(Fot. Dżacheć)
Z tak wąską kadrą ciężko o dobry końcowy rezultat. Rafał Kuptel miał nie lada ból głowy przed wyjazdowym spotkaniem ze Stalą Mielec, gdyż na Podkarpacie nie mógł zabrać aż ośmiu zawodników: Wiktora Kawki, Pawła Kowalskiego, Łukasza Kucharzyka, Marka Monczki, Filipa Stefaniego, Mateusza Lellka, Alekseia Soloveva, czy też Miłosza Bączka.
Mielczanie natomiast chcieli wykorzystać okazję do przełamania, gdyż nie wygrali meczu od ponad miesiąca. I bardzo szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie - choć już w piątej minucie było już 2:2, dzięki Maciejowi Zarzyckiemu. Niestety, to był jedyny kontakt Opolan z gospodarzami, którzy wykorzystywali skutecznie każdą słabość rywali i systematycznie powiększali swoją przewagę, rozbijając raz po raz defensywę przejezdnych, trafiając w pierwszych 30 minutach aż szesnastokrotnie, przy jedynie dziewięciu bramkach Gwardii.
Zmiana połów przyniosła małe przebudzenie w grze Opolan, którzy próbowali odrabiać duże straty do rywali, lecz Mielczanie gasili zapędy odpowiadając serią za serię. Długo Gwardziści nie mogli przełamać bariery poniżej 4/5 bramek różnicy i... To Stal wzięła sprawy w swoje ręce, powiększając prowadzenie do siedmiu oczek (29:22). I choć Opolanie odpowiedzieli tym samym dość szybko, to jednak ich gra była za słaba, by zbliżyć się jeszcze bardziej do Mielczan.
Handball Stal Mielec - Gwardia Opole 32:28 (16:9)
Stal: Procho, Dekarz - Sobut 4, Pulizović 2, Smolikow 5, Nikolić 8, Pribanić 5, Wilk 4 oraz Gliński, Misiejuk, Wołyncew 3, Wojdak 1, Osmola, Graczyk, Nowak.
Gwardia: Malcher, Ałaj - Zarzycki 8, Morawski 3, Zadura 1, Milewski 1, Jankowski 2, Mauer 9 oraz Ścisłowicz 2, Klimenko 1, Sosna 1, Klimków, Fabianowicz
