(Fot. Dżacheć)
Symulatory zdecydowanie są potrzebne by ułatwić kształcenie na kierunku medycznym, oraz do praktyk dla lekarzy, którzy pracują już w zawodzie. Na sali można było wypróbować symulatora laparoskopii, ćwiczyć na fantomie dorosłego człowieka a także noworodka, który cieszył się największym zainteresowaniem, szczególnie wśród położnych.
- Super Tory to najbardziej zaawansowany na świecie symulator noworodka wysokiej wierności. Potrafi pracować 9 godzin na baterii, także mamy możliwość przepracować na sprzęcie cały dzień zajęć symulacyjnych. Symulator potrafi współpracować z respiratorem, otwiera oczy, rusza rękami, nogami oraz klatką piersiową. Płuca noworodka potrafią symulować typowe problemy oddechowe noworodków, generują także próby oddechowe. Super Tory potrafi płakać, ma wyczuwalne tętno, może także sinieć, mieć objawy żółtaczki lub zrobić się blady - mówi Mirosław Kostyra, przedstawiciel firmy Medline z Wrocławia.
- Ten sprzęt będzie. W tej chwili tworzone jest na Uniwersytecie Opolskim centrum symulacji medycznej. Miejmy nadzieję, że już niedługo studenci jak i lekarze będą mogli z niego skorzystać. Sprzęt taki daje nieograniczone możliwości szkoleń, jesteśmy w stanie szkolić niemalże wszystkie procedury, również takie które występują niezmiernie rzadko. Nowe technologie rewolucjonizują nauczanie medycyny. Koszt symulatora noworodka sięga 400 tysięcy złotych. -tłumaczy prof. Zenon Halaba, wykładowca na kierunku lekarskim Uniwersytetu Opolskiego.
Profesor Halaba podkreśla również, że taka pracownia jest potrzebna do prawidłowego kształcenia przyszłych lekarzy, a sprzęt symulacyjny powinien pojawić się na uczelni w ciągu dwóch lat. Oprócz samego zakupu sprzętu trzeba także stworzyć warunki, które pozwolą na ćwiczenie w lustrzanym odbiciu sali operacyjnej, a to generuje dodatkowe koszta.
