Janusz Gancarczyk przeciwko LKS Czaniec ustrzelił w sobotę 2 gole i zapewnił tym samym punkt swojej drużynie.
Sędziowska trójka była w sobotę przy Oleskiej w centrum uwagi. Piłkarze OKS dwukrotnie reklamowali rzuty karne po faulach przeciwników.(Fot: Dżacheć)
Lepiej w sobotni mecz weszli gospodarze. W 10 minucie po akcji lewą stroną boiska Janusz Gancarczyk strzelił piłkę w pole karne a tam jeden ze stoperów LKS interweniował tak niefortunnie, że omal nie pokonał własnego bramkarza. Konrad Kawaler futbolówkę toczącą się do bramki wypchnął dosłownie w ostatniej chwili. W podobnych okolicznościach podopieczni Zbigniewa Smółki zagrozili rywalom po chwili, jednak tym razem wrzutki z lewego sektora nie dosięgnął głową Marcin Kocur. Napastnikowi OKS w pierwszej części gry wychodziło zresztą niewiele.
Kiedy wydawało się, że miejscowi mają sytuacje pod kontrolę, w 20 minucie zabawa stoperów we własnym polu karnym została skarcona przez zawodników Mariusza Wójcika. Do niedokładnie podanej futbolówki doskoczył Dawid Rzeszutko, lekko podbił piłkę a następnie huknął tuż obok kompletnie zaskoczonego Grzegorza Kleemana. Radość drużyny ze Śląska była tym większa, że 13 minut później podwyższyła i tak zaskakujące prowadzenie. Bartosz Praciak dostał podanie na prawe skrzydło i mając mnóstwo wolnego miejsca niemal zerwał pajęczynę z lewego okienka bramki Odry. Gdzie byli wtedy obrońcy? - Mógł się tylko zastanawiać golkiper niebiesko-czerwonych.
Spotkanie sztabu szkoleniowego OKS z piłkarzami w przerwie meczu raczej nie przypominało rozmowy rodem ze szkółki niedzielnej. Tuż po zmianie stron gospodarze ostro ruszyli bowiem do ataku. W okolicach 50 minuty zawodnicy z Opola otoczyli sędziego Szymona Skorwońskiego, który nie zdecydował się podyktować, wydawało się zupełnie zasłużonego, rzutu karnego. Rzut wolny tuż zza linii pola karnego chciał na gola zamienić bezpośrednim strzałem Sebastian Deja, ale Kawaler poradził sobie z tą próbą. Po kilku kolejnych, nieudanych podejściach w ofensywie przyszła 57 minuta.
Janusz Gancarczyk zabrał się z piłką, przebiegł kilka metrów wzdłuż pola szesnastki a następnie oddał precyzyjny strzał przy słupku, po którym futbolówka minęła rozpostarte ręce Kawalera. - Jeszcze jeden! Jeszcze jeden! - krzyczała opolska publika wyraźnie w kierunku J. Gancarczyka a ten potraktował te słowa nader poważnie. 6 minut później pomocnik OKS na pełnym biegu zgasił podanie w polu karnym gości i mierząc w ten sam róg pokonał golkipera LKS po raz drugi. Wyraźnie oszołomionego rywala zespół ze stolicy Opolszczyzny mógł „dobić” jeszcze w kilku podejściach.
Najpierw w 71 minucie Krzysztof Gancarczyk zatańczył z obrońcą Czańca a następnie lewą nogą sprawdził poziom sprawności bramkarza przyjezdnych. Z tej próby Kawaler wyszedł wprost obronną ręką. Furę szczęścia miał już przy dobitce Mateusza Perońskiego, kiedy piłka obiła oba słupki bramki i wyszła w pole. W 75 minucie kolejny raz w centrum uwagi znalazł się arbiter. Na pojedynek biegowy z obrońcą LKS w polu karnym zdecydował się rezerwowy Dawid Wolny. Po chwili leżał już na murawie powalony przez rywala, ale sprawiedliwy na to spotkanie gwizdka nie użył. W 79 minucie J. Gancarczyk mógł zostać bohaterem meczu, ale będąc oko w oko z Kawalerem tym razem wybrał prawy róg i marzenia o trzecim golu spełzły na rękawicach bramkarza gości.
IncognitoOKS: Napisał postów [131], status [rozkręcił się]
A gdzie te pseudogwiazdy ODRY? :-) Pawlus Socha Kowalczyk Dobrzyński i inni :-) Tyle piszecie o tych pseudo mami synkach, że strzelają a nic nie grają w ODRZE :) PADAKA hehehe.