Siatkarze ZAKSY w obronie walczyli zaciekle, ale w decydującym momentach seta rywal potrafił przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Trener Sebastian Świderski ma o czym rozmyślać. Trzeci ligowy mecz z rzędu zakończony porażką to wynik daleki od oczekiwań w Kędzierzynie-Koźlu.(Fot: Dżacheć)
Nowy sezon dla siatkarzy z Hali Azoty nie należy do udanych. Zawodnicy ZAKSY ostanie trzy spotkania przegrali. W tym bilansie mierzą się 2 mecze w Plus Lidze oraz spotkanie o Superpuchar. Na przełamanie zespół liczył w środę na własnym obiekcie, gdzie podejmował Asseco Resovię Rzeszów. W pierwszej partii, na której początku obie ekipy marnowały dużo zagrywek, gra toczyła się niemal punkt za punkt. Taki stan seta utrzymywał się aż do wyniku 16:16. Właśnie wtedy punkt dla ZAKSY po trzeciej wystawie w jednej akcji od Pawła Zagumnego zdobył Dick Kooy a na zagrywkę wszedł Nimir Abdel-Aziz.
Holender mocno skarcił rywali silnymi uderzeniami i dopiero uderzenie w siatkę zakończyło jego popisową zmianę przy wyniku 20:17. Choć gospodarze w pewnym momencie prowadzili nawet 4 punktami, to seta nie wygrali. Challenge przyznający gościom punkt za dotknięcie siatki, blok na Kooy'u sprawił, że na tablicy wyników pojawił się remis 22:22. Kolejne 4 akcje także były wzajemną wymianą ciosów punktowych i dopiero spryt na siatce blokujących Resovii i piękny blok Rafała Buszka pozwoliły wicemistrzowi kraju na wygranie tej partii.
Początek drugiej odsłony rywalizacji w Kędzierzynie-Koźlu także należał do bardzo wyrównanych. Przełamanie nastąpiło dopiero przy wyniku 7:7. Najpierw Dominik Witczak strzelił zagrywką w aut a po chwili został zablokowany przez przeciwników. Do tej defensywy podopieczni Andrzeja Kowala dołożyli blok Jochena Shopsa na Kooy'u i gdyby nie oprotestowana kiwka Pawła Zagumnego, to straty byłyby większe niż 9:11. Na półmetku tej odsłony meczu obie drużyny znowu spotkały się przy remisie 15:15 i wet za wet zagrały kolejne dwie akcje. Kluczowy moment 2 seta nastąpił jednak nieco później. Po sprytnym bloku Piotra Nowakowskiego goście z Rzeszowa mieli przewagę 17:19. Wówczas Sebastian Świderski znowu sięgną po Nimira.
Rozgrywający kędzierzynian opuścił kwadrat dla rezerwowych i odwdzięczył się szkoleniowcowi w pięknym stylu. Najpierw zapewnił swojej drużynie punkt bezpośrednio po zagrywce a chwilę później ten wyczyn powtórzył powtórzył trafiając silnie Buszka. Po kolejnej atomowej zagrywce goście poprosili o challenge a ten wskazał jednoznacznie, że piłka wylądowała w boisku i 3 asy serwisowe Holendra były faktem. W samej końcówce ZAKSA zdołała obronić setballa po krótkiej kłótni, w której Zagumny nieskutecznie reklamował nieprawidłowe pierwsze odbicie u rywali. Mocny atak Dawida Konarskiego z prawego skrzydła zakończył partię przy rezultacie 23:25.
Trzeci set, niemal jak kopia poprzednich dwóch, zaczął się od równej wymiany ciosów. Status qwo upadł dopiero po nieudanej obronie Pawła Zatorskiego, który próbował sobie poradzić z uderzeniem Nikołaja Pencheva. Od stanu 12:15 dla gospodarzy rozpoczęły się duże kłopoty. Ekipa dowodzona przez Sebastiana Świderskiego nie potrafiła skutecznie przełamać bloku rzeszowian. To zaowocowało wysokim prowadzeniem -14:21 - Resovii. Desygnowanie na parkiet Krzysztofa Zapałeckiego, Kaya van Dijka czy wspomnianego już wcześniej bohatera zagrywek Abdel-Azisa mocno ożywiło grę miejscowych ale nie na tyle, aby dogonić rywali. Ostatecznie ZAKSA i jej kibice musieli przełknąć gorycz porażki 18:25 a w całym meczu 0:3.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (26:28 , 23:25, 18:25)
ZAKSA: Zagumny, Witczak, Loh, Gladyr, Kooy, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Abdel-Azis, v. Dijk, Zapałacki
Resovia: Drzyzga, Schops, Buszek, Nowakowski, Penczew, Holmes, Ignaczak (libero) oraz Konarski, Tichacek
MVP: Rafał Buszek
MGIEŁKA: Napisała postów [18111], status [VIP]
trzeba ją przetrwać, nic nie trwa wiecznie ...