Piłkarze Chemika Kędzierzyn-Koźle (w białych koszulkach) urządzili sobie w sobotę solidne strzelanie.(Fot: archiwum)
Wysokie wyniki bramkowe w niższych klasach rozgrywkowych nikogo nie dziwią. Zazwyczaj to jednak pojedynki opiewające na 5, góra 8 trafień wliczając w to trafienia dla obu ekip. Tymczasem sobotnie mecze w IV lidze opolskiej przyniosły zupełnie nieoczekiwane rozstrzygnięcia. Chemik Kędzierzyn-Koźle walczący o awans rozbił przed własną publicznością Naprzód Jemielnica. Na usprawiedliwienie wyniku po stronie gości pozostaje tylko fakt, że zajmują oni ostatnie miejsce w tabeli, zdobywając w 27 meczach 22 punkty po drodze tracąc łącznie aż 99 goli.
Po meczu z Olimpią Lewin Brzeski kaca będzie też leczył bramkarz Otmętu Krapkowice. Co prawda jego koledzy z pola zdołali zdobyć 2 gole, ale rywale niesieni dopingiem na własnym boisku zaaplikowali w odpowiedzi aż 12 goli. - Pogrom w Lewinie – widnieje krótka acz treściwa relacja z tego meczu na serwisie internetowym Otmętu. Udziałem bramkowej soboty na Opolszczyźnie stało się też spotkanie Racłavii Racławice Śląskie. Piłkarze tej ekipy w ramach rozgrywek klasy okręgowej „rozklepali” LZS Kałków 11:1.
- Tylko się cieszyć – ocenia Marek Procyszyn, prezes Opolskiego Związku Piłki Nożnej. - Taka liczba bramek to dowód na atrakcyjność niższych klas rozgrywkowych. Oczywiście poziomem technicznym odbiegają one od 2. czy 1. Ligi ale zawodnikom nie brakuje determinacji. Poza tym nie jest żadną tajemnicą, że bezbramkowe, nudne remisy to przekleństwo dla kibica – podsumowuje Procyszyn.
krisss: Napisał postów [2133], status [Szycha]
To się nazywa wynik. Odra niech bierze przykład.