Dyspozytorzy opolskiego pogotowia są straszeni prokuratorem, kiedy po weryfikacji zgłoszenia odmawiają wysłania karetki.(Fot: archiwum)
Wojewoda postanowił zareagować na ostrą krytykę pod adresem systemu ratownictwa na Opolszczyźnie.(Fot: Dżacheć)
Wojewoda opolski spotkanie z dziennikarzami rozpoczął od zaskakującej informacji. - Na działanie naszego systemu ratownictwa posypały się gromy. Efekt jest taki, że zgłaszający potrzebę przyjazdu karetki stosują nacisk na dyspozytorach. Mówią, że jeśli nie przyjedzie karetka, albo że jeśli nie przyjedzie karetka specjalistyczna to powiadomią prokuraturę. Zjawisko to zaobserwowaliśmy w rejonie nyskim – oznajmił Ryszard Wilczyński. - Tymczasem wszelkie kontrowersje wynikają z niewłaściwego przekazu zgłaszających, ze złej interpretacji wydarzeń. System ratownictwa nigdy nie działał lepiej – podkreślił wojewoda.
Szczególny nacisk służby wojewody kładą na pracę dyspozytorów Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego, który od początku roku zarządzają pracą wszystkich karetek w regionie. Do dyspozycji pacjentów w 7 rejonach operacyjnych pozostają 23 zespoły podstawowe, 16 zespołów specjalistycznych, a także po 2 zespoły czasowe podstawowe i specjalistyczne. Na całością czuwa 6 dyspozytorów. - Nie są to osoby przypadkowe. Aby zostać dyspozytorem należy mieć odpowiednie wykształcenie i doświadczenie, bo wymagany jest m.in. 5 letni staż pracy w służbie zdrowia jako personel medyczny – mówił Krzysztof Waszkiewicz, dyrektor ds. medycznych OCRM. - Wraz ze zmianami po 1 stycznia mamy lepszą koordynację pracy karetek, ich szybsze dysponowanie. Unowocześniona została łączność, jej zasięg i jakość połączeń. Posiadamy też rejestrator nagrań oraz monitoring ruchu karetek – wyliczał Waszkiewicz.
Z kolei Ireneusz Sołek, dyrektor OCRM podkreślał, że styczeń tego roku był okresem wyjątkowym dla ratownictwa. - Obecnie odnotowujemy około 400 zgłoszeń na dobę. W okresie noworocznym było ich prawie tysiąc na dobę. Obciążenie systemu było ogromne – tłumaczył Sołek. Pytany o liczbę dyspozytorów OCRM stanowczo wykluczył możliwość zwiększenia ich liczby. - Według zapisów ustawy jeden dyspozytor przypada na 250 tysięcy mieszkańców, a więc u nas na szacowany milion i tak mamy o dwóch dyspozytorów więcej. - I tak dobrze wiemy, że milion mieszkańców na Opolszczyźnie to więcej niż region ma w rzeczywistości – zauważył Szymon Ogłaza, dyrektor biura wojewody opolskiego.
Za poważny problem w funkcjonowaniu systemu ratownictwa na Opolszczyźnie służby wojewody, co zresztą nie dziwi, uznają liczbę niezasadnych zgłoszeń pod numerami alarmowymi. - Statystyka jest przerażająca. Gdybym miał włosy na głowie to bym je rwał. W styczniu 2013 roku na 25122 zgłoszenia aż 19599 to były zgłoszenia niezasadne, wśród których nie brakowało chamskich, idiotycznych żartów – mówił Henryk Ferster, kierownik Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Opolu.
memory5: Napisał postów [510], status [rozpisany/na]
dziecko leżące w domu z 40 stopniową gorączką w sobotni wieczór ledwo przytomne pod opieką rodzica bez auta nie mogło liczyć na przyjazd karetki do wioski tułowice bo nie było zagrożenia życia