- Autor: Majlan
- Wyświetleń: 8126
- Dodano: 2015-12-26 / 18:55
- Komentarzy: 94
Opolanie tłumnie kolędowali w Szczepanowicach
Już po raz 17. mieszkańcy Opolszczyzny zebrali się przy żywej szopce pod kościołem Św. Józefa w Opolu-Szczepanowicach, by wspólnie zaśpiewać tradycyjne polskie kolędy i podzielić się opłatkiem. Kulminacyjnym momentem było zapalenie blisko 3,5 tys. zimnych ogni. Kolędowaniu przewodniczył ks. bp Andrzej Czaja, ordynariusz opolski.
- Niech ta radość, która się tutaj rozbudza przy okazji zapłonięcia zimnych ogni, tli się w naszych sercach przez cały rok. Niech między nami będzie jak najwięcej bożej miłości i pokoju - apelował do zgromadzonych bp Czaja.
- Bóg jest początkiem każdego dobra. Po jego przyjściu na świat powstała święta rodzina, powstały pierwsze lokalne wspólnoty religijne. Wreszcie powstała także rodzina, dzięki sakramentowi małżeństwa. Ale to wszystko ma swój początek właśnie w Jezusie - podkreślał ksiądz Marian Kluczny z parafii Św. Józefa.
Najmłodszym do gustu przypadła tradycyjna szopka. - Jestem tu po raz pierwszy, ale mam nadzieję, że nie ostatni. Bardzo podoba mi się stajenka, w której jest osiołek, koń i owce - mówi 11-letni Mateusz Atamańczuk, który do Szczepanowic przybył z rodzicami ze Szczedrzyka.
Żywą szopkę można odwiedzać do 6 stycznia.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
MegaTroll: Napisał postów [1446], status [rozpisany/na]
Największy paradoks w historii ludzkości polega na tym, że człowiek stał się na tyle mądrym, żeby wymyślić Boga i zarazem na tyle głupim, żeby się ugiąć pod tworem własnej wyobraźni. „Kain rzekł do Pana: Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli, i mam się ukrywać przed tobą, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić”. – Ale kto miałby go zabić, skoro oprócz niego, Ewy i Adama nikogo więcej nie było na ziemi? Po wygnaniu z raju biedne sieroty zostały same. Dobrze by było, gdyby się wówczas Bóg raz na zawsze od ludzi odwalił, ale jego sadystyczna natura jest nie do zaspokojenia. Już wkrótce stanie się powodem i dopuści do pierwszego przelania krwi. A jak do tego doszło? Po bożemu jak zwykle. Czyli Adaś zrobił bara bara z Ewą i urodził się Kain. Pamiętajcie! Z pewnością w strasznych bólach, bo Papcio tak chciał. Ale ona bardziej zła była na swego męża kapusia, bo jak tylko powiła syna, rzekła: „Otrzymałam mężczyznę od Pana”. Aż zrobiło mi się trochę szkoda Adasia. On się napocił, namęczył, tysiące plemników stracił a Pan spił śmietankę. Potem Ewa powiła Abla. Abel był pasterzem a Kain rolnikiem. Nie dość, że zasuwali pewnie w pocie czoła, bo klątwa rzucona na Adama przeszła również na nich, to jeszcze musieli składać Bogu ofiary. Po co? Po co Bogu owce, barany, czy jakieś tam żyto skoro cała ziemia była jego? Bóg jeden wie. Więc jeden dawał część tego co wyhodował a drugi część tego, co uprawiał. I jak myślicie, co się bardziej Bogu podobało? Zapamiętajcie! Bóg najbardziej lubił swąd palącego się mięsa i zapach krwi. Nic więc dziwnego, że olał jakieś tam zielsko od Kaina a skakał z radości na widok oddanych mu na rzeź zwierząt. Dziwicie się, że Kain był zazdrosny? Nie tylko zawiść była w jego sercu ale i w głowie pewność, że Bóg nie jest wszędzie, tylko przychodzi, kiedy ma ochotę i odchodzi. Więc zabrał brata na pole (bo tam Boga nie było) i tam go ukatrupił. Nagle Bóg go zapytał, gdzie jest Abel. Musiał się gdzieś skubaniec zaczaić i z dziką radością obserwować mord brata na bracie. Aż ciary przechodzą na myśl, jak on lubił takie widoki. Kain miał chyba charakter matki, bo zełgał jak pies i nie przyznał się, jak wcześniej jego tatuś w sprawie owocu z drzewa poznania dobra i zła. Kłamstwo nic to nie dało i poniósł srogą karę. Został wygnany. Coś tam jednak od Papcia wynegocjował. Dostał