• Autor: Dżacheć
    • Wyświetleń: 6644
    • Dodano: 2019-07-29 / 10:12
    • Komentarzy: 14

    Ponad 90% pacjentek Szpitala Ginekologicznego chwali posiłki

    (Kliniczne Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu)

    Ok. 90-95% hospitalizowanych pacjentek Klinicznego Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu jakość posiłków podawanych w szpitalu ocenia bardzo dobrze lub dobrze. Tak wynika z ankiet wypełnianych przez panie opuszczające szpital. W Klinicznym Centrum z posiłków korzystają nie tylko pacjentki, ale także (odpłatnie) ich mężowie bądź partnerzy. W szpitalu można zatem zjeść smacznie i zdrowo.

    - Pacjentki zgłaszają się do szpitala w konkretnym celu, czyli uzyskania świadczenia medycznego. Wychodzimy z założenia, że jest to minimum, które chcemy im zaoferować. Nie mniej ważne jest nie tylko poczucie bezpieczeństwa, ogólna atmosfera, ale także m.in. jakość posiłków, gdyż żywienie pacjentów jest integralną częścią procesu leczniczego towarzyszącą procedurom medycznym. Chcemy, aby kompetencje kadry Klinicznego Centrum były odczuwane przez pacjentki we wszystkich aspektach naszej działalności - mówi Edward Puchała Dyrektor Klinicznego Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu.

    Dyrektor Klinicznego Centrum podkreśla, że szpital specjalizujący się m.in. w położnictwie i neonatologii nie może ograniczać się jedynie do dbałości o kobietę, musi mieć także na uwadze zdrowie dziecka, zarówno w łonie matki, jak i po porodzie oraz jego tatę. - W naszym szpitalu, na Pododdziale Patologii Ciąży oraz Pododdziale Patologii Noworodków, niejednokrotnie pacjenci przebywają przez kilka tygodni, a nawet miesięcy. Do pacjentek przyjeżdżają mężowie, do dziecka przedwcześnie urodzonego oboje rodzice, zdarza się, że z innego województwa. Im również umożliwiamy, oczywiście odpłatnie, skorzystanie z posiłków przygotowywanych w naszej kuchni. Tym bardziej że, jak wynika z opinii pacjentek, nie mamy się czego wstydzić - dodaje Edward Puchała.

    W skali roku w szpitalu hospitalizowanych jest ok. 8 tys. dorosłych pacjentek, w ciągu miesiąca osoby odpowiedzialne za szpitalne posiłki muszą zadbać o wyżywienie 600 - 800 osób. Posiłki przygotowywane są na miejscu w kuchni, menu dostosowane do diety zaleconej przez naszego lekarza opracowuje dietetyk.

    - Bywają dni, gdy musimy uwzględnić nawet kilka różnych diet. Inne posiłki otrzymuje pani po porodzie, inne z dietą cukrzycową bądź bezglutenową. Zdarzają się osoby stosujące dietę wegetariańską lub wegańską, co również szanujemy i dla takich pacjentek przygotowujemy adekwatne posiłki - powiedziała Alicja Wołowicz starszy dietetyk - szef kuchni w Klinicznym Centrum.

    Pacjentki chwalą szpitalne posiłki. - Jedzenie pyszne od śniadania do kolacji, kolorowe, rozmaite aż chce się jeść - chwali pani Anna.

    - Porcje duże, wszystko świeże, doprawione, kolorowe i ogromy plus za to, że jako wegetarianka miałam zachowaną swoją dietę - to opinia Pani Justyny.

    - Mąż się śmieje, że wracam do tego szpitala z powodu pysznych posiłków, a jestem tutaj po raz czwarty - mówi inna pacjentka.

