- Autor: Aga_Ko
- Wyświetleń: 6660
- Dodano: 2018-08-21 / 07:00
- Komentarzy: 2
Ewa Stadnik: "Jeśli ktokolwiek daje choć cień nadziei, warto walczyć"
Mały Karol Stadnik wrócił już ze swojej dwumiesięcznej wizyty w USA. Po operacji chłopca czeka wiele nauki, jednak już dziś widać, że z dnia na dzień robi olbrzymie postępy.
Szansę na życie Karol dostał za oceanem. Rodzice chłopca podkreślają, że warto walczyć, jeżeli ktokolwiek daje choć cień szansy.
- Usunęliśmy znane nam zagrożenie życia u Karolka, czyli efekt miażdżenia wzajemnego narządów wewnętrznych w klatce piersiowej Karola, który objawiał się przede wszystkim uszkadzaniem tchawicy i jednego z naczyń krwionośnych, które prowadziło krew do mózgu. Operacja się skomplikowała na miejscu, ponieważ w badaniach wyszło, że doszły dwa dodatkowe zagrożenia. W naczyniu krwionośnym, które już było groźne okazało się, że jest skrzep konieczny do usunięcia. Druga rzecz to naczynie krwionośne było zabezpieczone stentami, które miały zbyt małą przepustowość. Można powiedzieć, że w jednym miejscu skumulowały się trzy zagrożenia życia. Operacja, która miała być laryngologiczna zrobiła się kardiologiczna, a nawet kardiochirurgiczna - opowiada Mariusz Stadnik, tata Karola.
Amerykańscy specjaliści "wyremontowali" tchawicę chłopca. Dziś Karol powoli zaczyna wypowiadać pierwsze głoski, jest radosny i pełen nowej energii.
- Tchawica została wyremontowana, wymagała przecięcia w dwóch miejscach i usunięcia dwóch odcinków, a następnie ponownego zespolenia. Została również "zderotowana", bo okazało się, że kręgosłup ją wykrzywił. Zagrożenia życia są wyeliminowane, a pozytywnym efektem ubocznym jest brak rurki tracheostomijnej. Plan został wykonany na 150%. Ta rurka miała być usunięta dopiero w Polsce, jednak usunięto ją już w Stanach - dodaje Mariusz Stadnik.
Rodzice chłopca bardzo pozytywnie wspominają swoją wizytę w szpitalu. Podkreślają profesjonalizm, z jakim się spotkali, a co najważniejsze ciągły dostęp do informacji o stanie zdrowia dziecka.
- Chodziliśmy po całym szpitalu, w przerwach leżeliśmy. Chyba nawet części tego czasu nie pamiętam, natomiast znakomicie zorganizowana była komunikacja. Każdy zespół, który wykonuje swoją część pracy na bieżąco informował o postępach, a jak skończył to wychodził do pacjenta i podsumowywał to co zostało zrobione. Raz na godzinę mieliśmy informację o tym, co dzieje się na sali operacyjnej. Informacje zaskakiwały mnie swoją szczegółowością - mówią rodzice.
- Warto powiedzieć, że amerykanie kładą olbrzymi nacisk na udział rodziny w leczeniu. Dostęp do informacji jest bardzo duży i otwarty. Natychmiast po operacji byliśmy na OIOMie, gdzie spędzaliśmy cały czas. Widzieliśmy wszystkie zabiegi, które był wykonywane przy rodzicach. Rodzice jak chcą to mogą również pomagać. Pełna otwartość dotycząca parametrów dziecka i nasze szczęście w tym wszystkim jest takie, że wszystko szło idealnie. Dziecko było zabezpieczone antybiotykami, nie trzeba było stosować kolejnych, nie pojawiły się infekcje. Karol bardzo szybko sam zaczął oddychać i równo dwa tygodnie po operacji wyszliśmy do domu, gdzie w pierwotnych założeniach mieliśmy informację, że możemy spędzić w szpitalu nawet 4 tygodnie. Badania ostateczne wykonaliśmy tydzień później, jednak cały czas byliśmy w okolicy szpitala. Nic w tym czasie się jednak nie działo, a po badaniach końcowych, które potwierdziły, że wszystko jest dobrze dano nam pozwolenie na powrót do domu - wspominają.
Karola czeka jeszcze operacja kręgosłupa, która zostanie wykonana w zespole sił połączonych szpitala ortopedycznego w Otwocku oraz Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
- Prawidłowa postawa związana z kręgosłupem niesie wiele korzyści, czyli prawidłowe funkcjonowanie narządów, ale mamy nadzieję, że przełoży się to na całą postawę, czyli siedzenie, leżenie a może nawet chodzenie. Mamy nadzieję, że wygramy wszystko, w tym mobilność Karola, by mógł chodzić do szkoły i znaleźć sobie pracę - słyszymy.
- Warto powiedzieć wszystkim rodzicom, którzy są w podobnej sytuacji jak my, żeby nie odpuszczali. Jeżeli choć jedna osoba na świecie daje nadzieję, to żeby w to wierzyli i do tego dążyli, bo warto. Chciałam powiedzieć, że szanse za oceanem, gdzie często słyszałam o tym, że są to bujdy to nie są, czego dowodem jest Karol - podsumowuje Ewa Stadnik, mama Karola.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
antyP.I.S.: Napisał postów [5736], status [VIP]
Chwała ludziom którzy sprawę nagłaśniali oraz tym co wpłacali datki..wszytkich tylko modlących się odsyłam do kościółka