W Sosnowcu dwoił się i troił Mateusz Krawiec, ale ani on ani jego koledzy nie zdołali pokonać bramkarza gospodarzy.
Sobotnie zawody na stadionie przy ul. Kresowej, rozgrywane przy kilku stopniach Celsjusza, nie porwały od pierwszych minut. Pierwsza warta odnotowania sytuacja miała miejsce dopiero w 18. minucie, kiedy groźną wrzutkę w pole karne OKS posłali gospodarze. Podanie próbowali przeciąć Bartłomiej Danowski i Sławomir Cienciała. Finał był taki, że bramkarz Odry minął się z piłką, a obrońca omal nie zaliczył trafienia samobójczego. Chwilę później okazję do wykazania się miał Danowski, który dobrze wyszedł z bramki i przerwał prostopadłe podanie ekipy Zagłębia.
W 28. minucie po rzucie rożnym na miejscowych od krycia uwolnił się Rafał Jankowski i dobrym uderzeniem głową chciał zaskoczyć golkipera gości. Na posterunku czujny był jednak Danowski. Minęły 2 minuty i ponownie zaatakowali podopieczni Mirosława Smyły. Tym razem Sadowski urwał się na lewym skrzydle, zabrał z piłką w pole karne i mierzonym strzałem sprawił bramkarzowi OKS sporo kłopotów. Kiedy wydawało się, że Odra bezkarnie przetrwa napór przeciwników przyszła 36. minuta. Defensywa niebiesko-czerwonych zaspała przy kontrze Zagłebia. Wychodzący na pozycję Łukas Tumicz dostał dobre podanie od Huberta Tylca i płaskim strzałem pokonał Danowskiego.
Odra zryw w grze ofensywnej zanotowała jeszcze przed zmianą stron. W doliczonym czasie pierwszej połowy po rzucie rożnym zakotłowało się w polu karnym gospodarzy. Piłka trafiła pod nogi Tomasza Wawrzyniaka, który będąc oko w oko z Mateuszem Struskim zamiast wybrać róg i umieścić w nim piłkę, fatalnie przestrzelił nad poprzeczką z dosłownie kilku metrów. Tuż po gwizdku rozpoczynającym drugą część meczu akcję marzenie wyklepali Paweł Giel, Marcin Kocur i Krystian Kowalczyk. Ostatnim elementem układanki miał być Mateusz Krawiec. Skrzydłowy z Opola trafił jednak w nogi Struskiego, a po chwili arbiter Piotr Przybyła i tak odgwizdał pozycję spaloną strzelającego.
Strzelecki niefart podopiecznych Dariusza Żurawia trwał nadal. W 57. minucie lewą stroną dobrze wystartował Krawiec, wpadł w pole karne i przymierzył w bramkę Zagłębia, ale na wysokości zadania stanął Struski, który wybił futbolówkę. Akcja aż prosiła się o dobitkę, bo piłka spadła bezpańsko na 16 metr, ale nie zjawił się tam żaden z opolskich zawodników. W 64. minucie drugi raz piłkę z siatki wyjmował Struski i drugi raz wynik meczu nie uległ zmianie. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska głową uderzał Kocur, kierunek strzału zmienił jeszcze Giel, a tuż przed linią bramkową całość zamknął jeszcze Kowalczyk. Sędzia i tym razem zasygnalizował jednak pozycję spaloną zawodnika Odry.
W 67. minucie pierwszy raz w drugiej połowie zaatakowali gospodarze. Po rzucie rożnym do odbitej na 12 metr piłki dopadł Sadowski, ale jego próba wylądowała dobrych kilka metrów nad bramką Danowskiego. Kolejne minuty w obu jedenastkach upływały na wymianach kadrowych. Zdecydowanie lepiej mógł wyjść na nich szkoleniowiec Zagłębia. Rzut wolny z okolicy środka boiska bił Łukasz Grube. Danowski nie zdołał złapać zmierzającej mu za kołnierz piłki, odbił ją przed siebie, a tam czyhali już rozpędzeni Bartłomiej Czarnecki i Jan Grzesik, wprowadzeni z ławki rezerwowych. Tylko przytomne zachowanie Copika sprawiło, że Odra nie straciła drugiego gola. Już w doliczonym czasie gry po kontrze minimalnie obok słupka uderzył jeszcze Grzesik, a potem akcji gwizdek arbitra zabrzmiał przy Kresowej po raz ostatni.
Zobacz relację wideo z tego spotkania, a w niej jedyną bramkę, najciekawsze sytuacje boiskowe, rozmowę z Michałem Glanowskim, a także pomeczowe wypowiedzi obu trenerów.
Al Bundy: Napisała postów [584], status [starszy pismak]
w ogłoszeniach 24opole ludzie szaliki odry juz wyprzedają..