(Fot. Dżacheć)
- Oskarżony Tomasz K. stanął pod zarzutem tego, że w okresie od 8 września 2010 roku do 4 września 2013 roku w Starym Ujeździe i na terenie Niemiec dopuścił się handlu ludźmi na osobie Adama B., w ten sposób, że wykorzystując jego stan bezradności i nieznajomości obcego języka, jak i brak środków finansowych do zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Po wcześniejszym podstępnym zwerbowaniu wymienionego pod pozorem prac legalnych na terenie Niemiec, przechowywał go stosując przemoc w celu jego wyzyskania, wykorzystując poszkodowanego do uzyskania na swoje dane świadczeń socjalnych na terenie Niemiec, które to świadczenia bezzwłocznie po wypłacie odbierał pokrzywdzonemu - słyszymy w akcie oskarżenia.
Tomasz K. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i zdecydował się składać wyjaśnienia w tej sprawie.
- Ten pan ożenił się w 2009 roku z moja matką i po pół roku przyjechali oboje do Niemiec. Matka zgłosiła się do mnie, żeby pomóc im w załatwieniu zasiłku i uzyskaniu mieszkania. Ja tego nie załatwiałem, bo nie umiem czytać ani pisać, nie znam też języka niemieckiego - tłumaczył przed sądem.
- Wszystko załatwiała moja konkubina Aldona B. Nie mam pojęcia dlaczego ten pan mówił o wymuszeniu o jakim mówił prokurator. To jakaś wymyślona sprawa, nie rozumiem skąd wziął się ten handel ludźmi. Ja nawet nie wiedziałem że zostałem podany na policję. Mąż z moją matką żył dobrze, nagle się rozpił i zabierał jej pieniądze, a jak go wyrzuciła z mieszkania to ja mu pomogłem, wziąłem go do siebie do mieszkania - mówił Tomasz K.
Kto dopuszcza się handlu ludźmi, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
