Dariusz Michalczewski nie zostawił na organizatorach gali boksu w Opolu suchej nitki.(Fot: archiwum)
Znany pięściarz, od kilku lat już na sportowej emeryturze, na swoim blogu regularnie komentuje bieżące wydarzenia ze świata boksu, głównie krajowego. Popularnego "Tigera" wyraźnie poruszyły wydarzenia ostatniej soboty w Opolu.
Przypomnijmy. Po ostatnim gongu w walce Marcina Rekowskiego i Olivier'a McCall'a wydawało się, że całkiem zasłużenie, w górę powędrowały rękawice Amerykanina. Konferansjer wykrzyczał, że to Polak wygrał, ale w tym samym momencie sędzia ringowy uniósł w górę rękę Amerykanina. Po chwili obaj bokserzy ponownie stanęli na środku ringu i tym razem sędzia Mirosław Brózio wskazał wygraną Rekowskiego. Po kolejnych kilku minutach zweryfikowano punktowanie walki i ostatecznie uznano zwycięstwo Olivier'a McCall'a.
- Przecież to są jakieś jaja! - ocenia Michalczewski. - Gdy widzę te gale pokazywane przez Polsat, to wstydzę się, że boksowałem. Dziwię się tej stacji, że pokazuje pięściarstwo na tak nędznym poziomie. Gala w Opolu to nawet nie był nędzny kabaret, to było bokserskie Bollywood. Jestem przekonany, że prezes Solorz tego nie ogląda, bo gdyby widział, co jest pokazywane w jego telewizji, nie zgodziłby się na coś takiego. Czas przestać się oszukiwać. To nie jest boks. To jest obraz nędzy i rozpaczy – dodaje "Tiger".
Z kolei organizatorzy gali na łamach mediów zupełnie zbagatelizowali zamieszanie z werdyktem w w Opolu tłumacząc, że takie pomyłki są wpisane w boks.
Hubertus: Napisał postów [31356], status [VIP]
...pamiętne walki Pana Michalczewskiego z Rocky Rocciano ...za to go lubię!!!...