problem.