- Autor: Małgorzata Lis-Skupińska
- Wyświetleń: 5669
- Dodano: 2015-02-22 / 08:27
- Komentarzy: 30
Australijski muzyk znalazł w Opolu drugi dom
Znany jest przede wszystkim klubowej publiczności w wielu miastach Polski i Europy. Phillip Bracken, australijski muzyk, kompozytor i autor tekstów, swój drugi dom znalazł w Opolu. W naszym mieście mieszka od półtora roku.
- To właściwie moje drugie podejście lub dokładniej licząc trzecie, bo raz byłem tu dwa tygodnie, potem pięć miesięcy, teraz już dłuższy czas – mówi Phillip. – Przeprowadziłem się z Australii z powodów rodzinnych i zawodowych.
Aklimatyzacja z tak bardzo różniącego się od Europy kontynentu nie była wielkim problemem, w dzieciństwie mieszkał ze względu na pracę rodziców w Wietnamie i Kambodży. - W każdym miejscu można tworzyć muzykę, a zmiana otoczenia może dodatkowo wzbogacić moją twórczość, bo inspiracje czerpię z otoczenia, z moich przemyśleń, uczuć, emocji – dodaje artysta.
Philip śpiewa solo własne autorskie kompozycje z towarzyszeniem gitary. Czerpie z indie roots, bluesa i soulu. Z Australii Phillip przyjechał z jedną płytą, w Opolu nagrał drugą. Pracował nad nią między innymi z opolskimi muzykami – Jackiem i Kubą Mielcarkami. W naszym mieście nagrany został też jego koncert – obie płyty CD i DVD niebawem zostaną wydane, fragmenty można znaleźć na Youtubie.
Jego kariera nabiera tempa - w ubiegłym roku dał 40 koncertów, a już wiadomo, że do marca zagra 20 razy. Daje nie tylko solowe koncerty – w ubiegłym roku wystąpił na Opole Songwriters Festival, w tym miesiącu był jednym z gości cyklu imprez „Niepokorni” w krakowskim klubie studenckim Żaczek, który prezentuje publiczności akademickiej twórczość ludzi odważnych, niepłynących głównym nurtem sztuki. W marcu wystąpi też w opolskim klubie Kofeina.
Jak wspomina muzyk, nagranie koncertu na świeżym powietrzu odbyło się w niezwykłej scenerii, którą pomogli przygotować mu jego przyjaciele. - To właśnie cenię w Polsce i Polakach, że są tak bardzo przyjaźni, tu spotykam mnóstwo życzliwych ludzi, którzy bezinteresownie pomagają – opowiada Phillip.
Phillip nauczył się mówić po polsku, co nie jest zbyt częste u mieszkających w Polsce obcokrajowców. W jego opolskim domu mówi się po angielsku i polsku, a jego syn naturalnie mówi dwoma językami. Sam Phillip nie śpiewa po polsku.
- Czerpię z folku, a w mojej muzyce, w moich tekstach na pewno jest wpływ tego, że mieszkam w Polsce. Często ludzie pytają mnie, czy łatwo było przyzwyczaić się do tak innego klimatu, w Australii w końcu mamy tylko 2 pory roku, tu cztery. Nawet zimę można docenić, znaleźć radość w śniegu – dodaje muzyk.
Trudniej jest mu się przyzwyczaić do polskiej kuchni. Brakuje mu świeżych warzyw i owoców, dużo częściej obecnych w australijskich posiłkach.
- Mięso, mięso i jeszcze raz mięso, mężczyźni w Polsce powinni jeść mięso codziennie, tego nie ma w Australii – mówi Phillip.
Czy tęskni? - Tak, ale mam też pełną akceptację swoich rodziców dla moich życiowych wyborów, gdzie mieszkam i gdzie tworzę. Teraz jestem tu – mówi Phillip.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
RAII: Napisał postów [27576], status [VIP]
`Aklimatyzacja (...) nie była wielkim problemem, w dzieciństwie mieszkał ze względu na pracę rodziców w Wietnamie i Kambodży` - no tak;)