    W czym tkwi tajemnica dobrej kuchni? - Nie ma jednej odpowiedzi, ponieważ na końcowy efekt składa się wiele czynników. Po pierwsze świadomość i wola dyrekcji, aby nie oszczędzać na posiłkach dla pacjentek. Mają być zdrowe i smaczne. Po drugie: mamy swoją kuchnię i doświadczony personel. Po trzecie: bazujemy na tradycyjnej polskiej kuchni, stosując jednocześnie zasadę, że to co jest najzdrowsze dla człowieka z danej strefy klimatycznej znajduje się w obrębie 500- 600 km od miejsca jego zamieszkania. Staramy się opracowywać urozmaicone jadłospisy uwzględniające właściwe porcje białka, warzyw i owoców. Mamy na uwadze sezonowość, czyli dostępność świeżych produktów. Do każdego posiłku, czyli 3 razy dziennie, dodajemy warzywa. Stosujemy jadłospisy "Cztery pory roku". Wiosną bazą w naszych posiłkach są warzywa korzeniowe i kiełki, latem - zielone warzywa, jesienią - warzywa korzeniowe, nasiona, orzechy i pestki natomiast zimą warzywa korzeniowe, owoce i pestki - wylicza Alicja Wołowicz starszy dietetyk - szef kuchni w Klinicznym Centrum.

    Kliniczne Centrum w zakresie posiłków nie ogranicza się jedynie do żywienia pacjentek zgodnie z zasadami zdrowego żywienia. Dużą wagę przykłada się również do edukacji. - W Szkole Rodzenia, przygotowującej kobiety w ciąży do porodu jest uwzględniony mój wykład dotyczący żywienia kobiet w okresie ciąży i karmienia piersią, natomiast pacjentki wychodzące ze szpitala otrzymują szczegółowy opis dotyczący diety, jaką powinny stosować przez najbliższe 3-4 tygodnie wraz z konkretnymi wytycznymi jakie produkty powinny jeść , a czego unikać - dodaje Alicja Wołowicz.

    Porady dietetyka, edukacja rodziny w zakresie kształtowania prawidłowych nawyków żywieniowych jest również realizowana w ramach projektu "Koordynowanie i kompleksowe wsparcie rodziny w zakresie poradnictwa specjalistycznego, profilaktyki, diagnostyki i niwelowania nieprawidłowości w rozwoju dzieci do lat 2" współfinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach RPO WO na lata 2014-2020. Mogą z nich korzystać kobiety w ciąży oraz rodzina dziecka do lat 2 z powiatów: nyskiego, prudnickiego, opolskiego oraz m. Opola.

    Posiłki w Klinicznym Centrum są przygotowywane zgodnie ze standardami bezpiecznego żywienia HACCP (analiza zagrożeń i krytyczne punkty kontroli).

    reklama

    Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.

    Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".

    2019-08-08 06:06:08 [178.252.19.*] id:1579512  
    kija: Napisała postów [206], status [starszy wyjadacz] Reputacja
    Posiłki w stołówce coraz droższe i gorsze. Niesmaczne. Reklama dźwignią handlu.

    Nick:
    Treść:
    2019-07-30 17:16:21 [83.22.240.*] id:1579217  
    malutka30: Napisała postów [86], status [młodszy wyjadacz] Reputacja
    Byłam tam 22 lata temu i 18 lat temu. Porcje były całkiem znośne i jak na tamte lata smaczne. A jak ktoś chce się nażreć to niech robi to w domu a nie w szpitalu,bo nie po to tam poszedł.

    Nick:
    Treść:
    2019-07-30 08:34:40 [194.29.183.*] id:1579188  
    KK 35947: Napisał postów [3721], status [VIP] Reputacja
    Gary trzeba opisywać markerem bo normalnie to nie wiadomo co tam jest? ;) Normalnie jak w wojsku za komuny najpierw robili żarcie a jadłospis na tablicy w stołówce dostosowywali do tego co im wyszło :)

    Nick:
    Treść:
    Pokaż - Ukryj  Odpowiedzi [1]
    2019-07-30 10:55:26 [178.252.19.*] id:1579194  
    kija: Napisała postów [206], status [starszy wyjadacz] Reputacja
    Co się dziwić bo i szefowa stara emerytka nie do ruszenia. Jaki pan taki kram. Epoka PRL.
    2019-07-29 21:45:07 [94.254.232.*] id:1579169  
    emsi: Napisał postów [1831], status [Szycha] Reputacja
    Mogłoby być pięknie w naszym kraju wystarczyłoby pogonić pis rydzyka po.

