Henryk Ferster, dyrektor WCPR w Opolu zapowiada zdecydowaną walkę z autorami głupich żartów pod numerem alarmowym 112.(Fot: Dżacheć)
Nowe zasady działania systemu ratownictwa na Opolszczyźnie obowiązują od 1 stycznia tego roku. Pierwszy miesiąc zarówno Opolskie Centrum Ratownictwa jak i Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego (obsługujące numer 112) potraktowały jako okres próbny. Statystyka zgłoszeń, które w styczniu odebrał WCPR jest jednak przerażająca. Na 25122 telefonów, aż 19599 okazało się bezzasadnymi. Wśród nich nie brakowało bezmyślnych, czasem prostackich i chamskich żartów. Podobne przypadki powtórzyły się w lutym. - Liczyliśmy, że osoby, które nic sobie nie robią z bezpieczeństwa mieszkańców regionu i gwiżdżą na przepisy prawa wreszcie się opamiętają. Tymczasem luty przyniósł nam 3 fałszywe zgłoszenia, w których zadysponowane na miejsce zostały służby ratownicze - denerwuje się Henryk Ferster, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Opolu. - W jednym przypadku pojechała karetka, a w dwóch strażacy. Tym razem taryfy ulgowej dla żartownisiów nie będzie – zapowiada.
System obsługujący numer alarmowy 112 dla Opolszczyzny nie tylko rejestruje wszystkie nagrania, ale ma też szerokie możliwości lokalizacji osoby wykonującej połączenie. - Lada dzień przekażemy policji materiał dotyczący w sumie 10 przypadków, w tym tych 3 skrajnych gdzie zadysponowane zostały służby. Mamy czas i miejsca z których dzwoniono, mamy numery, mamy zapis rozmów – informuje Ferster. - W kilku przypadkach dzwoniły te same numery. Połączenia wykonywały kobiety. Zgłoszenia były z powiatu nyskiego – dodaje dyrektor WCPR w Opolu.
Dla opolskiej policji takie sprawy to nie pierwszyzna i co ważne, autorzy głupich żartów mogą być ścigani skutecznie. - Wystarczy przypomnieć sytuację sprzed tygodnia, kiedy dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Nysie został powiadomiony przez pracownika WCPR o zgłoszeniu zabójstwa. Mężczyzna anonimowo zgłosił zabójstwo swojej żony, po czym rozłączył się i wyłączył telefon – mówi podinsp. Jarosław Dryszcz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Policjanci szybko ustalili, że sprawcą, jak się okazało fałszywego alarmu, jest 48-letni mieszkaniec gminy Korfantów, który pod wpływem alkoholu zgłosił zabójstwo żony. Teraz 48-latek odpowie za popełnione wykroczenie przed Sądem Rejonowym w Nysie. Za taki czyn grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna – dodaje Dryszcz.
Na surowszą karę mogą liczyć autorzy fałszywych zgłoszeń, którzy spowodowali wyjazd karetki i straży pożarnej. Tu dodatkowo sąd może orzec obciążenie sprawców kosztami, które poniosły służby ratownicze. - Liczy się je w tysiącach złotych. Nie wspominając o tym, że kiedy strażacy jadą do fałszywego zgłoszenia są tak naprawdę wyłączeni z systemu i nie będą w stanie pomóc w tym czasie naprawdę potrzebującym pomocy – mówi mł. bryg. Leszek Koksanowicz, dowódca JRG nr 2 w Opolu. - To samo dotyczy karetek. Trzeba być kompletnie pozbawionym wyobraźni, żeby narażać innych mieszkańców na to, że karetka do nich nie przyjedzie albo przyjedzie zbyt późno bo komuś się zebrało na żarty – podkreśla Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego.
calvin: Napisał postów [346], status [pismak]
Kolejny przypadek w Polsce gdzie karetka nie była wysłana do potrzebującego dziecka, sprawą zajmuje się prokuratura a J.Owsiak zapowiedział że jeżeli ta sprawa nie będzie wyjaśniona należycie to WOŚP głęboko się zastanowi czy w dalszym ciągu pomagać służbie zdrowia.(wiadomości Radia ZeT)