(Fot. Arleta)
Ostatecznie dziennikarzom udało się wejść do instytucji, w której strajk głodowy rozpoczął dziś poseł Janusz Sanocki. - Chcę powiedzieć o poważniejszej barierze, która uniemożliwia obywatelom dostęp do Sejmu. Jesteśmy niespełna tydzień przed wyborami. Kandyduję do Senatu, a nie mogę kandydować do Sejmu. Nikt z nas nie może kandydować do Sejmu. Kodeks wyborczy uniemożliwia taką procedurę, nie stwarza obywatelowi indywidualnego kandydowania do Sejmu. Te wybory do Sejmu będą nieważne, bo są sprzeczne z Konstytucją - tłumaczy polityk.
Sanocki złożył w tej sprawie zawiadomienia do Prokuratury Krajowej i Sądu Najwyższego. - Autorzy tego kodeksu wyborczego, posłowie, którzy uchwalili ten kodeks, w tym Pan Schetyna, Kaczyński i inni posłowie partyjni powinni być za to sądzeni i skazani na minimum trzy miesiące więzienia - postuluje poseł.
Na znak swojego protestu Sanocki postanowił zamieszkać w biurze dyrektora Delegatury Krajowego Biura Wyborczego. Wziął ze sobą śpiwór i zaznaczył, że to początek jego głodówki.
- Ale Pan nie może tutaj zostać, bo ja tutaj Pana samego nie zostawię - powiedział w rozmowie z posłem Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej Delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Do sprawy wrócimy.
chrząszcz: Napisał postów [5441], status [VIP]
spoko, posłem się jest do końca kadencji ... czasami nawet dożywotnio (jeżeli głodówka jest skuteczna)