• Autor: adnaw22
    • Wyświetleń: 4814
    • Dodano: 2019-01-01 / 16:30
    • Komentarzy: 6

    Nowy Rok - nowy ja

    (Fot. Dżacheć)

    Z lodówki znikają resztki świątecznego jedzenia, a waga chyba się zepsuła, bo to wbrew wszelkim prawom fizyki i wszechświata, aby w przeciągu kilku dni przytyć AŻ TYLE! Za chwilę Nowy Rok i czas na zmiany. Wielkie zmiany! Ręka do góry, kto z nas chociaż raz w życiu nie postanowił sobie, że wraz z pierwszym stycznia będzie lepszą wersją samego siebie?

    Przechodzę na dietę

    Najwyższa pora! Postanawiasz, że od Nowego Roku będziesz jeść tylko trzy główne posiłki i dwie zdrowe przekąski dziennie. Żadnych ciastek, chipsów i paluszków. Koniec z podjadaniem. Słodkie napoje? Nigdy więcej! Fast foody? Zapomnij. Tylko brokuły, szpinak i jarmuż. Koniec ze smażonym, ciężkostrawnym czerwonym mięsem. Od teraz tylko ryby i kurczak. Dania z makaronem i inne produkty mączne...? Może kiedyś, ale na pewno nie teraz. Dzień będzie się zaczynał od szklanki wody z cytryną, a kończył na lekkiej kolacji trzy godziny przed snem.

    Kilka dni później

    Zaczynasz mieć koszmary senne, w których goni cię brokuł. Nie możesz patrzeć na nic zielonego, a kiedy w telewizji słyszysz przepis na zdrowy koktajl z jarmużem, masz ochotę wyrzucić odbiornik przez okno. W weekend spotykasz się z dawno niewidzianymi znajomymi w ulubionym lokalu. Przecież nie będziesz jadł sałatki warzywnej, podczas gdy inni pałaszują twoją ulubioną pizzę. I to w dodatku z podwójnym serem! Kiedy idziesz do kina i zamawiasz duży popcorn tłumaczysz sobie, że jeśli raz na jakiś czas zjesz coś niezdrowego, to przecież nic się nie stanie. Jesteś w tym tłumaczeniu bardzo przekonujący, więc podczas następnych zakupów sięgasz po ulubioną paczkę chipsów. W piątek jedziesz odwiedzić mamę, która przygotowała najlepsze na świecie pierogi ruskie. Zostajesz do niedzieli, gdzie na obiad serwowany jest dobrze wysmażony schabowy. W następny poniedziałek nie wypijasz wody z cytryną, bo zamiast niej kupiłeś mrożoną lasagne na obiad. Znów wpadasz w wir codziennych zajęć i w pewnym momencie stwierdzasz, że na zdrowe odżywianie przyjdzie jeszcze czas. Ale nie teraz.

    Zaczynam uprawiać sport

    Nowy Rok jest idealnym momentem, żeby zadbać o sylwetkę. Nawet, jeśli z dietą nie do końca może wyjść, to ze sportem na pewno się uda. Żwawym krokiem idziesz na siłownię, żeby kupić karnet "open" - przecież będziesz trenował pięć razy w tygodniu. Na miejscu przebierasz się w jeszcze pachnące nowością buty, spodnie i bluzkę. Jesteś zdeterminowany Tak, tym razem się uda! Dajesz z siebie wszystko. Ćwiczysz na 200%. Nikt Cię nie powstrzyma. Świat jest Twój!

    Poranek dnia następnego

    Nie możesz wstać z łóżka, bo nabawiłeś się zakwasów i naciągnąłeś sobie ścięgno. Przez następnych kilka dni musisz odpuścić sobie siłownie, bo przecież jak można ćwiczyć w takim stanie? Postanawiasz połączyć przyjemne z pożytecznym i idziesz basen. Wszak nie samymi treningami siłowymi człowiek żyje. A im bardziej urozmaicisz sobie ćwiczenia, tym większa szansa, że ci się uda. Na basenie było rewelacyjnie, tylko zapomniałeś o czapce i wychodząc z kąpieliska przewiało cię. Przeziębiony wylądowałeś na kilka dni w łóżku. Jednak nie poddajesz się. Karnet kupiony, więc robisz drugie podejście. Mijają dni i kiedy po raz kolejny idziesz tą samą drogą, widzisz te same sprzęty i wykonujesz ten sam zestaw ćwiczeń stwierdzasz, że przecież siłownia nie jest dla każdego, więc nie ma sensu się męczyć. Poza tym, kto widział, żeby płacić za coś, co można robić za darmo? Biegać można wszędzie. W związku z tym postanawiasz nie kupować następnego karnetu, tylko przygotowujesz się do uprawiania sportu na zewnątrz. Trzeba to tylko dobrze to rozegrać- najlepiej od kupna specjalnej odzieży wierzchniej i butów.

