Sporo osób nie zmieściło się do kościoła w Zdzeszowicach. Wielu mieszkańców żegnało też burmistrza na trasie konduktu żałobnego.
Msza żałobna rozpoczęła się o 12.00 w kościele parafialnym pw. św. Antoniego w Zdzieszowicach. Świątynia już pół godziny przed rozpoczęciem nabożeństwa wypełniła się do ostatniego miejsca. Spora część osób uczestniczyła we mszy stojąc na zewnątrz. Wśród obecnych na pogrzebie nie zabrakło przedstawicieli urzędu wojewódzkiego, marszałkostwa, starostwa powiatowego, wójtów i burmistrzów okolicznych gmin oraz miast. Specjalną delegację z flagami wystawiła Mniejszość Niemiecka a także klub piłkarski Ruch Zdzieszowice.
- Był przyjacielem każdego z nas. Zawsze uśmiechnięty, zawsze serdeczny, zawsze mówił „witaj przyjacielu!”. Czy morderca albo mordercy też usłyszeli od niego takie słowa tego tragicznego wieczora? Tego nie wiemy i pewnie dowiemy się dopiero kiedy staniemy przed sądem ostatecznym – mówił podczas kazania ksiądz Antoni Komor. - Dziękujemy ci za wszystko co dla nas zrobiłeś - podkreślił w swoim wystąpieniu Antoni Jastrzembski, wicewojewoda opolski. Po ponad godzinnej mszy żałobnej kondukt złożony z kilkunastu wozów strażackich – trumna z ciałem burmistrza była transportowana jednym z nich – udał się do Żyrowej, gdzie chciał być pochowany Dieter Przewdzing. Wielu mieszkańców gminy żegnało go na trasie przejazdu konduktu pogrzebowego.
- Znałem go ponad 40 lat. To był taki swój chłop. Mówił prosto w oczy co myślał, nie zastanawiał się nad polityką. Dzisiaj takich ludzi już co raz mniej – wspomina Karol Cebula, biznesmen i mecenas kultury. - Spacerując tutaj po Zdzieszowicach czuje się jego ducha. On to wszystko zbudował, dał ludziom pracę. Wkładał w to dużo serca i dzisiaj widać, że nie pozostało to nieodwzajemnione – ocenia Ryszard Zembaczyński, prezydent Opola.
Relacja z pogrzebu:
Wspomnienie Dietera Przewdzinga
swinia: Napisał postów [331], status [pismak]
Co to za Krzyżacy?