- Autor: Seeb
- Wyświetleń: 2767
- Dodano: 2007-11-23 / 11:23
- Komentarzy: 5
Radio Opole ma już 55 lat
(fot: Józef Środa / AFRO)
Zaczynali na sprzęcie z niemieckiego i amerykańskiego demobilu. Dziś mają nowoczesne studio i szykują kolejne rewolucje techniczne.
Na ulicy Zajączka dostało dwa albo może tylko półtora mieszkania. Ciasno mu było w tym roku 1952. Władysław Gawroński zaglądał na ulicę Zajączka od początku - jako pracownik telekomunikacji, bez której wówczas w eterze panowałaby cisza. Przeszedł do Radia Opole, na stanowisko technika, w 1954. Pamięta dobrze: czasem nagrywało się coś w łazience lub kuchni. Teraz człowieka to śmieszy.
Dużych form teatralnych co prawda nasza rozgłośnia nie przygotowywała, ale efekty specjalne do mniejszych audycji - i owszem. Władysław Gawroński przyznaje, że czasem wyglądało to podobnie jak na filmie "Skarb", gdzie Adolf Dymsza naśladuje odgłos chlupoczącej wody albo ryczącej krowy.
- Dziś to prościutkie, efekty są na taśmach, gotowe - mówi pan Władysław, do 2002 roku realizator dźwięku w Radiu Opole i szef techniczny stacji.
Pracowało się na sprzęcie w wojskowego demobilu - niemieckiego i amerykańskiego. Pierwsze reportaże dźwiękowe powstawały w roku 1955. Długo trwało zanim całkowicie wyparły reportaże - takie jak w gazecie - czytane przez autorów. Radiowcy pamiętają, kto przed sitkiem świetnie wypadał.
- Kazimierz Kowalski - twierdzi Bogusław Nierenberg, związany z Radiem Opole od 1977. - Odczytywał swoje teksty, jakby je opowiadał. Potem pisał też dla nas słuchowiska. Pamiętam przetłumaczoną na kilka języków "Ofelię, dziewczynę Hamleta”.
- No i Kowalski dobrze brzmiał - dodaje szef techniczny.
Z ulicy Zajączka rozgłośnia została przeniesiona na Piastowską. Nareszcie studio - z prawdziwą akustyką. Po jednej stronie szyby Władysław Gawroński, a po drugiej, przy mikrofonie - wierchuszka intelektualna Opola i okolic: poeci, pisarze, plastycy - to najmilsze wspomnienia. Kiedyś w radiu dużo się mówiło, a i grało się inaczej niż dzisiaj.
Piosenka i krzyk
- Dziś radia są jak grające skrzynki. To przykre - mówi Edward Spyrka, w opolskiej stacji od lipca 1962 roku do maja 2004, jej szef muzyczny, kompozytor, aranżer, słowem - postać. - Kiedyś od szefa muzycznego wymagało się znajomości muzyki. Dziś wystarczy przeczytać kilka okładek płyt i ułożyć listę.
Latami Radio Opole promowało różne gatunki muzyczne - od muzyki ludowej z Opolszczyzny i całego świata po jazz i muzykę poważną. I dzisiaj je gra, chociaż nie w takim wymiarze. Kiedy powstała idea zorganizowania w Opolu festiwalu polskiej piosenki, odpowiedzialna rola nagłośnieniowca od razu i na lata została przydzielona tej rozgłośni.
W 1966 roku, jako współpracownik, do Radia Opole przyszedł Stefan Skrzypecki. Pochodzi z Kresów. Miał wtedy wschodni zaśpiew, ale nikomu to nie przeszkadzało. Do dziś zajmuje się sportem. W weekendy jeździ na zawody i mecze.
- Bardzo się w życiu nakrzyczałem - żartuje pan Stefan.
Reporter sportowy może pozwolić sobie nie tylko na emocje, ale też na swoisty rodzaj stronniczości - lokalny partiotyzm. Skrzypecki podczas relacji na żywo ze stadionu nie nazywał "Odry” inaczej, jak swoją i naszą drużyną. Opisywał słuchaczom stroje, nastroje, pogodę, nie tylko akcję na boisku. Bo jego rolą było opowiedzieć to, czego ludzie nie mogą zobaczyć.
- Ale już zawodów judo bym nie opowiedział - przyznaje dziennikarz. - To byłoby zbyt trudne.
Najtrudniejsze były wejścia na żywo do ogólnopolskiego sportowego programu. "A co tam w Opolu?” - pytał Bogdan Tuszyński, świetny komentator, kiedy na ośmiu stadionach równolegle odbywały się mecze. I trzeba mu było odpowiedzieć w ciągu 15 albo 20 sekund.
- To dużo - twierdzi Stefan Skrzypecki. - Wystarczy na przeczytanie ośmiu linijek tekstu, a jak się nie czyta, tylko opowiada, to jeszcze więcej.
Zdaniem Skrzypeckiego wadą reportera radiowego jest to, kiedy mówi za mało. W przeciwieństwie do komentatora telewizyjnego. On grzeszy, jeśli mówi za dużo.
Zapomniał, jak się nazywa
Piotr Wróblewski dokładnie pamięta daty: zaczął pracę 2 listopada 1977 (przyszedł do nas z Koszalina), zakończył - 13 lutego 1993 (przeniósł się do Radia Lublin). Pamięta też pierwsze audycje na żywo.
- Jeszcze pod koniec lat 70. jedynym takim programem były warszawskie "Sygnały dnia” - wspomina. - Inne się nagrywało i emitowało. Nazywaliśmy je puszkami albo klockami.
Wróblewski był wszechstronny. Zajmował się polityką, muzyką, socjologią, reportażem, wywiadem radiowym, prowadził poranki. Głos miał rozpoznawalny. Ludzie zaczepiali go, kiedy kupował bułki albo bilet kolejowy. Najżywiej słuchacze zareagowali po wywiadzie z opolskim biskupem pomocniczym. W radiu rozdzwoniły się telefony choć była to jeszcze era sprzed komórek. Nigdy wcześniej na antenie nie emitowano wywiadu na żywo z osobą duchowną tej rangi. Stało się to możliwe dopiero po sierpniu 80.
Ale "żywiec” to nie tylko sukcesy, ale także wielki stres i zwykłe gafy. Raz pan Piotr zapomniał, jak się nazywa. Przedstawił słuchaczom swojego realizatora i... dziura w głowie.
Artykuł pierwszej potrzeby
W 1994 roku radio przeniosło się do nowej siedziby, na ul. Strzelców Bytomskich. Trzy lata później przyszła wielka woda. Zalała pół Opola, razem z nową siedzibą.
- Podczas powodzi radio odegrało swoją najważniejszą rolę - podkreśla Edward Spyrka. - Bardzo się wtedy przysłużyło ludziom. Stało się artykułem pierwszej potrzeby, przed chlebem i wodą.
Szef muzyczny (sam zresztą był powodzianinem z ul. Kropidły na Pasiece) na czas powodzi porzucił muzykę. Razem z innymi dziennikarzami zajmował się informacją: o fali, o ludziach, którzy się wzajemnie poszukują, o rozmiarach szkód uczynionych przez wodę.
Więcej na ten temat czytaj w NTO.pl
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
ghf: to kolebka dawnych partyjnych działaczy