Mieszkańcy Antoniowa czują się bezradni wobec uciążliwych zapachów wydobywających się z miejscowej oczyszczalni ścieków.
Między mieszkańcami a urzędem gminy trwa wymiana pism. Póki co "śmierdzący" problem nie został jednak usunięty.
Kością niezgody pozostaje instalacja osuszania osadów w oczyszczalni. To z niej wydobywają się dokuczliwe zapachy.(Fot: Dżacheć)
Wymiana argumentów w sprawie działalności oczyszczalni ścieków w Antoniowie na linii mieszkańcy - urząd trwa w najlepsze od kilku miesięcy. W piątek spór przybrał już bardziej zdeterminowaną formę. Grupa około 50 mieszkańców Antoniowa wyszła na ulicę, aby głośno opowiedzieć mediom o swoim problemie. - 1,5 roku temu kupiłem tutaj działkę. Piękna okolica, zielono, no idealne miejsce na dom. Budowa się zaczęła i zaczął się niemiłosierny smród. Czasem odór od oczyszczalni czuć całymi dniami - opowiada Marcin Kowalewski, który znalazł się w gronie protestujących. - Nikt z władz problemem się nie przejmuje, a ja nie wiem co robić dalej. W takim gazie nie da się żyć! - denerwuje się Kowalewski.
- Zaczyna się to robić bardzo nieprzyjemne. My, starsi mieszkańcy już zaczęliśmy się przyzwyczajać do tego odoru, ale przyjeżdża do mnie rodzina z dziećmi i się boją bo nagle u wnuków jakiś katar się pojawia, jakieś alergie. Kto wie czy nie serwują nam tu jakiejś bomby ekologicznej - obawia się Władysław Kasprow, mieszkaniec ulicy Akacjowej w Antoniowie. - Chyba nikt nie chciałby żyć w smrodzie. Przychodzi weekend, człowiek chciałby kości rozprostować, a tu trzeba pakować się do domu i jeszcze okna pozamykać żeby mieć choć chwilę oddechu - podkreśla zdenerwowany mężczyzna.
W sprawie uciążliwego zapachu dochodzącego z oczyszczalni ścieków mieszkańcy Antoniowa wymienili już szereg pism z Urzędem Gminy Ozimek oraz Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. W jednym z dokumentów PGKiM wyjaśnia, że co prawda oczyszczalnia posiada 500-metrową strefę ochronną, ale "nigdy nie będzie należeć do obiektów, z których nie będzie żadnych odorów". Urzędnicy wyjaśniają też, że w przeszłości osady z oczyszczalni wywożone były na składowiska w Biestrzenniku i Dylakach, a obecnie, po modernizacji w 2013 roku, działa specjalna suszarnia na miejscu, w Antoniowie. - Po okresie jej próbnego rozruchu aż do końca 2013 roku nie docierały do nas żadne sygnały o dużej uciążliwości zapachowej - mówi Jan Fujak, prezes PGKiM w Antoniowie.
Tymczasem mieszkańcy żądają od władz gminy konkretnych działań mających na celu zminimalizowanie odoru wydobywającego się z instalacji osuszania osadów. - Jeśli ktoś ma wątpliwości co do problemu, to zapraszamy urzędników do nas na działki. Posiedzą sobie parę godzin w tym smrodzie to może oczy im się otworzą - mówią zgodnie mieszkańcy Antoniowa.
grzesbu: Napisał postów [258], status [starszy wyjadacz]
mniej srajcie to mniej smrodu będzie. A śmierdzi bo to wieś chyba norma jak się ma bamberstwo we wsi .