Łukasz Romantowski dwoił się i troił w bramce opolan, ale mimo to gospodarze doznali dotkliwej porażki.
Gospodarze do meczu z aktualnym Mistrzem Polski przystąpili bez reprezentacyjnego bramkarza Adama Malchera, który nabawił się przed tym spotkaniem kontuzji i rywalizację śledził z poziomu trybun w kołnierzu ortopedycznym. Odpowiedzialność za bramkę Gwardii w środowym meczu spoczywała więc na Łukaszu Romantowskim i Sławomirze Donosewiczu. Z kolei w ekipie VIVE żadnych roszad kadrowych nie było. W przypadku tej ekipy dwa słowa wstępu należą się także Sławomirowi Szmalowi - golkiperowi kielczan, którego opolska publiczność przyjęła wyjątkowo ciepło. Wszak popularny „Kasa” latami występował w zespole z Zawadzkiego i jest na Opolszczyźnie bardzo lubiany.
Początek zawodów przy Kowalskiej należał do gości. Najpierw po szybkiej kontrze trafił Michał Jurecki, Paweł Prokop nie wykorzystał karnego i po chwili było już 0:2. Pierwszego gola dla Gwardii rzucił w 3. minucie Piotr Adamczak, a już chwilę później kibice oglądali na parkiecie sytuację spotykaną rzadko. Rzut karny wykonywał dla Vive Ivan Cupic, ale pokonać nie dał się Donosewicz. Arbiter nakazał jednak powtórkę i ku radości trybun kolejny raz górą był bramkarz gwardzistów. Chwilę później nastąpiło wyraźne załamanie w grze gospodarzy. Piłkę na rozegraniu stracił Marko Vukcevic co skrzętnie wykorzystał trafieniem Manuel Strekl. Kolejne akcje wyglądały w podobny sposób.
Pewna gra w obronie i bezwzględnie wykorzystywane kontry sprawiły, że w 20. minucie Krzysztof Lijewski trafił na 4:12 dla Vive. Chwilę później zmianę na rozegraniu wykonał trener Marek Jagielski, a także skorzystał z czasu. Nie wpłynęło to jednak znacznie na przebieg wydarzeń. Jedynie momenty radości opolskim kibicom sprawiły akcje Pawła Prokopa, który po przechwycie przebiegł całe boisko i pewnie pokonał Szmala oraz Piotra Adamczaka – ten zawodnik gospodarzy pięknie trafił w okienko kieleckiego zespołu, ale już przy stanie 6:18. Ostatecznie pierwszą odsłonę meczu gospodarze przegrali aż 7:19.
Po zmianie stron gra miejscowych nieco się ożywiła. Dwoma świetnymi rzutami popisał się Wojciech Knop, ale natychmiast odpowiedział Musa Zeljko. Kiedy Remigiusz Lasoń wykorzystał pewnie rzut karny i zdobył 10 punkt dla swojej ekipy w jej szeregach mogła jeszcze tlić się nadzieja na odrobienie strat. Rutynowani Mistrzowie Polski i uczestnicy Ligi Mistrzów ani jednak myśleli obniżyć poprzeczkę. Na każde trafienie Gwardii naszpikowany gwiazdami zespół z Kielc odpowiadał dwoma. Z karnych wciąż pewnie trafiał Julen Aguinagalde, a indywidualną akcją dał o sobie znać Karol Bielecki. Romantowskiego regularnie nękał też Piotr Chrapkowski.
Szczypiorniści Bogdana Wenty na 10 minut przed końcem meczu mieli już wypracowaną przewagę w rozmiarach 15:29. W końcówce punkty dla drużyny z Opola zdołali jeszcze zdobyć Oskar Serpina i Michał Drej, a także Remigiusz Lasoń, ale punkty w tym meczu wciąż układały się według znanego już schematu – Gwardia - gol, Vive - dwa gole. Rezultat spotkania ustalił Grzegorz Tkaczyk, który silnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi gwardzistów. Wynik 20:35 beniaminek Superligi chyba i tak może uznać za łagodny wymiar kary, bo tuż po meczu trener Bogdan Wenta przyznał, że "jego chłopcy w drugiej połowie unikali ostrej walki, aby uniknąć kontuzji".
Zobacz jaka atmosfera panowała w środę w hali przy ul. Kowalskiej:
Wypowiedzi obu trenerów po meczu:
krisss: Napisał postów [2133], status [Szycha]
Nic się nie stało...... Jak zwykle zresztą.