(Fot. Dżacheć)
(Fot. Facebook/Przemek Pytlik)
Samochód przedstawiający zdjęcia martwych płodów od dwóch tygodni stał na chodniku przy ulicy Kołłątaja w Opolu. Opolanie, którzy nie chcą już oglądać drastycznych zdjęć, a tym bardziej narażać swoich dzieci na drastyczne widoki nie mogą nic zrobić. Dziś w nocy ktoś wybił szybę w pojeździe kostką brukową.
- To powinno być karalne. Zgadzam się z tym, że aborcja jest zła, zgadzam się też, że w jakiś sposób można uświadamiać niedoinformowane osoby, ale mamy mieć prawo wyboru, czy chcemy tej świadomości czy nie. Mamy prawo wybrać też za nasze małe dzieci, czy są gotowe na takie obrazy. Te zdjęcia są okropne, irytujące i niepotrzebne. Uważam, że to nie jest dobry sposób na uświadamianie społeczeństwa o problemie - słyszymy od przechodniów.
Jak informują okoliczni przedsiębiorcy, działacze Fundacji Pro Prawo do Życia, którzy są "sprawcami" drastycznych widoków co jakiś czas kontrolują stan samochodu. Przeciwnicy tych widoków załamują ręce, jak też odpowiednie służby, które nie mają podstaw do odholowania pojazdu.
Przypomnijmy, że ostatnio podobny pojazd (jednak cięższy) parkował na ulicy Reymonta przy szpitalu Ginekologicznym. Wtedy okazało się, że z racji swojej masy mógł zostać usunięty z chodnika przez odpowiednie służby. Tym razem działacze antyaborcyjni zaparkowali lżejsze auto, warto dodać, że zgodni z przepisami stąd brak podstaw do jakichkolwiek działań mających na celu pozbycie się Żuka z chodnika.
- Stan pojazdu nie zagraża bezpieczeństwu, więc nie ma podstaw do tego, aby go odholować - mówiła dziś rano Agnieszka Nierychła, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
Jak się okazało, znalazł się sposób, by pojazd jednak zabrać z chodnika. W czwartek około 19:00 pojazd został zabrany.
iks: Napisał postów [365], status [pismak]
To może niech jeszcze poustawiają w każdym możliwym miejscu zdjęcia wypadków komunikacyjnych. Tak żeby kierowcy wiedzieli co może spotkać ich i inne osoby na drodze. Oczywiście wszystko w dobrej wierze. Przecież każdy kto się decyduje na aborcję wie na co się pisze. Nie jest to sprawa żadnego z nas, tylko rodziców (rodzica).