- Autor: Mery
- Wyświetleń: 21210
- Dodano: 2016-07-01 / 23:07
- Komentarzy: 77
Czy kierowca MZK prawidłowo udzielił pomocy pasażerowi?
Do naszej redakcji zgłosiła się pani Marzena, która zgłosiła nam iż jej synowi nie została udzielona prawidłowa pierwsza pomoc przez kierowcę autobusu MZK, w którym zasłabł gimnazjalista. Wydarzenie miało miejsce, kiedy chłopak wracał ze swoją dziewczyną z uroczystości zakończenia roku szkolnego w piątek 24 czerwca około godziny 10:45.
- Syn jechał autobusem linii 15, wracał do domu. Wtedy był taki upalny dzień i po prostu syn poczuł się źle w autobusie, wymiotował, kręciło mu się w głowie, potrzebował natychmiastowej pomocy, bo prawdopodobnie mogło dojść do przegrzania organizmu - opisuje sytuację pani Marzena.
Kierowca widząc co się dzieje miał, według kobiety, zatrzymać się na przystanku przy ulicy Piastowskiej, wysadzić Patryka i jego dziewczynę, zadzwonić po karetkę i odjechać, zostawiając młodzież samą.
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie Miejski Zakład Komunikacyjny. Na zadane przez nas drogą mailową pytania odpowiada Ronald Kubis, p.o. Kierownika Wydziału obsługi Systemu Komunikacyjnego:
- Przede wszystkim po dojechaniu na przystanek przy ul. Piastowskiej, tuż po otwarciu drzwi pojazdu rzeczony gimnazjalista dobrowolnie – samodzielnie, bez jakiejkolwiek ingerencji kierowcy autobusu, opuścił pojazd. Z całą stanowczością zaprzeczamy twierdzeniu jakoby kierowca autobusu miał „wysadzić” tegoż pasażera, co sugerowałoby celowe (wbrew jego woli) usunięcie z pojazdu.
Pani Marzena podkreśla również, że kierowca zostawił dwójkę nieletnich dzieci na przystanku, nie czekając na karetkę pogotowia, aby upewnić się, że do tego czasu stan chłopca nie ulegnie pogorszeniu.
- Zostali tam we dwójkę sami, nie wiedzieli jak się zachować, byli w szoku i jak już potem karetka jechała, to nie pomachali, ani nic w tym stylu bo po prostu nie wiedzieli co trzeba zrobić, uważam że kierowca MZK powinien był z nimi zostać i upewnić się, że chłopak trafi do karetki, a potem do szpitala - mówi pani Marzena i dodaje: - W międzyczasie zwolniłam się z pracy, wsiadłam do taksówki i pojechałam po syna i go stamtąd odebrałam, bo karetka ich minęła.
MZK Opole po naszej interwencji przeprowadziło wewnętrzne czynności wyjaśniające. Jak czytamy w dalszej części odpowiedzi:
- W naszej ocenie kierowca postąpił w sposób właściwy, podejmując adekwatne do sytuacji decyzje. Jak się ostatecznie okazało działaniem na wyrost było wezwanie pogotowia, z pomocy którego chłopiec nie skorzystał, czyniąc tym samym jego przyjazd zupełnie bezzasadnym. Te informacje posiadamy od dyżurnego dyspozytora pogotowia, który poinformował nas również, że młodego człowieka odebrała przybyła na miejsce taksówką matka (ok. 20 minut po odjeździe pogotowia).
- Nadal jednak uważam, że kierowca powinien był naprawdę, zostać z nimi i się tymi dzieciakami zająć, ktoś kto jest słaby i półprzytomny oraz w szoku nie potrafi sam wołać pogotowia. Sami również rozmawialiśmy z wieloma kierowcami spośród naszych znajomych, którzy również potwierdzili nasze zdanie. Kierowca autobusu powinien był z synem zostać - kwituje pani Marzena.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
sib: Napisał postów [1836], status [Szycha]
Pieprzenie w bambus rodzice sobie za dużo wyobrażają ich pociechy są na tyle inteligentne,że sobie poradzą a nie robią z nich sieroty a z przypadkowego kierowcy jakiegoś zwyrodnialca...żałosne.....To rodzice powinni wrócić do podstawówki....