Zawieranie związków miłosnych w tradycyjny sposób coraz częściej zastępuje internet i dostępne w nim portale społecznościowe. Według psychologa, dla osób które tracą dystans, może mieć to przykre konsekwencje w prawdziwym życiu.(Fot: Dżacheć)
Marta, 17–letnia uczennica jednego z technikum w Opolu nie rozstaje się ze swoim smartfonem. - Komenty i lajki sypią się cały czas. Trzeba być na bieżąco – przyznaje. Kiedy pytam ją o związek, który deklaruje na portalu (jako partnerka wskazana jest dziewczyna w jej wieku) od razu się ożywia. - Tak się teraz robi. My z Karoliną bardzo się lubimy, jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółkami. Nasz związek na "fejsie" wywołał ogromne zainteresowanie. Wszystkim się to bardzo podoba i nam też. Pod zdjęciem, na którym się całujemy było chyba ze 100 lajków – podkreśla Marta. Podobny efekt „fejmu” (od ang. fame czyli sława) mają inne wpisy nastolatek o silnym podtekście seksualnym. Oprócz „lajkowania” nie brakuje też ordynarnych i wulgarnych komentarzy. Właścicielki kont świadomie ich nie kasują.
Tomek ma 18 lat. Chodzi do jednego z opolskich „ogólniaków”. Konto na popularnym „fejsie” założył już jakiś czas temu. Od kilku miesięcy jest w związku ze swoją dziewczyną Anią. - Celowo zaznaczyłem, że jesteśmy w związku. Inne dziewczyny nie zaczepiają mnie i nie są natrętne. Adoratorów z głowy ma też Ania – zaznacza Tomek. - Inna sprawa, że wielokrotnie spotykałem się z propozycjami oznaczenia mnie jako czyjegoś chłopaka, a nawet narzeczonego, żeby tylko ta dziewczyna, która mi to proponowała miała spokój albo mogła pochwalić się przed koleżankami. Generalnie te statusy życiowe zmienia się bardzo łatwo. Ludzie pogadają godzinę na czacie i już są w związku – dodaje licealista.
Jak to się stało, że tradycyjne sposoby nawiązywania uczuć są wypierane przez internet? - To znak naszych czasów. Media, portale społecznościowe chcąc być atrakcyjne celowo sięgają do sfery emocji i prywatności. Kiedyś, w dobie oświecenia zwracaliśmy się w kierunku racjonalności, a teraz odsuwamy się od tego jako społeczeństwo i opieramy się na emocjach. Te generują atrakcyjność, a za nią idzie dochód więc to raczej trend nieodwracalny – ocenia dr Tomasz Grzyb ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Co więcej, nieodpowiedzialne przenoszenie sfery intymnej swojego życia do sieci może w przyszłości mieć opłakane skutki. - W internecie można się już zakochać, poznać i ze sobą zerwać. Z obawą myślę o konsekwencjach, bo to wszystko w sieci przychodzi niesamowicie łatwo i beztrosko. Bez większego wysiłku podtrzymujemy dużą ilość powierzchownych kontaktów. Problem pojawia się dopiero w prawdziwym życiu, które rządzi się innymi zasadami. Po pierwszej kłótni z prawdziwym partnerem nie będzie go można usunąć ze znajomych i zmienić statusu na "wolny" – podkreśla dr Grzyb.
anio74: Napisała postów [15797], status [VIP]
O.T. Oleńka, wszystkiego najlepszego:) Zdrówka i miłości!!!