- Autor: Aga_Ko
- Wyświetleń: 12434
- Dodano: 2019-04-19 / 10:15
- Komentarzy: 1
Blisko 11 godzin trwały działania strażaków w Schodni koło Ozimka
Blisko 11 godzin trwały wczorajsze działania strażaków zadysponowanych do nieszczęśliwego wypadku robotników w Schodni koło Ozimka. Drugą osobę poszkodowaną udało się uwolnić dopiero około północy.
Przypomnijmy, że robotnicy pracowali przy budowie kanalizacji sanitarnej pomiędzy Pustkowem a Schodnią. W pewnym momencie doszło do osunięcia się ziemi i dwaj pracownicy zostali przysypani.
Strażacy biorący udział w akcji zgodnie przyznają, że była to praca niebezpieczna, mozolna, bardzo skomplikowana, a czasem wręcz "syzyfowa". - Zgłoszenie otrzymaliśmy po godzinie 13:00, prace straży nieprzerwanie trwały niemal 11 godzin. Akcja z naszej strony była mocno skomplikowana, finalnie niestety nie miała szczęśliwego zakończenia. Pierwsze zastępy, które się zjawiły na miejscu uwolniły jedną osobę, która była właściwie bez obrażeń. Dopiero około północy udało się wydobyć drugą osobę poszkodowaną, lekarz stwierdził zgon - informuje mł.bryg. Dariusz Gieroń, oficer prasowy komendanta wojewódzkiego PSP.
W momencie kiedy przystąpiono do uwolnienia drugiej osoby doszło do kolejnego osunięcia gruntu w wykopie. W tym momencie ratownicy musieli się wycofać i przejść do zabezpieczenia wykopu, by móc bezpieczniej działać. To poskutkowało tym, że drugi poszkodowany bardzo długo nie mógł być uwolniony. Na miejscu była grupa ratownictwa technicznego, która budowała stabilizacje, później budowa stabilizacji była kontynuowana przez grupę ratownictwa technicznego z Brzegu.
- To proces mozolny i długotrwały, gdzie pracowaliśmy kilka metrów pod ziemią, gdzie grunt jest sypki i niestabilny. Groził przysypaniem osób ratujących. Z drugiej strony, w drugiej części wykopu zaczęła się zbierać woda, która utrudniała pracę ratowników i spowodowała powstanie lepkiej konsystencji, co utrudniało stabilizację i próby dotarcia do poszkodowanego. Napływ wody był tak intensywny, że zagrażał wypłukiwaniem się wykopu, działania polegały także na wypompowaniu wody - słyszymy.
- Kiedy wydawało nam się, że jesteśmy już blisko osoby poszkodowanej doszło do kolejnego odwarstwienia się ziemi, co spowodowało, że musieliśmy poza stabilizacją poszerzyć wykop w taki sposób, by wały ziemi nie zagrażały osobom, które prowadziły akcję ratunkową. Wprowadzony został ciężki sprzęt, który odsuwał i rozkopywał ziemię. Polegało to na tym, że z użyciem koparki został wykonany wykop pod kątem 90 stopni i mimo, że wprowadziliśmy ciężki sprzęt w bezpiecznej odległości od osoby poszkodowanej, nadal był problem z wydobyciem osoby, ponieważ była dosłownie wklejona w ziemię przez mieszaninę wody, gliny i iłu.
Według nieoficjalnych informacji obydwaj poszkodowani to Ukraińcy zatrudnieni w agencji pracy tymczasowej.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
The Naturator: Napisał postów [2338], status [Szycha]
"- To proces mozolny i długotrwały, gdzie pracowaliśmy kilka metrów pod ziemią, gdzie grunt jest sypki i niestabilny." - to oni od strony jakiegoś szybu kopalnianego podchodzili skoro pracowali kilka metrów pod ziemią?