    Nick:
    Treść:
    2019-07-29 11:34:34 [165.225.72.*] id:1579126  
    dontomasso: Napisał postów [4390], status [VIP] Reputacja
    obrazki na pokaz a realia calkiem inne. zona rodzila w tym szpitalu to trzeba bylo jedzenie z domu donosic. zupy zimne i do tego bez smaku. np. zupa mleczna nie miala nic wspolnego z mlekiem. woda zabielana/zageszczona maka i do tego lyzeczka platkow owsianych na talez. kolejny obiad to 2 galki ziemniakow i do dego jakis sos bez smaku + chlodne warzywa. na sniadanie 2 suchary, odrobine masla i mocno rozcienczony drzem. cherbata o smaku nijakim bo chyba 1 woreczek na 10 litrow wody. przykladow mozna by bylo mnostwo podac. dla czego nie podadza jaka suma jest do dyspozycji na dzien i pacjenta zeby go wyzywic. kiedys bylo to 3 zl.

    Nick:
    Treść:
    Pokaż - Ukryj  Odpowiedzi [6]
    2019-07-29 15:01:26 [188.146.161.*] id:1579140  
    Mario-Opole: Napisał postów [1452], status [zrobił/a karierę] Reputacja
    Ile lat temu? W czasach prl-u? Moja żona rodziła pod koniec roku i nie narzekała ani na jedzenie ani na położne - wręcz przeciwnie chwaliła sobie. Kilka tragedii było, kilka afer przy tym, stara załoga wyleciała, więc pare rzeczy się pozmieniało. Ja sam nie mogę powiedzieć złego zdania na jedzenie - może nie jadłem ale widziałem i czułem zapachy. Zimne? Jak stoi i się nie je to jest zimne
    2019-07-29 16:00:13 [165.225.72.*] id:1579143  
    dontomasso: Napisał postów [4390], status [VIP] Reputacja
    9 lat temu. a jedzenie juz wjezdzalo na sale chlodne/zimne a nie ze stalo. znajoma rodzila 2 lata temu i opowiadala to samo o jedzeniu ze nedza.
    2019-07-29 17:23:04 [188.146.161.*] id:1579146  
    Mario-Opole: Napisał postów [1452], status [zrobił/a karierę] Reputacja
    Artykuł jest ze wczoraj. A Ty snujesz wspomnienia z przed 9 lat. Zaktualizuj wspomnienia :)
    2019-07-29 17:46:41 [217.237.80.*] id:1579150  
    dontomasso: Napisał postów [4390], status [VIP] Reputacja
    i co z tego ze artykul wczorajszy. a niby skad maja teraz pieniadze zeby lepiej gotowac?
    2019-07-29 18:51:04 [188.146.161.*] id:1579151  
    Mario-Opole: Napisał postów [1452], status [zrobił/a karierę] Reputacja
    Średnio mnie to interesuje. Gotują dobrze i to moja opinia sprzed 7 miesięcy - Twoja sprzed 9 lat. Masz jakiś argument na czasie? Znajome sprzed lat są średnim argumentem
    2019-07-29 20:26:53 [217.237.80.*] id:1579160  
    dontomasso: Napisał postów [4390], status [VIP] Reputacja
    ad Mario-Opole: twoja baba to po czesci chyba jak ta Maryska: " Droga Matulu, Drogi Tatku! Dobrze mi tu. Mam nadzieję, że Wy, wujek Józek, ciotka Lusia, wujek Antoś, ciotka Hela, wujek Franek, ciotka Basia, wujek Rysiek oraz Heniek, Stefan, Garbaty Bronek, Mańcia, Rózia, Kachna, Stefa, Wandzia ze swoim Zenkiem i Zdzisiek też zdrowi. Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Nasze Rokicice Górne się nie umywajo. Niech szybko przyjeżdżajo i się zapisujo, póki som jeszcze wolne miejsca. Najpierw było mi trochę głupio, bo trza się w wyrku do 6-tej wylegiwać, że aż nieprzyzwoicie człowiekowi... Żadnych bydląt karmić, doić, gnoju wywozić, ognia w piecu rozpalać... Powiedzcie Heńkowi i Stafanowi, że trza tylko swoje łóżko zaścielić (można się przyzwyczaić) i parę rzeczy przed śniadaniem wypolerować. Wszystkie facety muszo się tu codziennie golić, co nie jest jednak takie straszne, bo -uwaga- jest ciepła woda. Zawsze i o każdy porze! Powiedzcie Zdziśkowi, że jedynie śniadania dajo tu trochę