Miny gwardzistów mówią wszystko. Punktów dających utrzymanie trzeba szukać w pozostałych 5 meczach ostatecznej fazy sezonu.(Fot: PE Gwardia Opole)
- Przez ostatnie dni i w sparingach starałem się znaleźć optymalną grę i wyselekcjonować tych siedmiu ludzi, którzy poprowadzą nas do wygranej. Nie zapominam oczywiście o pozostałych, bo ich rola może się okazać ogromna, kiedy trzeba będzie dać nowy impuls, albo kontynuować dzieło kolegów. Musimy być jednością i walczyć – mówił Tadeusz Jednoróg, trener PE Gwardi Opole przed środowym starciem z KPR Legionowo.
I trzeba przyznać, że jego podopieczni z pazurem rzucili się na rywala... w pierwszej akcji. Po trafieniu wspomnianego Garbacza coś w opolskim zespole mocno się zacięło. Rzut w poprzeczkę, strata, seria obronionych rzutów przez Sebastiana Zaporę, bramkarza KPR a w rewanżu gole Bartosza Wusztera i Tomasza Pomiankiewicza – to wszystko sprawiło, że gospodarze po 18 minutach gry prowadzili aż 7:1. Szczypiorniści Gwardii na drugą bramkę w meczu czekali prawie kwadrans, a ten nadzwyczajny impas przełamał dopiero Wojciech Knop.
Kiedy rywalizacja obu ekip wydawała się wyrównywać przypomniał sobie Witalij Titov – prawdziwa udręka Gwardii w starciach rundy zasadniczej Superligi. Białorusin zaczął bombardować bramkę opolan i w 25 minucie tablica wyników wskazywała już rezultat 10:4. Grając w osłabieniu gwardziści dogonili rywali po bramkach Remigiusza Lasonia i Filipa Scepanovica na dystans 11:7, a po kolejnych dwóch wymianach ciosów syrena odesłała obie drużyny na przerwę przy wyniku 12:8.
Druga odsłona zmagań autsajderów Superligi zaczęła się od bardzo wyrównanego fragmentu meczu. Z obroną opolan najpierw „przywitał się” Witalij Titov, w słupek trafił Lasoń, pudło w dogodnej sytuacji zaliczył Michał Prątnicki z KPR a po chwili w swoim stylu – silnym rzutem ze środka – odpowiedział Scepanović. Po tej dynamicznej serii zagrań przewaga miejscowych stopniała do zaledwie 3 bramek i kiedy wydawało się już, że goście mogą dogonić rywala, nastąpił kolejny kryzys w szeregach ekipy dowodzonej przez trenera Jednoroga.
Najpierw błąd w rozegraniu Gwardii wykorzystał Wuszter, defensywa opolan nie zdołała zatrzymać Zapory, a na dodatek ostrzejsza gra zaowocowała karami dla gości. Grając przez 4 minuty w przewadze zespół z Legionowa „odjechał” rywalowi na 19:11. W pogoń za korzystnym wynikiem beniaminek ze stolicy Opolszczyzny rzucił się w ostatnim kwadransie zawodów. Na kole dał o sobie znać Garbacz, w sukurs poszedł mu Marcin Śmieszek, a z kontry nie pomylił się Paweł Swat i podopieczni Roberta Lisa przy stanie 22:19 mogli zadrżeć o korzystne rozstrzygnięcie. Wypracowaną wcześniej przewagę zdołali jednak obronić – głównie za sprawą dwóch skutecznych kontr na 3 minuty przed końcem spotkania.
KPR Legionowo – Gwardia Opole 24:20 (12:8)
Legionowo: Zapora, Szałkucki – Bulej 1, Albin 1, Prątnicki 1, Suliński 1, Wuszter 2, Milewski 2, Titow 8, Pomiankiewicz 5, Wolski 2, Dzieniszewski 1.
Gwardia: Malcher, Bozić, Romatowski – Śmieszek 2, Swat 1, Paweł Adamczak, Knop 2, Szolc 3, Scepanović 2, Zeljić, Drej 1, Serpina, Garbacz 2, Prokop, Płócienniczak, Lasoń 7.
Sędziowali: Damian Godzina (Trzew) i Łukasz Kamrowski (Gdańsk).
Kary: 12 minut – 10 minut
Widzów 800.
krisss: Napisał postów [2133], status [Szycha]
No i Gwardia powoli spada...... :(