znamię, które miało go chronić przed zabiciem przez innych. „Po czym Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod, na wschód od Edenu.” W kraju zamieszkał? To tam był jakiś kraj? Do tego jeszcze kraj ten nie był opustoszały, bo tam właśnie „Kain zbliżył się do swojej żony, a ona poczęła i urodziła Henocha”. – Do małpy się zbliżył! To była moja pierwsza myśl. Ale tłumacze pospieszyli z pomocą. – To nie była małpa, tylko kobieta. – A skąd ona się wzięła, skoro jest napisane:„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, stworzył mężczyznę i niewiastę” Księga Rodzaju 1.27 oraz „Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyjących” Księga Rodzaju 3.21. I „Gdy Bóg stworzył człowieka, na podobieństwo Boga stworzył go; stworzył mężczyznę i niewiastę, pobłogosławił ich i dał im nazwę „ludzie”, wtedy gdy ich stworzył.” Księga Rodzaju 5.1, 5.2. – Kain mógł odejść z jedną ze swoich sióstr. Że co urwał nać? A gdzie to jest napisane? Był tylko Kain i Abel! A! W międzyczasie mogły urodzić się jakieś laski, ale były niewarte tego, aby o nich wspominać. Żeby się o tym dowiedzieć, potrzebni są właśnie tłumacze. Dlaczego Bóg nie natchnął Mojżesza (bo to on rzekomo jest autorem pięciu ksiąg Starego Testamentu) w taki sposób aby ten napisał: „Po czym Kain odszedł ze swoją siostrą od Pana i zamieszkał w kraju Nod, który mu Pan zbudował, na wschód od Edenu”? Tego tłumacze nie wiedzą. Wiedzą za to, że Bóg wie co czyni, niezbadane są wyroki boskie, Bóg tak chciał i inne temu podobne duperele. Nie ma wyjścia. Trzeba to olać i czytać dalej albo dać sobie spokój z Biblią. No ale po co, skoro zabawa dopiero się rozkręca? No więc Adam znowu zbliżył się do żony i w wieku 130 lat urodził mu się syn Set. Jego potomkowie są wybranymi przez Boga. Wybrani! Brzmi dumnie i szumnie ale warto zadać sobie pytanie, do czego oni byli wybrani? Ano stali się królikami doświadczalnymi, niewolnikami poddawanymi wyszukanym torturom, zastraszaniu, uśmiercaniu, ale również stali się narzędziem mordu w rękach swojego pana. Szczęśliwi potomkowie Kaina! Chociaż po jakimś czasie wszyscy bez wyjątku opuścili ten padół wymordowani przez Papcię, który miał jeden z największych napadów szaleństwa od przebudzenia. Ale o co chodzi? Chodzi o Noe i historyjkę o potopie. Adaś z Ewą mnożyli się jak króliki. Kain wiadomo, wygnany. Abel gryzł ziemię. Następny był Set. On też mnożył się jak królik. Z siostrą albo z wieloma siostrami, no bo z kim innym? A jego pierworodnym był Enosz. Enosz nie był gorszy. Mnożył się jak chwast na zaniedbanym polu. Jego pierwszy syn to Kenan. Jemu pierwszy urodził się Mahalaleel. Potem wymieniony jest Jered, Henoch, Metuszelach, Lemek aż w końcu Noe. Od stworzenia Adasia do narodzin Noego minęło 1056 lat. Od Adasia do potopu 1656. Czyli żyli wciąż jeszcze Enosz, Kenan, Mahalaleel, Jered, Metuszelach i Lemek, bo oni umierali w wieku ok 900 lat! A co z Henochem? Dziwna sprawa: „Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał go Bóg” Księga Rodzaju 5.24. Zabrał? Dokąd i po co? Aż strach pomyśleć. A reszta nie żyła w przyjaźni z Bogiem? Nie umiał ich Papcio jakoś do siebie przekonać? Sprawić, żeby go polubili, może niedoskonałego, może przerażającego, ale jednak kogoś, kto pragnął za wszelką cenę być kochany i podziwiany. Widocznie to było poza boskim zasięgiem. – Wolną wolę Bóg dał ludziom! – przypominają tłumacze. No jasne! Czyli jak robią co chcą, to są źli i jedyne na co zasługują to śmierć. Dalej to natchnione pismo mówi nam, że „synowie Boga” kimkolwiek oni byli, brali sobie za żony ludzkie córki. Matko boska przenajświętsza! Ja do tej pory myślałem, że synem Boga był Jezus – tylko Jezus a ich było więcej jeszcze przed Jezusem i bzykali się z laskami, które rodziły im dzieci! A jak bąka się puści, że Maria Magdalena mogła być żoną Jezusa, to można za to od katolioba w łeb krucyfiksem dostać lub zostać uduszonym różańcem. I jeszcze olbrzymy tam jakieś były. Bałem się zatrzymać na tym fragmencie. Wracając do tematu najpierw Bóg postanowił, że człowiek nie będzie sobie żył setki lat tylko 120. Nie spytam nawet, o co mu chodziło. Może to objaw silniejszego nawrotu choroby psychicznej. No cóż. Taka była jego wola a na nią siły nie ma nijakiej. A dalej czytamy: „Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się”. 