- Autor: Dagmara
- Wyświetleń: 3123
- Dodano: 2021-08-05 / 18:15
- Komentarzy: 8
Wypłaty za promowanie szczepień w sieci. Gwiazdy się tłumaczą
Zaskoczenie. Tak reagują polscy influencerzy, którzy mieli wspierać rządowe działania zachęcające do szczepień. Okazuje się, iż nie wiedzieli, że mieli brać udział w jakiejś akcji i brać za to pieniądze.
Start wielkiej akcji promocyjnej ogłosił w maju na Stadionie Narodowym szef KPRM Michał Dworczyk. Rząd do współpracy zaprosił sportowców, aktorów, celebrytów, internetowych influencerów - gwiazdy YouTube'a, Tik-Toka czy Instagrama. Wszyscy oni mieli przekonać Polaków, że warto się zaszczepić przeciw COVID-19. Na billboardach można było zobaczyć np. Macieja Musiała, siatkarzy, a w telewizyjnych spotach występował Cezary Pazura. W internecie o potrzebie szczepień miało mówić 30 gwiazd tego medium.
Pod koniec lipca Kancelaria Premiera odpowiedziała na pytanie jednej z internautek i ujawniła, komu płaci za działania proszczepienne. Na liście, która została opublikowana w sieci, są takie postacie jak: Blowek, Red Lipstick Monster, Adam Drzewiecki czy Karol Paciorek. Każdy z nich ma od kilkuset tysięcy do kilku milionów fanów. Część z osób wymienionych w dokumencie była zaskoczona swoją obecnością na liście. "Nigdy nie dostałam nawet takiej propozycji. Do szczepień zachęcałam z własnej woli i zupełnie za darmo." - ogłosiła Joanna w sieci znana jako Szafa Sztywniary.
Według danych przekazanych przez Kancelarię Premiera miała ona otrzymywać pieniądze za proszczepienne posty na Instagramie. "Wygląda na to, że agencja pracująca na zlecenie rządu przypisała sobie moją darmową robotę." - cytuje influencerkę "Gazeta Wyborcza". Dwa tygodnie temu poprosiła KPRM o wyjaśnienia. Odpowiedzi nie dostała. Kancelaria tłumaczy się teraz, że agencja wynajęta do akcji promocyjnej popełniła błąd i obecnie lista osób zaangażowanych w akcję jest korygowana i rozsyłana do osób, które prosiły o takie dane. KPRM nie ujawniła na razie, której agencji zlecono przeprowadzenie działań promocyjnych.
Tyle, że jak piszą dziennikarze, na nowej liście Szafa Sztywniary nadal jest. Znajdują się na niej też nowe postacie, z czego przynajmniej jeden (Jakub "Kromka" Górka) odmówił udziału w akcji. "Całe to zamieszanie, mimo że idea była słuszna, stało się wodą na młyn dla antyszczepionkowców. Sama otrzymywałam wiele wiadomości pełnych hejtu. Czytałam, że się sprzedałam. Zostałam nawet nazwana 'sztywny pinokio'." - mówi Joanna.
News4Media, fot.: iStock
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
SekO: Napisał postów [965], status [stały bywalec]
Szczerze... Znam kilka osób ze środowiska influencerów, którzy weszli w to w nie innym celu jak finansowym. Wiedzą czy nie wiedzą.. Z dotychczasowych rozmów wiem, że raczej dość konkretnie "cenią" sobie fakt, że ktoś chce skorzystać z ich popularności (ilości followersów czy subskrybentów) w celu propagacji czegoś tam. Najlepszym przykładem są instagramerki, które prezentują w swoich materiałach info dotyczące produktów danej marki itd. W dzisiejszym świecie, mało jest osób, które nieświadomie zarabiają ;) trzeba być idiotą żeby wierzyć w coś takiego.