Bartłomiej i Barbara Bonk wystąpili o odszkodowanie w procesie cywilnym przeciwko Szpitalowi Ginekologiczno-Położniczemu. Domagają się 2 milionów złotych za wyrządzoną krzywdę, 200 tys. zł na leczenie dziecka i 10 tys. zł dożywotniej renty dla ich córeczki.
Bronisław Łabiak, ordynator oddziału patologii ciąży kiedy rodziła Barbara Bonk, nie stawił się na procesie. Odpowiedzi na pytania odmawiała z kolei Hanna Żwirska-Lembrych, nadzorująca poród Barbary Bonk. (Fot: Dżacheć)
- Nastroje jakie nam z żoną towarzyszą są na pewno waleczne. My tu przyszliśmy walczyć o swoje, o pieniądze dla naszego dziecka, dla naszej kochanej Julii, którą skrzywdzili w tym szpitalu. Ja się nigdy nie poddaję i nigdy się nie poddam. Zawsze walczę do końca – mówi Bartłomiej Bonk. - Te pieniądze są potrzebne tylko dla mojego dziecka, żebyśmy my jako rodzice mogli zapewnić jej wszystko co tylko jest możliwe aby pomalutku mogła się rozwijać i w przyszłości była samodzielna - podkreśla olimpijczyk.
Szpital na procesie cywilnym wytoczonym przez małżeństwo Bonków reprezentowali w poniedziałek Marek Chowaniec, zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych oraz Hanna Żwirska-Lembrych, lekarka nadzorująca poród Barbary Bonk. - Pozwana oczekuje, że kwestia winy, kwestia zadośćuczynienia, zostanie rozstrzygnięta przez sąd. Wszystkie powody stanu zdrowia dziecka będą przedmiotem opinii biegłych. Czekamy na te opinie i mamy nadzieję, że dadzą odpowiedź na pytanie o przyczyny stanu zdrowia dziecka – mówi Jakub Muszyński z wrocławskiej kancelarii Kittay & Muszyński, który reprezentuje Hannę Żwirską-Lembrych. - Jeśli te opinie potwierdzą winę pozwanej, to z pewnością powinna ona zadośćuczynić poszkodowanemu dziecku i umożliwić mu powrót do zdrowia – podkreślił adwokat.
Sama lekarka konsekwentnie odmawiała dzisiaj odpowiedzi na wiele pytań, tłumacząc, że wobec niej prowadzone jest śledztwo prokuratorskie i składanie zeznań w procesie cywilnym może zostać wykorzystane przeciwko niej. Z kolei Bronisław Łabiak, ordynator oddziału patologii ciąży, który odmówił Barbarze Bonk cesarskiego cięcia, nie pojawił się na rozprawie. Jak powód podał chorobę. Sąd wezwał go do stawienia się na komisję lekarską, która określi czy jego stan zdrowia pozwala na udział w procesie w charakterze świadka. Z kolei Marek Chowaniec tłumaczył przed sądem, że odejście Bronisława Łabiaka ze stanowiska tuż po porodzie Barbary Bonk to zbieg okoliczności. - Ordynator był już w wieku emerytalnym, narzekał na stan zdrowia – wyjaśniał Chowaniec.
Zeznania obciążające szpital złożył dzisiaj Marek Tomala, lekarz prowadzący ciążę Barbary Bonk. Przed sądem opowiadał, że bliźniaczki rozwijały się przez całą ciążę prawidłowo a kiedy Barbara Bonk trafiła na oddział porodowy był pewien, że do rozwiązania dojdzie w drodze cesarskiego cięcia. - Wydawało się to oczywiste. Szczególnie, że ułożenie dziewczynek w łonie matki wyraźnie wskazywało na konieczność przeprowadzenia tego zabiegu. Pacjentka poprzez cesarskie cięcie rodziła 8 lat temu a to kolejna, dodatkowa kwalifikacja przy porodzie bliźniaczek – przekonywał Tomala.
Córeczka państwa Bonków przebywa obecnie w domu, pod opieką rodziców. Dziewczynka została zakwalifikowana do nowatorskiego programu leczenia komórkami macierzystymi. - Pierwsze, małe efekty już są. Julia jest po pierwszym przeszczepie. Takich przeszczepów komórek ma być od 9 do 15-tu w ciągu najbliższych 3 lat – mówi Bonk. - Julia walczy, my walczymy dla niej – podkreśla.
Zobacz relację wideo z procesu
Juljan: Napisał postów [15744], status [VIP]
Boziu!!! Skąd ten biedny NFZ weźmie taką kwotę? Ups był bym zapomniał -ściągną od nas :(