śmieszne, nazywajo je europejskim. Oj cinko się musi w tej Europie prząść, cinko... Jedno jajeczko, parę plasterków szynki i serka. Do tego jakieś ziarenka, co to by ich nawet nasze kury nie ruszyły, z mlikiem. Żadnych kartofli, słoniny, ani nawet zacierki na mliku! Na szczęście chleba można brać ile dusza zapragnie. (Koledzy przezywajo mnie od tego Bochenek...) Na obiad to już nie ma problemów. Co prowda porcje jak dla dzieci w przedszkolu, ale miastowe to albo mało jedzo, albo mięsa wcale nie tkną... Chore to jakieś czy co? Tak więc wszystko czego nie zjedzo przynoszą do mnie i jest dobrze. Te miastowe to w ogóle dziwne jakieś som... Biegać to to nie potrafi. Bić się też nie... Mamy tu takie biegi z ekwipunkiem. No tak jak u nas co ranek, ino nie z wiadrami. Krótkie takie. Jak z naszy remizy do kościoła w Rokicicach Dolnych. Po dobiegnięciu na miejsce to miastowe tylko gały wybałuszajo i dyszo jak parowozy. Nie wiadomo dlaczego ale wymiotujo przy tym i to czasami z krwią. Po 5-ciu kilometrach i to jeszcze w maskach ochronnych! A potem to trzeba ich z powrotem do koszar ciężarówkami zawozić, bo się już do niczego nie nadajo. Na ćwiczeniach z walki wręcz to lekko takiego ściśniesz... i już ręka złamana! To pewnie z ty kawy co ją litrami chlejo, i przez to mięso, co go to nie jedzo! Najsilniejszy jest u nas taki Kozłowski z Rembowic koło Gałdowa, potem ja. No, ale un ma 2 metry i pewnie ze 120 kg, a ja 1,66 m i chyba z 72 kg... bo trochę mi się łostatnio od tego wojskowego jedzenia przytyło. A teraz uwaga, będzie najśmieszniejsze! Koniecznie powiedzcie o tym wujkowi Ryśkowi, Garbatemu Bronkowi i Zdziśkowi. Mam już pierwsze odznaczenie za strzelanie!!! A tak mówiąc szczerze, to nie wiem za co... Ten czarny łeb na tej ich tarczy wielki jak u byka. I wcale się nie rusza jak te nasze dziki i zające. Ani nikt nie strzela do ciebie nazad, jak to u nas bracia Bylakowie, z tych ichniejszych dubeltówek. Naboje - marzenie... i w dodatku nie trzeba ich samemu robić! Wystarczy wziąć te ich nowiutkie giwery, załadować i każdy co nie ślepy trafia bez celowania! Nasz kapral to podobny do naszej belferki Gorcowej z Rokicic. Gada, wrzeszczy, denerwuje się, a i tak nie wiadomo o co mu chodzi. Trochę się z początku na mnie zawziął i kazał biegać w samym podkoszulku, w deszczu, po placu apelowym. Dostał jednak raz ode mnie szklankę tego samogonu od wujka Franka i go o mało szlag nie trafił. Ganiał potem cały czerwony na pysku po tym samym placu, a potem przez pół dnia nie wychodził z kibla. Kazał mi następnego dnia rano butelkę tego frankowego samogonu do samego dna wypić. Na raz. No i co? I nic! Normalny samogon, taki jaki znam od dziecka. Kapral znowu wybałuszył gały, a tera ciągle gapi się na mnie podejrzliwie, ale mam już święty spokój. Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Niech szybko przyjeżdżają i się zapisują, póki są jeszcze wolne miejsca. Pozdrawiam Was wszystkich gorąco. Wasza córka Marysia"
    2019-07-29 15:17:26 [178.252.16.*] id:1579142  
    qwertyuiop11: Napisała postów [1], status [żółtodziób] Reputacja
    To jest prawda, jedzenie jest dobre, urozmaicone, porcje duże! Bardzo miłe zaskoczenie po tym, czego się człowiek nasłucha o wyżywieniu w niektórych innych szpitalach :)

    Nick:
    Treść:
    2019-07-29 11:12:14 [217.173.199.*] id:1579123  
    Kotaro: Napisał postów [183], status [starszy wyjadacz] Reputacja
    O jaki piękny artykuł sponsorowany. Szkoda, że ktoś zapomniał go oznaczyć.

    Nick:
    Treść: