Dziś klatkę zaprezentowano dziennikarzom. (fot: Seeb)
Zdaniem specjalistów, to jedyny sposób na odłowienie grasującego drapieżnika. Klatka działa w bardzo prosty sposób. Gdy wejdzie do niej puma, naciśnie zapadnię, co spowoduje zamknięcie klapy i uwięzienie drapieżnika. W przedniej części urządzenia zostanie umieszczona przynęta – najpewniej kura bądź królik.
Zanim samołówka znajdzie się w lesie myśliwi będą musieli ją przystosować, zostanie ona przykryta gałęziami, natomiast w środku wysypana ziemią i igliwiem.
Po odłowieniu drapieżnik zostanie przekazany do jednego z ogrodów zoologicznych. Jeśli jednak klatka nie spełni swojej funkcji to trzeba będzie sięgnąć po środki ostateczne. - Myśliwi będą musieli ją odstrzelić – wyjaśnia Henryk Ferster, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego przy Urzędzie Wojewódzkim.
Póki co informacje o grasującym drapieżniku wciąż są bez potwierdzenia. Przedwczoraj zwierzę w okolicach Mechnicy i Choruli widzieli policjanci, jednak przybyli na miejsce łowczy nie znaleźli żadnych śladów dzikiego kota. Wciąż jednak istnieje szansa, że puma zaszyła się w lasach.
Picek: kit kata jej tam dajcie może przyjdzie