(Fot. Czytelnik)
- Taka maszyna przynosi więcej szkody niż pożytku. Obawiam się, że śmieci, roztocza czy nawet psie odchody zalegające na chodniku byłyby bardziej bezpieczne dla naszego zdrowia, aniżeli przemielone i zamienione w pył po przejeździe takiego urządzenia - grzmi Janusz Piotrowski z Opolskiego Alarmu Smogowego.
- Zagrożenie dla zdrowia jest ewidentne. Dopuszczalny średniodobowy poziom pyłów PM10 - 50 µg/m3 - nie powinien być przekraczany więcej niż 35 dni w roku. A w naszym mieście - tylko do końca marca - takich dni mieliśmy już 40. Sprzątanie w taki sposób - podobnie jak używanie dmuchaw do liści, od których Miejski Zarząd Dróg w Opolu również nie stroni - to dolewanie oliwy do ognia - dopowiada Piotrowski.
Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik prezydenta Opola zapewnia z kolei, że ratusz robi wszystko, by zapobiegać zanieczyszczaniu powietrza. - Zainstalowaliśmy już czujniki, które będą mierzyć jakość powietrza, dofinansowujemy wymianę pieców na bardziej ekologiczne, wspieramy też działanie ekopatrolu funkcjonującego w ramach Straży Miejskiej. Niebawem będziemy również podpisywać nowe umowy z firmami sprzątającymi miasto, w których zawrzemy klauzule wykluczające używanie dmuchaw czy innych urządzeń, które powodują wzrost zawartości substancji niebezpiecznych w powietrzu. Wszystko po to, by wspomnianych zanieczyszczeń było jak najmniej - słyszymy.
DonPedro69: Napisał postów [11148], status [VIP]
Ten Piotrowski to zwykły idiota. Niech weźmie wiadro z wodą, miotłę i sobie posprząta "na mokro" sam. Nic mu nie będzie pyliło :D