1656 lat w tym smutku trwał? Nawet palcem w bucie nie kiwnął, żeby coś odmienić? To co Adaś przekazał Setowi i innym swoim dzieciom o Bogu, co ten przekazał Enoszowi, co ten Kenanowi itd., że wszyscy ci potomkowie Adama (oprócz Henocha rzecz jasna i Noego), zasłużyli na śmierć oraz żony ich, córki i synowie? Pewnie samą prawdę.Poza tym Bóg żałował! Nie przewidział znowu ten WSZECHWIEDZĄCY i WSZECHOBECNY ktoś, że puścił bubla do obrotu. Ha! Ten bubel miał przecież boskie cechy bo człowiek na obraz i podobieństwo Boga stworzony został. Się kurde Bóg przejrzał nareszcie w lustrze i narobił w gacie patrząc na swoje odbicie. Siebie WSZECHMOCNY zabić nie mógł, to rozprawił się ze swoimi dziećmi. Postanowił ocalić Noego, jego żonę, trzech jego synów: Sema, Chama i Jafeta i ich żony. Wpadł do Noego na pogawędkę, opisał mu jak ma zbudować Arkę (niby mógł dać mu gotową, ale wiadomo, z Bogiem nie ma lekko) i wyjaśnił co ma zamiar zrobić: „Ja zaś sprowadzę na ziemię potop, aby zniszczyć wszelką istotę pod niebem, w której jest tchnienie życia; wszystko, co istnieje na ziemi, wyginie, ale z tobą zawrę przymierze”. Księga Rodzaju 6.17 Ciekawe! Cieszył się Noe czy smucił? Co było silniejsze? Radość, że ocaleje czy smutek i żal, że zginie jego dziadek i babcia, ojciec i matka, bracia i siostry, że już o dalszych krewnych nie wspomnę. Dalej nakazuje Noemu: „Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze, samca i samicę, aby ocalały wraz z tobą od zagłady”. Leń patentowany! Nie chciało mu się drugi raz tworzyć! Noe posłuchał i nie ma się co dziwić. Pewnie trochę głupio mu było, że na arkę ładował takiego np. karalucha a nie zabierał taty, mamy, siostry, brata… Ale co tam! I kiedy już był gotów UWAGA! UWAGA! Przyszedł Papcio, i mówi do Noego: „Z wszelkich zwierząt czystych weź z sobą siedem samców i siedem samic, ze zwierząt zaś nieczystych po jednej parze: samca i samicę;” Księga Rodzaju 7.2. To się musiał Noe zjeżyć! Znowu trzeba latać po świecie, bo tym razem po siedem par musi być tych czystych. A Bóg dał mu 7 dni i zapowiedział, że deszcze będą padać 40 dni i 40 nocy, żeby zniszczyć to, co stworzył do tej pory. A ja się pytam czy w jeden dzień nie można było sprawy załatwić? Widocznie Bóg postanowił być bardziej wiarygodny i mniej cudów tworzyć. A dalej? Dalej to już sam nie wiem, kto się nawalił – Bóg, Noe czy ja, bo tak jest napisane: „Ze zwierząt czystych i nieczystych, z ptactwa i ze wszystkiego co pełza po ziemi, po dwie sztuki, samiec i samica, weszły do Noego, do arki, tak jak mu Bóg rozkazał” Księga Rodzaju 7.8. Nawet nie pamiętam, czy zapytałam tłumaczy ile tych zwierząt wziął ze sobą w końcu ten biedny a jednak szczęśliwy Noe. Bardziej skupiłam się na sprawie czysto ludzkiej. Co zawiniły zwierzęta, że je w tak okrutny sposób uśmiercił Bóg? A dzieci? A tym bardziej te nienarodzone? Jaka była ich straszna wina? „I tak Bóg wygubił doszczętnie wszystko, co istniało na ziemi, od człowieka do bydła, zwierząt pełzających i ptactwa powietrznego; wszystko zostało doszczętnie wytępione z ziemi. Pozostał tylko Noe i to, co z nim było w arce. A wody stale się podnosiły na ziemi przez sto pięćdziesiąt dni”. Księga Rodzaju 7.23. ::::::: Ciąg dalszy nastąpi ::::::: Robi się ciekawie.