Psy bez problemu opuszczają posesję i atakują mieszkańców, w tym dzieci uczęszczające do pobliskiej podstawówki.
Inspektor TOZ pokazuje zniszczone ogrodzenie, przez które wydostają się czworonogi. Ich właściciel przebywa obecnie w więzieniu.
a wychudzone czworonogi włóczą się bezpańsko po ulicach. Władze gminy Turawa twierdzą, że psy wcale bezpańskie nie są i działać w tej sytuacji nie mogą. Nie pomogły nawet interwencje sołtysa Zawady, dyrektora miejscowej podstawówki i Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami.
- Nikt nie jest tutaj sadystą, ale w końcu dojdzie do tego, że komuś puszczą nerwy i zrobi porządek z tymi psami. Tak nie musi się stać, bo one nie są niczemu winne. Ale co by pan zrobił gdyby panu taki pies ugryzł dziecko jadące na rowerze do szkoły? To naprawdę niebezpieczna sytuacja – mówi naszemu reporterowi zdenerwowana mieszkanka Zawady. Trudno jej się dziwić, bo problem z parą na pierwszy rzut oka sympatycznie wyglądających psiaków, rzeczywiście istnieje.
Po przyjeździe na miejsce nasza ekipa zastaje posesję ze zniszczonym ogrodzeniem. Po chwili na jej teren wbiegają z ulicy 2 psy. Pierwszy - mniejszy, jest zdecydowanie bardziej agresywny. Drugi, znacznie większy, przypominający amstafa, zachowuje się spokojnie. - Właściciel tych psów odbywa obecnie karę i siedzi w więzieniu. Czworonogi zostały pozostawione same sobie. Przez dziury w ogrodzeniu wydostają się z posesji i krążą po całej okolicy w poszukiwaniu jedzenia. Niestety bywają też agresywne, na co kilkukrotnie uskarżali się już mieszkańcy sołtysowi – mówi Stefan Kołodziej, inspektor opolskiego oddziału Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami.
- Rodzice przychodzą do mnie i skarżą się na te psy. Zwyczajnie boją się o swoje dzieci i w pełni to rozumiem. Sam zacząłem wysyłać woźnego przed rozpoczęciem i po zakończeniu zajęć, aby odprowadzał dzieci – mówi Henryk Zapiór, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej w Zawadzie. - Nikt tu nie robi niepotrzebnej sensacji. Problem jest dokuczliwy i ktoś musi z tym zrobić porządek – podkreśla Zapiór. Sołtys Zawady zaalarmował TOZ po tym, jak jego prośby nie spotkały się z reakcją gminy Turawa. - To gmina w tej sytuacji ma obowiązek zareagować i zapewnić bezpieczeństwo zarówno mieszkańcom jak i tym porzuconym psom. Apelował o to sołtys, apelowaliśmy my. W odpowiedzi słyszymy, że nic nie da się zrobić a gmina bezpodstawnie nie będzie wydawać pieniędzy na wyłapanie tych psów – mówi Stefan Kołodziej.
Waldemar Kampa, wójt gminy Turawa na pytanie o problem z dokuczliwymi psami szeroko rozkłada ręce. - Gmina nie ma tu do czynienia z bezpańskimi psami. Te czworonogi mają właściciela, który co prawda odbywa karę pozbawienia wolności, ale nawiązaliśmy korespondencję z więzieniem i jasno z niej wynika, że byt psów jest zabezpieczony. Opieką i karmieniem ma zajmować się rodzina tego mężczyzny – tłumaczy Kampa. - Nie mamy podstawy, aby wydać po 1800 złotych za złapanie tych psów, a następnie do oddania ich do schroniska, gdzie będziemy płacić po 30 złotych dziennie za ich utrzymanie – podkreśla wójt gminy Turawa.
Wójt w rozmowie z naszym reporterem zapewnił też, że pracownik gminy na jego wyraźne polecenie uszczelniał ogrodzenie posesji na której przebywają psy. Zadeklarował też sprawdzenie, czy czworonogi faktycznie mają zapewnioną opiekę i wyżywienie, tak jak zapewnia ich właściciel w korespondencji z więzienia.
Do tematu wrócimy.
luxusowy: Napisał postów [22583], status [VIP]
jak płaca 30 zł od pieska za dzień to ja się zwalniam z pracy i otwieram schronisko dla psów. Wystarczy mi ze 20 psiaków i spokojnie z tego wyżyję :)