Żebrzący przy Krakowskiej potrafią być czasem bardzo natarczywi, a nawet agresywni. Straż Miejska zapewnia, że stara się walczyć z tym zjawiskiem.(Fot: Dżacheć)
Widok żebrzących dzieci bądź kobiet z niemowlętami na rękach przez kilka ostatnich miesięcy zniknął z ulic Opola, aby powrócić wraz z początkiem marca. - Praktycznie nie ma ostatnio dnia, aby ktoś nie zgłaszał strażnikom tego problemu. Niektórzy żałują tych malutkich dzieci trzymanych na ulicy. Inni skarżą się na natarczywość żebrzących. A potrafią być oni bardzo dokuczliwi, jeśli nie dostaną oczekiwanych paru złotych – mówi Krzysztof Maślak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Opolu.
Wiązanka nieprzyzwoitych słów pod adresem osoby, która odmawia prośbom żebrzących to często spotykany przy Krakowskiej scenariusz. - Te osoby, głównie narodowości romskiej, szczególnie mocno uciążliwi są wobec starszych osób. Zdarza się, że osaczają taką starowinkę i nękają przez kilkanaście minut aż wystraszona oddaje im jakieś pieniądze – opowiada Maślak. - Mamy w Rynku żebrzących, którzy są w naszym mieście od lat, ale nikt nie powie na nich złego słowa bo po prostu nie dokuczają ludziom – zaznacza.
Żebractwo w Polsce jest karalne. Artykuł 58 kodeksu wykroczeń mówi, że kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany. Ten sam artykuł w kolejnych punktach przypomina, że kto żebrze w miejscu publicznym w sposób natarczywy lub oszukańczy, podlega karze aresztu albo ograniczenia wolności. Na takie same sankcje (art. 109 kw) może liczyć osoba, która skłania do żebrania małoletniego lub osobę bezradną albo pozostającą w stosunku zależności od niego lub oddaną pod jego opiekę. To tyle w teorii.
- Problem w tym, że to grupy bardzo dobrze zorganizowane. Kiedy tylko w okolicy pojawia się nasz patrol, natychmiast przekazują sobie o tym informację i przestają dokuczać przechodniom, a także przemieszczają się w inny region miasta. Czasem taka „walka podjazdowa” trwa kilka godzin zanim definitywnie odpuszczają. Mandatami udaje się ich ukarać rzadko – relacjonuje zastępca komendanta SM w Opolu. - Z naszych doświadczeń wynika jednak, że przy większej mobilizacji służb patrolowych po tygodniu czy dwóch taka grupa żebrzących odpuszcza definitywnie i wyjeżdża z miasta. Taka sytuacja powinna niebawem nastąpić również w Opolu – podsumowuje Krzysztof Maślak.
SILBUD: Napisał postów [4], status [żółtodziób]
Paru wytatuowanych kolegów przejdzie się przez miasto problem ustanie