Basia i Wojciech Grzebieniowscy opowiedzieli nam, jak zrealizowali swoje marzenie. (fot. Dżacheć)
- Już na studiach korzystaliśmy z programów work & travel, byliśmy w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii. To tam podpatrzyliśmy, jak można pić kawę, ile jej odmian można serwować. Wtedy w Polsce nie było jeszcze kultury picia kawy - mówi Wojciech Grzebieniowski, właściciel Book a Coffee.
- Będąc w Anglii specjalnie pojechaliśmy na referendum do Londynu, by zagłosować za wejściem Polski do Unii Europejskiej - jak widać, teraz zbieramy żniwo tej decyzji - śmieje się.
Właściciele wynajęli lokal przy ul. Czaplaka od Uniwersytetu Opolskiego. Przez długi czas puste pomieszczenie po dawnej księgarni stało niewykorzystane.
- W wynajmie pomógł nam Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości przy UO, tam też uzyskaliśmy kilka wskazówek, pomocnych przy zakładaniu swojej działalności - mówi Basia, żona Wojciecha.
Pieniądze na otwarcie coffee baru udało się uzyskać z Unii Europejskiej. Jak? Recepta to: dobry pomysł, upór i mnóstwo cierpliwości.
- Namawiamy wszystkich do spełniania swoich marzeń. Otrzymanie dotacji nie jest proste, ale jeśli ktoś ma konkretny plan na swoją działalność i uzbroi się w cierpliwość - jest duża szansa na to, że się uda - twierdzą zgodnie Grzebieniowscy.
W Book a Coffee przy kubku świeżej kawy można poczytać książkę, posurfować po internecie korzystając z sieci wifi, kupić pozycje Wydawnictwa Uniwersytetu Opolskiego, a także podziwiać prace młodych artystów.
- Każdy może zaprezentować u nas swój obraz czy fotografię - tłumaczy Basia.
Lokal otwarty jest już kilka tygodni - oprócz studentów zaglądają do niego także pracownicy handlu, taksówkarze, a nawet budowlańcy.
- Coffee bar otwarty jest już od godziny 7 rano, dlatego przychodzą do nas ludzie, którzy zaczynają pracę wcześnie rano - opowiada o klientach Wojciech.
dapawi: Napisał postów [439], status [starszy pismak]
chcieć = muc:)