- Nie ma dowodów na to, że Marek J. brał udział w zabójstwach- mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Głowacz. (fot: Seeb)
Bracia J - Marek i Jacek wyjechali do Niemiec do pracy na fermie. Właśnie tam Jacek miał dostać ofertę zabójstwa na zlecenie. Zleceniodawcą był szef firmy w której pracował. Ofiarami, pracodawcy żona, jej siostra, oraz matka. Schemat zabójstwa każdej z nich był taki sam. Najpierw mocne uderzenie w głowę, potem podcięcie gardła.
Od samego początku obaj bracia zasiedli na ławie oskarżonych o ten brutalny mord. Na potrójne dożywocie skazany został Jacek J.
Dziś sąd uniewinnił od współudziału w przestępstwie drugiego z braci. Zdaniem sądu nie ma dowodów na to, aby Marek J. był na miejscu zdarzenia i pomógł w zabójstwach, czy w jakikolwiek inny sposób się do nich przyczynił.
Wszystko wskazuje na to, że wyrok mógłby być zupełnie inny, gdyby inaczej został skonstruowany akt oskarżenia. Mężczyzna mógłby bowiem odpowiedzieć za udzielenie fikcyjnego alibi bratu, co pośrednio mogło się także przyczynić do zbrodni. - Nie możemy skazać kogoś za coś, co nie jest przedmiotem sprawy, nawet jeśli przemawiają za tym jakieś dowody - mówił w uzasadnieniu uniewinniającego wyroku sędzie Andrzej Głowacz.
Już dziś prokuratura zapowiedziała, że zażąda od sądu uzasadnienia wyroku, po czym prawdopodobnie odwoła się od wyroku. - Wyrok jest nieprawomocny, ale sprawiedliwy - komentowała obrona.
~~_niunia: polskie sądy sa do . . . wienc drogi robercie popierem cie i koleszka jest nie winny zrozumcie to