(Fot. Spiegiel)
Przed meczem Uni z MKS Dąbrowa Górnicza, goście wydawali się faworytem. Podczas ostatniego spotkania tych drużyn w Dąbrowie Górniczej, Uni doznała porażki 3:0. W tabeli MKS zajmuje 4, a Uni 7 miejsce, Jak zwykle papierowe kalkulacje weryfikuje boisko.
Pierwszy set, przynajmniej na początku, nie zapowiadał tego, co nastąpiło później. Walka od początku była zacięta, punkt za punkt. Do połowy seta nie można było mieć żadnych zastrzeżeń do naszych dziewczyn. Wyróżniała się na boisku swoją dobrą grą Jagoda Maternia. Wyprowadziła nawet nasz zespół na prowadzenie 19: 18. Set był bardzo wyrównany. Dużo emocji budziły kontrowersyjne decyzje sędziego. Gęstniała atmosfera na boisku i trybunach. Ze strony kibiców w stronę sędziego padały niecenzuralne epitety. Tę wojnę nerwów lepiej zniosły zawodniczki MKS, które zakończyły set dwoma punktami przewagi. Set kończy się wynikiem 23:25 dla gości. Po pierwszym secie 1:0 dla MKS Dabrowa Górnicza.
W drugiej odsłonie spotkania nasze zawodniczki mocno się pogubiły już na samym początku seta. Szybko zrobiło się 6:1 dla gości. Kto nie zna naszych pań, mógł pomyśleć, że set jest przegrany. Tymczasem w dziewczęta z Uni wstąpił nowy duch. Zaczęły grać dobrze i szybko nadrobiły straty. Niestety ta sytuacja trwała krótko. Gra Uni przypominała sinusoidę. Raz lepiej, raz gorzej. Tak nie można grać i wygrywać mecze ligowe. Po chwili przewagę zdobywa MKS. Zawodniczki Uni popełniają szereg szkolnych błędów, nie czytają gry i set kończy się ich porażką 22:25.
Wynik nie odzwierciedla tego co się działo na boisku. MKS wcale nie gra dobrze, tylko zawodniczki Uni popełniały zbyt dużo błędów. Nasze słyną z tego, że zaczynają swoją grę dopiero od trzeciego seta.
Nie inaczej było w tym meczu. W Uni zaczyna funkcjonować blok, co zawsze było u nas narzędziem służącym do osiągnięcia zwycięstwa. Trwają długie wymiany piłek, ale w tej fazie gry na nasze dziewczyny nie ma silnych. Set jest niezwykle zacięty, bo przyjezdne poczuły już krew i smak zwycięstwa. Nic z tego. Zawodniczki Uni wznoszą się na szczyty swoich umiejętności i wygrywają seta 27:25. Wynik 2:1 w tej fazie gry wskazuje, że możemy być świadkami kolejnego w tym sezonie tie - breaka.
Czwarty set to popisowa gra naszych dziewczyn. Na boisku wszystko im wychodzi. Atomowe ataki Jagody Materni i Marty Ciesielewicz niszczą totalnie obronę przeciwnika. Doskonała gra naszej libero Oli Szczygłowskiej sprawia, że na pojedynek chce się patrzeć. Uni gra jak doskonale dostrojona orkiestra symfoniczna. Żadnych fałszów, tylko misterna na wysokim poziomie gra. Ręce same składają się do oklasków. Uni wygrywa bez problemów tego seta 25:18. W całym meczu wynik brzmi 2:2.
Tego mogliśmy się spodziewać. Przecież zawodniczki Uni nie potrafią grać inaczej. One rozkręcają się po dwóch setach, a szczytują w piątym secie. Wtedy naprawdę nie ma mocnych żeby je zatrzymać. Grają jak w ekstazie i już niejedna drużyna przekonała się o tym.
Tym razem tie - break przebiegał zgodnie ze scenariuszem, który znamy od dłuższego czasu. Zawodniczki Uni wymierzały karę MKS - owi. Precyzyjne ataki, blok, obrona, to tylko niektóre elementy, które w ich wykonaniu były mistrzowskie. Nie dały żadnych szans swoim przeciwniczkom. Jeśli powiedzieć, że im wszystko wychodziło, to zbyt mało. Koncert siatkarskiej gry zakończył się wynikiem 15;7, a całe spotkanie 3:2 dla Uni Opole.
MyWasWyNas: Napisała postów [425], status [starszy pismak]
Brawo Unitki!!!!