(Fot. Dżacheć)
Miejsce do bezpłatnej wymiany używanych rzeczy jest potrzebne w naszym mieście. Dowodzą tego "wymianki", które przez wiele lat były organizowane przez Stowarzyszenie Krakoffska36. Fundacja prowadziła też pamiętliwą "Graciarnię", do której Opolanie chętnie przynosili używane rzeczy wielkogabarytowe, a potrzebujący równie chętnie stamtąd je odbierali. Niestety po rewitalizacji ulicy Krakowskiej w Opolu zabrakło miejsca na takie działania przez Stowarzyszenie.
Na czwartkowej sesji rady miasta zapadła decyzja o zwiększeniu pieniędzy przeznaczonych remont lokalu. Punkt, w którym przedmioty zyskiwać będą drugie życie powstanie w centrum miasta, a dokładnie w dawnym sklepie "Adam" przy ul. Książąt Opolskich.
ReUżytkownia to będzie tzw. "freeshop". - Miejsce, gdzie wszystko będzie za darmo. Główną ideą projektu jest wydłużenie życia przedmiotów, ograniczenie konsumpcjonizmu, promowanie upcyklingu i umiejętności naprawiania rzeczy. Chcemy, żeby ReUżytkownia była również miejscem wykładów, warsztatów i wystaw związanych z tematyką ekologii - tłumaczy Iwona Kowalczuk, naczelnik Wydziału Gospodarowania Odpadami Komunalnymi w Opolu.
ReUżytkownia ma być także miejscem edukacji ekologicznej i realizować współpracę z wolontariuszami, którzy ideę dawania drugiego życia przedmiotom będą propagować wśród mieszkańców Opola. Spójne z ideą ReUżytkowni ma być również funkcjonowanie kawiarenki naprawczej, tak, aby rzeczy, które nie znalazły nabywców, przed wyrzuceniem, mogły być wykorzystane.
Planowane jest więc prowadzenie warsztatów zero waste (styl życia, zgodnie z którym człowiek stara się generować jak najmniej odpadów, a tym samym nie zanieczyszczać środowiska), nadawać drugie życie przedmiotu czy upcykling. Niezniszczone ubrania, meble, przedmioty codziennego użytku, a wszystko to będzie można przynieść do ReUżytkowni, by następnie znalazły nowego właściciel. Szczegóły będą określone w regulaminie tego miejsca.
pinoczet: Napisał postów [400], status [pismak]
jak te nasze szpece z ratusza biora się za jakies biznesy to tylko same koszty, straty, wolontariaty. W podrzędnej firmie na stanowisku gdzie o czymś się decyduje polecieli by na zbity pysk po pierwszej decyzji.