Witold Obrał w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Opolu pracuje od 24 lat. W Centrum Sportu kierowanym przez Wojciecha Tyca "wytrzymał" niespełna 3 miesiące. Twierdzi, że był przez kierownika obiektu obrażany, nękany i zmuszany do bezsensownych prac.(Fot: Dżacheć)
Relacje Witolda Obrała z jego pracy w Centrum Sportu są zatrważające. - Na północ (tak pracownicy MOSiR – u nazywają obiekt przy ul. Wandy Rutkiewicz – przyp. red.) trafiłem w 2011 roku z lodowiska Toropol. Kierownik od początku mojej pracy na obiekcie obrażał mnie, wyzywał od śmiecia, był do mnie wyraźnie uprzedzony. Z jakiego powodu? Tego nigdy się nie dowiedziałem. Innym pracownikom podkreślał wielokrotnie, że moje dni są w tej pracy policzone. To wszystko do mnie docierało, czułem się zaszczuty – opowiada Obrał. - Nękania trwały cały czas. Szczyt miał miejsce w momencie, kiedy dyrektor kazał mi wykonywać proste prace ogrodnicze, przystrzyganie trawy przy krzewach, za pomocą małych nożyc podczas gdy można to było z powodzeniem zrobić kosiarką dostępną na obiekcie. Z kolei kiedy zobaczył, że w upale koszę trawę kosiarką w krótkich spodenkach to kazał mi założyć odzież służbową pozostałą z pracy na lodowisku, a więc długie spodnie polarowe – mówi zdenerwowany mężczyzna.
Witold Obrał opowiada też, że w czasie swojej pracy w Centrum Sportu był uczestnikiem jeszcze jednej, mocno kontrowersyjnej praktyki. - Kiedy kierownik był z jakiegoś powodu niezadowolony, miał zarzuty do naszej pracy, to w ramach kar jak to nazywał, byliśmy oddelegowani do karczowania pobliskiego zagajnika. Chodzi o drzewa obok boiska do piłki plażowej. Własnymi rękoma, przy użyciu małych siekierek wycinaliśmy te drzewa na wyraźne polecenie kierownika – wspomina Obrał. - Nikt nigdy się temu nie przeciwstawił, choć to niezgodne z wieloma przepisami, w tym BHP. Ludzie po prostu boją się o pracę. Sam raz próbowałem upomnieć się kiedyś o swoją krzywdę i nic nie wskórałem – dodaje.
Chodzi o sprawę z połowy 2011 roku, kiedy kierownik Centrum Sportu dyscyplinarnie odebrał Witoldowi Obrałowi premię. 10 procent wynagrodzenia czyli 160 złotych. - Dostało mi się za rzekomo nieposprzątaną salę konferencyjną. Ja salę posprzątałem, a po zakończeniu moich godzin pracy nieporządek pozostawił tam pracownik ochrony. Kierownik tego nie wyjaśnił i z góry uznał, że ja zawiniłem. Mojego odwołania nie uwzględnił też ówczesny dyrektor MOSiR Maciej Płuska – wyjaśnia Witold Obrał. Nasz rozmówca nie był też bierny wobec wymienionych wcześniej sytuacji i 27 lipca napisał do Macieja Płuski formalną skargę, w której zwraca uwagę na zachowania Wojciecha Tyca. Obrał pisze o nękaniu, zastraszaniu, mobbingu.
Po tej skardze w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji nie ma żadnego śladu. Tak jak śladu nie było po omawianych wcześniej przez naszą redakcję skargach w sprawie Karoliny Radzik (kierownik obiektu kazał jej się przebierać w sali wystawionej na widok publiczny) czy Kolegium Sędziów Opolskiego Związku Piłki Nożnej (Wojciech Tyc odmawiał sędziom dostępu do pokoju sędziowskiego na obiekcie). Z nieoficjalnych informacji do jakich dotarł nasz reporter wynika, że skargi na działanie Centrum Sportu i kierownika tego obiektu wpływały do MOSiR-u i jego ówczesnego dyrektora dziesiątkami. Tymczasem w formalnej dokumentacji, jaką dysponuje obecny dyrektor Sławomir Kożuszko, nie ma o takich skargach żadnej informacji poza jedną, o której pisaliśmy już wcześniej. Kożuszko odnalazł pismo z 12 kwietnia 2012 roku (końcowy okres pracy Macieja Płuski – przyp. red.) adresowane do swojego poprzednika, w którym pracownik MOSiR prosi dyrektora o „interwencję w sprawie narastających skarg na działanie Centrum Sportu”.
Sprawę chcieliśmy wyjaśnić z kierownikiem Centrum Sportu i jego byłym przełożonym Maciejem Płuską. Mimo kilku prób z żadnym z nich nie udało nam się skontaktować.
Witold Obrał skutecznie wnioskował o przeniesienie na inny miejski obiekt. W Centrum Sportu pracował od czerwca do sierpnia 2011 roku. Obecnie jest instruktorem na Orliku przy ul. Czaplaka. - Jeśli MOSiR nie zrobi z tymi sprawami porządku to skieruję sprawę do sądu. Nie można tak podle traktować ludzi – denerwuje się pracownik opolskiego MOSiR-u z 24 – letnim stażem. - Obecnie trwa szeroko zakrojona kontrola w sprawie funkcjonowania Centrum Sportu od samego początku jego funkcjonowania. Zajmiemy się także i tą sprawą – zapewnia Sławomir Kożuszko, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Opolu.
passion58: Napisała postów [683], status [rozpisany/na]
Dziwne, że Maciej Płuska skoro uważa się za tak pokrzywdzonego nic z tym nie zrobił. Przecież widział ile osób jest pokrzywdzonych i ile skarg napływa. Coś mi się tu wydaje, że rączka rączkę myje.