    Rzucam nałogi

    Do trzech razy sztuka! Nawet jeśli nie wyszło z dietą i sportem, to przynajmniej uda się z ograniczeniem nałogów. Czy to nie właśnie po to człowiek ma kilka postanowień noworocznych, żeby w końcu jedno zrealizować? Dlatego od pierwszego stycznia koniec z papierosami, napojami wysokoprocentowymi i litrami kawy. Od teraz mniej telewizji, a więcej książek. Postanawiasz wylogować się z mediów społecznościowych i zacząć więcej czytać.

    Pierwszy stycznia, godziny popołudniowe

    Po hucznej zabawie sylwestrowej budzisz się "wcześnie rano, skoro świt" czyli w okolicach piętnastej i pierwsze o czym marzysz, to kawa i papieros. To prawda - obiecałeś sobie, że ostatniego dymka puścisz dokładnie o północy, ale dzisiaj się nie liczy. Tak naprawdę dzisiaj, to jeszcze wczoraj, więc zaczynasz od jutra. Jednak następnego dnia okazuje się, że rezygnacja z kawy i papierosa - najlepszego połączenia, jakie człowiek kiedykolwiek wymyślił - nie jest wcale takie proste. Przeglądasz najnowsze doniesienia ze świata mediów społecznościowych i dzielisz się swoim przemyśleniem z kolegą. Umawiacie się wieczorem na piwo, żeby porozmawiać o tym, jak trudno jest rzucić palenie.

    Zmieniam pracę

    Na liście postanowień noworocznych zostało ostatnie. "Jeśli nie zmienię roboty to oszaleję" - myślisz wracając w styczniu do pracy. Masz dość - szefa, obowiązków, wysokości wynagrodzenia i wszystkiego, co składa się na szeroko rozumiane pojęcie wypalenia zawodowego. Nowy Rok jest idealnym momentem na szukanie czegoś lepszego. Bo jak nie teraz, to kiedy? Zakładasz więc konta na stronach internetowych oferujących pośrednictwo pracy, kończysz pisać CV i do dzieła!

    Kilka dni, tygodni, miesięcy później

    Coś się ruszyło, ale zawsze jest jakieś "ale". Masz już za sobą kilka rozmów kwalifikacyjnych i stwierdzasz, że tak naprawdę trawa jest zawsze bardziej zielona tam, gdzie nas nie ma. Bo przecież twój szef nie jest w sumie taki najgorszy (gdzie indziej to nie wiadomo). Wypłata jest zawsze na czas (jaka gwarancja, że w nowej pracy też tak będzie?). Masz blisko do firmy (do innej musiałbyś dojeżdżać pół godziny). Szkoda zostawiać biurko, bo się już przyzwyczaiłeś (tyle lat, tyle wspomnień...). Razem z kolegami z działu tworzycie zgrany zespół i nie chcesz ich zostawić z tym projektem, który akurat zaczęliście realizować. Dajesz sobie jeszcze trochę czasu na znalezienie innej pracy.

    A może by tak...

    Mówi się, że jutro to magiczna kraina, w której przechowywane jest 99% ludzkiej motywacji i nadziei. Jednak po co czekać na czarodziejskie: "od jutra", "od Nowego Roku" albo "od po Świętach"? Czy nie lepiej już dziś wprowadzić jakiekolwiek zmiany? Bo przecież jutro, to dziś, tyle, że jutro. Jeśli więc dzisiaj zrobimy chociaż mały krok w kierunku osiągnięcia celu, to jutro będziemy o ten jeden krok do przodu.
    reklama

    Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.

    Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".

    2019-01-01 21:01:15 [78.11.110.*] id:1567931  
    Stefan: Napisał postów [27024], status [VIP] Reputacja
    O.T. W nocy jakiś świr zaczepiał kobiety i wyskoczył potem z nożem. Gdzie jest Rex?

    Nick:
    Treść:
    Pokaż - Ukryj  Odpowiedzi [3]
    2019-01-02 10:44:46 [46.134.28.*] id:1567941  
    Polpha: Napisał postów [9640], status [VIP] Reputacja
    W budzie. Normalne przecież.
    2019-01-02 14:13:28 [178.43.3.*] id:1567944  
    Bodziulla: Napisał postów [2057], status [Szycha] Reputacja
    Obchodzi światowy dzień KACA.
    2019-01-03 15:57:22 [178.37.61.*] id:1568026  
    Rex: Napisał postów [4680], status [VIP] Reputacja
    No jak to gdzie w Zakopane
    2019-01-01 16:47:30 [89.67.16.*] id:1567920  
    neo: Napisał postów [2104], status [Szycha] Reputacja
    W Nowy Rok warto wejść stosunkowo aktywnie. i nie tylko w rok...

    Nick:
    Treść:
    Pokaż - Ukryj  Odpowiedzi [1]
    2019-01-02 14:13:50 [178.43.3.*] id:1567945  
    Bodziulla: Napisał postów [2057], status [Szycha] Reputacja
    Popieram....