Radość po wygranej z Chrobrym w pełni uzasadniona. Gwardziści na ten komplet punktów solidnie zapracowali.
Analogie do króla wszystkich zwierząt można oczywiście włożyć między bajki i spekulacje, ale to zespół gości był anonsowany w Opolu jako "rozpędzona lokomotywa z Głogowa". O tym, że diabeł nie taki straszny jak go malują podopieczni Tadeusza Jednoroga przekonali się już w pierwszych minutach, które nie ma co kryć, rozpoczęli dosyć niemrawo. Dopiero po 6 minutach premierową bramkę dla Gwardii zdobył Remigiusz Lasoń. Twarda gra w obronie i ciekawe rozegranie nie pozwalało jednak odskoczyć rywalom na więcej niż punkt. W 16. minucie na tablicy wyników pojawił się remis 7:7 i był to moment przełomowy pierwszej części meczu.
Po kolejnych dwóch akcjach Gwardia powinna prowadzić 9:7. Piszemy powinna, bo Oskar Serpina tylko w wiadomy sobie sposób dwukrotnie nie zdołał pokonać - po świetnych kontrach - bramkarza Chrobrego. To jednak nie podłamało gwardzistów i już w kolejnej akcji trafił Paweł Prokop wyprowadzając swoją ekipę na prowadzenie. Od tego momentu prowadzenie niesionych dopingiem opolan stale rosło. Przy stanie 11:9 do ataku porwał Gwardię Nenad Zeljic, który dwoma pięknymi rzutami zza koła pokonał Rafała Stacherę. W 26. minucie do opolskiej bramki wszedł Adam Malcher i na dzień dobry wyłapał karnego. Straty po swojej stronie próbował jeszcze zmniejszać Anton Prakapienia, ale ostatecznie oba zespoły zeszły do szatni przy wyniku 15:13.
Druga odsłona sobotnich zawodów w hali przy Kowalskiej rozpoczęła się od kłopotów gospodarzy. Po dwóch szybkich akcjach Prakapieni goście wyszli na remis 15:15, a przez kilka kolejnych minut utrzymywali jednopunktową przewagę. Szeregi Gwardia zwarła jednak bardzo szybko. W 40. minucie niczym taran pomiędzy rywali wdarł się Grzegorz Garbacz i zdobył gola na 19:18. Ten efektowny gol rozpoczął serię w sumie 6 goli pod rząd w wykonaniu zespołu z Opola. Dopiero przy stanie 24:18 indywidualny błąd w kryciu wykorzystał dla Chrobrego Mateusz Płaczek.
Przewaga Gwardii na własnym parkiecie była jednak w sobotę niezagrożona. Tym razem w gronie opolskich stranieri przypomniał o sobie Filip Scepanović, którego dwa rzuty przyniosły 25 i 26 bramkę dla gospodarzy. Kolejny raz nie dał się pokonać Bozić, ładnie skontrował Garbacz i w 53. minucie podopieczni Tadeusza Jednoroga mieli już zapas 7 bramek względem przeciwnika (27:20). Jedynym zawodnikiem po stronie gości, który regularnie "kąsał" opolską defensywę był Prakapienia, ale show tego dnia należało do Zeljica. Na minutę przed końcem Gwardia przeprowadziła koronkową akcję, po której serbski rozgrywający zgubił krycie i umieścił piłkę w siatce z ogromnym impetem.
Chwilę po tej akcji spiker wykrzyczał, że komplet punktów w meczu z Chrobrym Głogów zgarnia PE Gwardia Opole.
chomik87: Napisał postów [234], status [maniak]
Byłem na każdym meczu Gwardii i za tydzień też idę na Azoty Puławy mają szansę wygrać!!