- Autor: Martyna C.
- Wyświetleń: 6132
- Dodano: 2018-08-06 / 11:10
- Komentarzy: 21
Problematyczna sytuacja opolskich rolników - żniwa
Opolscy rolnicy bankrutują przez panującą suszę, która oficjalnie nie istnieje według IUNG. Skutki jednak są odczuwalne, a plony marne.
Bycie rolnikiem to bardzo ważna i odpowiedzialna praca, ponieważ dzięki nim możemy każdego dnia delektować się pysznymi, świeżutkimi bułeczkami prosto z piekarni przy śniadaniu. Nie każdy chyba jednak jest świadomy że produkty te, nie pochodzą ze sklepowych półek, tylko zawdzięczamy rolnikom, którzy produkują składniki na ich powstanie.
Coraz częściej zdarzają się sytuacje, że mieszkańcy wsi donoszą na policję z byle błahej przyczyny, nawet że kogut pieje i to im przeszkadza. Takie sytuacje mają miejsce również na opolszczyźnie.
- Ludziom się trochę przewraca w głowie, i zapominają, że życie na wsi wygląda inaczej niż w mieście. Częsty przypadek na jaki skarżą się mieszkańcy to wywóz obornika. jak maszyna dokonuje tych czynności to wiadomo, że zawsze coś spadnie na ziemię. Jest to nieuniknione. Mieszkańcy jednak odrazu wymagają, żeby rolnik natychmiastowo czyścił to za sobą. Na zachodzie jest tak, że rolnik ustawia znaki na początku i na końcu drogi, a po zakończonych pracach dopiero czyści i wtedy zdejmuje znaki odgradzając drogę. U nas policja, po naciskach ludzi karze mandatami i karze rolnikowi latać z wiaderkiem i szczoteczką. To nie to, że są nadgorliwi, po prostu takie mają przepisy, i jak ludzie donoszą to oni muszą jechać na interwencję - mówi Herbert Czaja - Prezes Izby Rolniczej w Opolu.
Nie są to jednak jedyne utrudnienia. Pan prezes wraz z synem sami doświadczyli sytuacji w której mieszkaniec zwrócił uwagę, że jest 22:05 i muszą kończyć prace - cisza nocna.
- Pole otoczone jest z 3 stron przez las, a w pobliżu znajduję się tylko jeden budynek. Właśnie ten z którego ludzie właśnie sygnalizowali nakaz przerwania pracy. Nowe kombajny nie hałasują tak jak kiedyś, ale niestety takie coś na wsiach się zdarza. To też są tylko wybrane okresy w roku. 2-3 tyg jeśli chodzi o żniwa, i na takie akcyjne sytuacje wywożenia obornika, też są określone daty, np rolnik nie może wywozić w okresie zimowym, najczęściej jest to wiosna przed wejściem w pole albo po zebraniu plonów. I tyle tego brudu, hałasu itd. Ludzie powinni być troszkę bardziej wyrozumiali. - wyjaśnia
Żniwa przypadają na okres od połowy czerwca do połowy sierpnia. Dawne przyzwyczajenia dotyczące konkretnych dat zbiorów wybranych zbóż, nie są już praktykowane. Jest to jedynie teoria, że najpierw dokonywany jest zbiór jęczmienia, roślin ozimych, rzepaku, potem wszystkich zbóż i na końcu owsa. Obecnie przestaje się to sprawdzać.
- Zdarzają się przypadki, że w gospodarstwach o dobrych glebach rzepak idzie prawie najpóźniej. Odpowiedzi jednoznacznej nie ma. Jeżeli bazowalibyśmy na starych odmianach, teoria ta by się zgadzała. W tej chwili w naszym wypadku, jak ruszyliśmy do rzepaku to każde zboże jest gotowe do zbioru - dodaje prezes, Herbert Czaja
Jakby tego było mało, natura również nie ułatwia pracy rolnikom. Choć IUNG stwierdził, że oficjalnie na opolszczyźnie suszy nie ma i nie było, opolscy rolnicy widzą jej skutki po uzyskanych plonach - zeschnięte, małe zboża.
