Szczegóły projektu przedstawił na specjalnej konferencji prasowej wójt gminy Turawa, Waldemar Kampa. Na zdjęciu razem z nim Detlef Wassermanem. (fot: Seeb)
Zarówno władze gminy, jak i województwa kilkukrotnie i różnymi sposobami próbowały oczyścić jezioro, które co roku w okolicach czerwca zaczynało kwitnąć. Po wielomiesięcznych staraniach, we wtorek władze gminy podpisały umowę z goszczącym na Opolszczyźnie przedstawicielem Komisji Europejskiej, zgodnie z którą obiekt zmieni swoje oblicze i to radykalnie.
Za unijne pieniądze mają zostać odrestaurowane znajdujące się pod wodą wioski, które w latach trzydziestych, decyzją Hitlera zostały zalane. Odnowione obiekty, wzbogacone o szeroką ofertę rozrywkową, mają ściągnąć do położonej niedaleko Opola Turawy tłumy. Całość ma kosztować niespełna 700 milionów euro. Niestety, konieczne będzie całkowite spuszczenie wody z jeziora, a to budzi sprzeciw wielu okolicznych mieszkańców i osób prowadzących tu biznes.
- Od lat mieliśmy problem z oczyszczeniem akwenu, teraz jest szansa aby Turawa zaistniała na skalę co najmniej ogólnopolską dzięki niespotykanej wiosce, która siedemdziesiąt lat po zalaniu, znów ujrzy światło dzienne - mówi Waldemar Kampa, wójt gminy Turawa. Tu i tak nie dało się kąpać, a mamy przecież jeszcze Jezioro Srebrne i Średnie z którego ciągle będzie można korzystać - tłumaczy.
Goszczący dzisiaj na Opolszczyźnie Detlef Wasserman, dyrektor departamentu Dziedzictwa Kultury Regionalnej przy Komisji Europejskiej, przekonywał, że stworzenie takiego skansenu bez wątpienia odbije się na kieszeniach okolicznych przedsiębiorców, którzy bardzo szybko będą mogli liczyć na zwielokrotnienie zarobków.
- Zanieczyszczenie jeziora przekracza wszelkie dopuszczalne normy, a oczyszczenie wody nie jest możliwe, więc i ludzi było by tu coraz mniej, a co się z tym wiąże prowadzenie biznesu z roku na rok, było by coraz mniej opłacalne. Współfinansowany przez Parlament Europejski obiekt, będzie wspaniałym skansenem dziedzictwa kultury, rokrocznie odwiedzanym przez tysiące turystów nie tylko z Polski, ale również z całej Europy - mówił Wasserman.
- Skansen jeden już mamy, a woda w naszej Turawie ma zostać i już. Czemu nikt nas nawet nie zapytał o zdanie? - mówi zdenerwowany Zbigniew Bilewicz, bosman stanicy WOPR, przyglądający się zagranicznej delegacji.
Decyzję już jednak podjęto, a rewolucja ma się rozpocząć jeszcze jesienią tego roku. To oznacza, że zbliżające się lato będzie ostatnim podczas którego będziemy mogli korzystać z Dużego Jeziora Turawskiego. Potem woda zostanie spuszczona. Większość za pomocą tamy, jednak aby opróżnić wodę z licznych niecek, niezbędna będzie pomoc strażaków, którzy wczoraj robili już pierwsze rozpoznanie. Trzeba pamiętać, że akwen ma powierzchnię ponad dwudziestu kilometrów kwadratowych.
- Z pewnością pracy będzie przy tym dużo. Aby wszystko poszło sprawnie, w działanie zaangażujemy prawdopodobnie jednostki z kilku opolskich powiatów - mówi st. kpt. Leszek Koksanowicz z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu, który przyznaje, że osobiście żałuje jeziora z którym ma wiele przyjemnych wspomnień. - Szkoda, bo sam od wielu lat przyjeżdżałem tu z rodziną, ale taki mamy rozkaz, więc nie ma o czym dyskutować - dodaje.
Jak się dowiedzieliśmy, jeszcze dziś do Urzędu Gminy ma wpłynąć podpisany przez przeciwników projektu wniosek o unieważnienie umowy. Do sprawy jeszcze wrócimy.
Z historii: Jak powstało Duże Jezioro Turawskie?
Mało kto wie, że Duże Jezioro Turawskie powstało w latach trzydziestych ubiegłego stulecia, zalewając cztery miejscowości: Zamoście, Krzyślinę, Łuk, oraz Pustków. Zbiornik zbudowano, aby umożliwić regulację poziomu wody na Odrze oraz w celach rekreacyjno-wypoczynkowych. W sumie z wiosek przesiedlono wtedy kilkadziesiąt rodzin, które dostały odszkodowanie finansowe lub zastępcze domy w Ligocie Turawskiej.
Więcej na temat historii Jezior Turawskich, możecie przeczytać klikając - tutaj
pamiec: brakuje Bronka...