W dżungli trzeba uważać za każdym razem, gdy wkłada się buty. Dopiero po jakimś czasie Marzena zorientowała się, że w jej bucie coś się rusza.
Wcześniej półtora roku podróżowali po Ameryce Południowej odwiedzając m.in. Peru, Wenezuelę, Kolumbię, Chile, Argentynę czy Ekwador. W boliwijskim parku narodowym Madidi przez dwa miesiące pracowali jako wolontariusze na rzecz lokalnej społeczności.
Wtedy też postanowili, że wrócą tu jeszcze, by wspiąć się w korony drzew i poznać toczące się tam życie. Jak pomyśleli tak zrobili. Na dwa miesiące wyjechali do Parku Madidi, by spróbować żyć w koronach drzew.
- Nie było to oczywiście łatwe - już samo pakowanie się wyjazd. Wziąłem dosłownie kilka koszulek czy par skarpet, spodnie. Zdecydowaną większość bagażu stanowił sprzęt do wspinaczki, który ma swoją wagę, a przecież lecieliśmy samolotem - opowiada Krzysztof Wystrach.
Na miejscu do Parku Madidi popłynęli łódką-dłubanką, nazywaną przez miejscowych "peke-peke" z lokalnym przewodnikiem i jego pomocnikiem. Plany wspinania się na drzewa pokrzyżowała nieco pogoda, bowiem - mimo pory suchej - dzień po dniu padały ulewne deszcze.
- Ale udało się trochę powspinać. Trzeba pamiętać, że drzewa osiągają tam nawet 60 metrów wysokości dlatego najpierw trzeba ze specjalnej procy wystrzelić rzutkę z cienką liną, za pomocą której - po zaczepieniu o gałęzie wciąga się już linę właściwą. Ze względu na ciężar wzięliśmy z Polski dużo cieńszą linę niż ta, której używamy w kraju przez co czuliśmy się trochę jak na gumie do bungee. Lina pracowała, sprężynowała z każdym naszym ruchem - dodaje Krzysiek.
Kilka nocy udało się spędzić podróżnikom w koronach drzew. - To inny świat. Po wejściu blisko szczytu drzewa okazało się, że w koronie wyrosło... kolejne drzewo - pasożyt - opowiada Marzena Wystrach.
Największym utrapieniem w dżungli są wszędobylskie owady - zwłaszcza muszki. Do tego dochodzi wilgoć i wysoka temperatura.
- Mieliśmy problem jak zamontować hamak do spania na drzewie, jednocześnie nie wypinając się z uprzęży, a przy tym nie zostawiając szpar w zamku, którymi momentalnie do hamaka weszłyby wszystkie chodzące po drzewie owady - w tym mrówki, które potrafią nawet zjadać części ubrań, co przytrafiło się pomocnikowi naszego przewodnika. Ale jakoś się udało i marzenie - noc spędzona w koronie drzew - zostało spełnione - dodaje Marzena.
- Wschód, zachód słońca w dżungli oglądany z korony drzewa, z wysokości kilkudziesięciu metrów nad dżunglą to niezwykłe przeżycie. Do tego latające dookoła drzew papugi, odgłosy małp wyjców - wrażenia są niesamowite - opowiada podróżniczka.
Krzysztof Wystrach przekonuje, że wyprawy do Boliwii mają też na celu obserwację i dokumentowanie życia zwierząt w środowisku, które wkrótce może być poważnie naruszone. - Parkowi Madidi zagraża budowanie ogromnych hydroelektrowni. Postawienie tamy na rzece Beni sprawi, że ogromna część parku zostanie zalana, a trzeba pamiętać, że zdaniem naukowców park Madidi to najbardziej bioróżnorodne miejsce na ziemi. Przykładowo żyje tam więcej gatunków ptaków niż występuje w całej Europie - tłumaczy.
Wystrachowie chcą w tym roku wrócić do Parku Madidi. - Poznaliśmy Polaka mieszkającego w Ameryce Południowej, który jest badaczem, ma już na swoim koncie odkrycia nowych gatunków. Mamy nadzieję, że wspólnie uda nam się wybrać do dżungli i odkryć coś nowego - kończy Krzysztof.
dunio78: Napisał postów [4], status [żółtodziób]
super gratulacje słuchałem was w trójce -genialne