- Dla przykładu w ubiegłym roku, cała przyczepa jęczmienia była pełna, ważyła 17 ton, w tym roku też jęczmień, tak samo objętościowo zapakowany a ważył tylko 13 ton. Ziarna są 25 procent lżejsze. co jest wynikiem suszy i potwierdzeniem na jej obecność. Kwestia żyta wygląda podobnie - wyrośnięte, ładnie wygląda, jednak połowa kłosa nie ma ziaren co jest spowodowane brakiem wody.
Wartość takich plonów diametralnie spada, a towar staje się albo niehandlowy, albo sprzedawany jest z obniżoną ceną, argumentowany tym, że nie jest w pełni wartościowy. Konsumenci jednak nie odczuwają tego że jest taniej, wykorzystuje się każdą okazje żeby obniżyć cenę producentowi a w sklepie podnosi się ceny - bo nieurodzaj.
- Kieszeń jest czyszczona od producenta i konsumenta pośrednicy mają się dobrze, szczególnie handel - dodaje
Dlaczego więc susza nie została oficjalnie stwierdzona?
- Przede wszystkim Puławy są bardzo daleko od nas. Mają jedynie parę stacji, które określają ilość opadów.
w jednej miejscowości pada, w miejscowości oddalonej o 5 km występuje grad, a w jeszcze innej kombajny kosiły normalnie. W ciągu dnia w okolicach Kuniowa spadło 100 litrów wody na metr kwadratowy, a u nas zero. A więc jeżeli IUNG określa, w taki sposób, że w Kuniowie padało, no to mają rację, że padało w Kuniowie, a u nas nie. A więc ten system jest kompletnie niedoskonały.
Minister zapowiedział, że będzie zwiększona liczba stacji badania opadów. Ale to dopiero będzie, a póki co jest jak jest. Niektórzy rolnicy są na krawędzi bankructwa, są miejsca w kraju gdzie już 3 rok z rzędu jest susza, i nikt nie chce udzielić im kredytu, bankructwo grozi wielu rolnikom. Prawdopodobnie bardzo dużo zakupionych maszyn na leasingi są zwracane do leasingodawcy, ze względu na marne zyski.
Ciężko określić gdzie sytuacja wygląda najgorzej, ponieważ nie było przeprowadzonych żadnych oficjalnych analiz,
ponieważ np jeżeli jest koszona pszenica i występują na niej porosty to towar ten nie jest brany od rolnika. Więc na dobrą sprawę nikt w tej chwili nie wie ile się tego "urodziło" a ile zmarnowało.
Co należy zrobić, żeby było lepiej?
- Ostatnie lata pokazują, że jesteśmy w pewnym etapie zmian klimatycznych. Pole do popisu mieliby naukowcy, którzy nie powinni skupiać się tylko na tym, ile spadło wody i że jest jej mniej niż w zeszłym roku, czy mniej niż 10 lat wstecz, ale zrobić jakieś symulacje, porównać to do krajów południowych czy do Hiszpanii czy Egiptu.
Tam potrafią bardzo oszczędnie gospodarować wodą i uzyskiwać niezłe plony. My może jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że Bozia dała tyle ile trzeba, i może byliśmy zbyt rozrzutni, a teraz jej nie ma. A jeżeli już jest, to błyskawicznie spływa. Tu się kłania coś co było doskonale prowadzone czyli melioracje szczegółowe, różne zastawki na rzekach, żeby w razie "wielkiej wody", spływ mógłby odbywać się swobodnie. Zastawki po to, żeby ją trzymać jak najdłużej, żeby następowało podsiąkanie na bardzo szerokich terenach.
W Portugalii za pieniądze unijne wybudowano na rzece Tag na granicy hiszpańsko - portugalskiej wielką tamę, stamtąd przepompowywana jest woda wyżej, zrobione są sztuczne zbiorniki jak stawy, jeziorka, oczka wodne, trzymające wodę, która używana jest do nawadniania pól. Tam tak sobie poradzono. A my może powinniśmy pójść w kierunku bardzo zaniedbanej melioracji szczegółowej, regulacji rzek, nie budowania wałów, bo to jest bezsens, tylko pogłębiania, wybierania tego co rzeka nanosi, dlatego że nanosy na dnie są coraz wyżej, w końcu jeżeli dojdzie do tego że ta woda się przeleje i wały nic nie dadzą - tłumaczy Herbert Czaja
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
[moderacja]: Napisał postów [1449], status [zrobił/a karierę]
[moderacja]