17-letniej Izie zbliżał się termin porodu. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia bolał ją brzuch i miała gorączkę. - Uznaliśmy, że nie ma co czekać tylko trzeba jechać na porodówkę. Przeświadczenie było takie, że córka rodzi i nic złego się nie dzieje. Zresztą ona całą ciążę wyniki badań miała wzorowe. Lekarz prowadzący żartował, że chciałby mieć tylko tak zdrowe matki w ciąży – opowiada Danuta Nowak. - Córka w szpitalu trafiła od razu na oddział położniczy. Urodziła syna poprzez cesarskie cięcie
Stan nastolatki zaczął się pogarszać dwa dni później. - Córka zadzwoniła do mnie z informacją, że nic nie widzi. Pytam jak nie widzisz, skoro do mnie dzwonisz z komórki, a ona odpowiada, że kobieta leżąca obok wybrała jej numer do mnie. Na konsultacje wezwano okulistę. Potem były kolejne badania. Kiedy Iza zaczęła tracić świadomość, stała się agresywna, zdecydowano o przewiezieniu na neurologię do Opola – relacjonuje matka 17-latki. - Najpierw 1,5 godziny czekaliśmy na wolną karetkę do transportu. Potem, już w Opolu zaczęła się jakaś niezrozumiała znieczulica. W szpitalu przy ul. Wodociągowej po krótkim badaniu stwierdzili, że Iza nadaje się na OIOM a nie do nich. Kazali wracać do Kędzierzyna, ale lekarz w karetce zaprotestował i pojechaliśmy do Wojewódzkiego Centrum Medycznego – włącza się do rozmowy Krzysztof Jankowski, wujek Izy.
Kiedy karetka z 17-latką pojawiła się w WCM, tam także odmówiono przyjęcia dziewczyny. - Lekarz wyjaśnił nam, że nie jest pełnoletnia a u nich nie ma oddziału dziecięcej intensywnej terapii, dlatego ma wracać do Kędzierzyna. No i ze łzami w oczach wróciliśmy. Było już przed 2.00 w nocy. Dopiero wtedy zrozumiałem, że krążyliśmy między tymi trzema szpitalami dobrych kilka godzin – mówi Erwin Nowak, ojciec Izy. - Potem było z nią już coraz gorzej. Była strasznie opuchnięta. Przestały działać nerki, nie mogła samodzielnie oddychać – dodaje.
2 stycznia po godzinie 15.00 Iza zmarła na Oddziale Intensywnej Terapii SPOZ w Kędzierzynie-Koźlu. Przyczyną zgonu było zatrzymanie akcji serca. U dziewczyny wykryto m.in zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie otrzewnej i trzy krwiaki na mózgu. - Doszło do wielonarządowej niewydolności organizmu. Zjawiska, które określa się w medycynie sepsą. Postępowała ona bardzo dynamicznie. W swojej pracy zawodowej z takim przypadkiem jeszcze się nie spotkałem – mówi dr Piotr Wandrasz, wicedyrektor SPZOZ w Kędzierzynie-Koźlu. - Co do zarzutu rodziny dotyczącego przewozu pacjentki, to trzeba pamiętać, że reagowaliśmy na konkretną sytuację. W momencie problemów neurologicznych szukaliśmy właśnie takiego leczenia i stąd decyzja o przewozie do Opola. W przypadku WCM zadziałał konkretny przepis związany z przyjęciem pacjenta na oddział – dodaje Wandrasz.
- Moim zdaniem lekarze w Opolu szybko poznali się w jak tragicznym stanie jest córka i nie chcieli wziąć odpowiedzialności za zaniechania tych lekarzy z Kędzierzyna. Pozbyli się problemu. Wyszło tylko na to, że jeździła karetką po śmierć. Zastanawia mnie też bardzo, jak to możliwe, że córka w ciąży wszystkie badania miała wzorowe a tu nagle dostajemy dzisiaj jej wyniki, z których wychodzi, że była zakażona gronkowcem. Podejrzewam, że do zakażenia doszło podczas porodu – ocenia ojciec 17-latki. - Jestem przekonany, że niezbędne informacje w tej sprawie dadzą rozpoczęte już działania kontrolne. W pełni współpracujemy ze wszystkimi organami. Nic więcej w tej chwili powiedzieć nie mogę - podsumowuje wicedyrektor SPZOZ w Kędzierzynie-Koźlu.
W sprawie śmierci nastolatki śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Kędzierzynie-Koźlu. - Podjęliśmy taką decyzję po doniesieniach medialnych w tej sprawie. Uznaliśmy, że wszelkie okoliczności hospitalizacji tej nastolatki należy dokładnie zbadać i stwierdzić, czy nie doszło do jakichkolwiek uchybień – mówi Eugeniusz Węgrzyk, Prokurator Rejonowy w Kędzierzynie-Koźlu. - Zapadła już decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok zmarłej 17-latki. Odbędzie się ona 4 stycznia – dodaje Węgrzyk. Kontrolę w tej samej sprawie wszczął także Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego odpowiedzialny za służbę zdrowia w regionie.
Iza przed śmiercią urodziła synka. Ma na imię Paweł. Jego stan lekarze oceniają jako dobry. - Córka dała życie a za chwilę sama je straciła. Tylko tyle nam po niej zostało - mówi zapłakana Danuta Nowak.
BlackCats: Napisała postów [1], status [żółtodziób]
Wyrazy wspolczucia dla rodziny:( Rece opadaja jakie warunki w tej Polsce panuja.Mieszkam w Niemczech,takie przypadki tutaj nie istnieja.To jest niedopuszczalne,naprawde.Zycie ludzkie nie ma w tej zasranej Polsce zadnego znaczenia.Przykre,ze nic sie w tym zasranym kraju nie zmienia !!!!