Są 3 punkty - są uśmiechy na twarzach. Wygrana z Rozwojem to dla Odry pierwszy triumf tej wiosny.(Fot: eN-i)
Goście zawody w Katowicach rozpoczęli w nieco przemontowanym składzie po ostatniej, dotkliwej porażce w Zdzieszowicach. W wyjściowej jedenastce znowu znalazł się tylko jeden napastnik – Dawid Jarka – a od pierwszych minut spotkanie rozpoczęli pomocnicy Paweł Giel oraz Dariusz Zapotoczny. Tymczasem to miejscowi rozpoczęli mecz zdecydowanie żwawiej. W 4. minucie lewą stroną uciekł Adam Żak i posłał dobre podanie do Roberta Tkocza. Napastnik Rozwoju zdołał oddać strzał na bramkę OKS, ale bez problemu wyłapał piłkę Damian Primel. Chwilę później, tym razem już prawym skrzydłem zaatakował Przemysław Szymiński, a w roli strzelającego odnalazł się Żak. Na szczęście niebiesko-czerwonych odnalazł się połowicznie, bo jego uderzenie lobem o włos minęło lewy słupek.
Odpowiedź Odry nastąpiła w 10. minucie. Mateusz Cieluch ładnym, płaskim podaniem obsłużył Giela i kiedy wydawało się, że ten pośle dośrodkowanie w pole karne, rozgrywającemu przydarzył się fatalny kiks po którym piłka opuściła plac gry. W kolejnej akcji o dobrą centrę chciał się postarać Cieluch. Najpierw minął zwodem obrońcę, ale po chwili leżał już zwijając się z bólu. Populary „Cielu” faulowany był tuż przed polem karnym, ale po rzucie wolnym OKS żadnego zagrożenia dla bramki Macieja Budki nie stworzył. Ławka rezerwowych opolan, trener i kilkunastu kibiców zareagowało okrzykiem, kiedy w 26. minucie w polu karnym Rozwoju padł Sebastian Deja. Arbiter Robert Podlecki z Lublina nie dopatrzył się jednak żadnego przewinienia obrońcy miejscowych i nakazał kontynuować zawody. 3 minuty później, po niefrasobliwym zachowaniu rudowłosego pomocnika przed własnym polem karnym kolejny raz formę Primela sprawdził Żak – bez konsekwencji bramkowych.
Drugą odsłonę sobotniej konfrontacji śląsko-opolskiej od kolejnej, niepotrzebnej straty rozpoczęli goście. W 54 minucie. futbolówkę na wysokość 16-tki zbyt lekko wybił Deja, natychmiast dopadł do niech Wojciech Król, ale powiedzieć w tej sytuacji, że przestrzelił to określenie dalece dyplomatyczne. 11 minut później zgromadzeni na stadionie w Katowicach fani zobaczyli akcję – marzenie. Podanie ze środka pola otrzymał wprowadzony po przerwie Marcin Kocur. Nazywany przez kolegów pieszczotliwie „Kotek” zabrał się z piłką i przebiegł dobre 20 metrów, ściągnął na siebie uwagę obrońców a następnie lekkim muśnięciem uruchomił rozpędzonego Giela. Ten lekkim aczkolwiek precyzyjnym lobem oszukał golkipera Rozwoju, dając swojej drużynie upragnione prowadzenie.
Trafienie Giela wyraźnie dodało animuszu poczynaniom przyjezdnych. W 77. minucie podwyższenia na 2:0 bliski był Deja. Pomocnik OKS wykorzystał lukę w środku pola i spróbował uderzenia z około 20 metrów. Piłka odbiła się jeszcze lekkim rykoszetem od obrońcy, ale jej drogę do bramki przerwał wyciągnięty jak struna Budka. 2 minuty później piłkarze Odry ponownie rwali włosy z głów. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym blokowi defensywnemu katowiczan zupełnie urwał się Cieluch. Skrzydłowy niebiesko-czerwonych wpadł w pole karne i huknął jak z armaty, a piłka z jeszcze większym hukiem trafiła w słupek i wróciła w pole. Emocji przy ul. Zgody dostarczyła w sobotę jeszcze jedna akcja. W 87. minucie, po zamieszaniu w polu karnym gospodarzy piłkę zagarnął rezerwowy Adrian Krysian. Po chwili „Adi” zwijał się z bólu po tym, jak soczystym kopniakiem „poczęstował” go Dawid Domański. Rzutu karnego sędzia Podlecki jednak nie podyktował, a pomocnika OKS ukarał żółtą kartką za próbę wymuszenia jedenastki.
Do ostatniego gwizdka wynik nie uległ już zmianie, a to oznacza, że goście zasłużenie cieszyli się w Katowicach z pierwszego kompletu punktów tej wiosny.
krisss: Napisał postów [2133], status [Szycha]
Trafiło się jak ślepej kurze ziarnko. Pewnie jednorazowy incydent więc nie cieszmy się za wcześnie.