- Autor: kam_ila
- Wyświetleń: 3542
- Dodano: 2022-04-05 / 11:05
- Komentarzy: 1
Śmiertelnie pobił kolegę "niedoli". Opolanin stanął przed sądem
Sprawca dotkliwego pobicia pod galerią handlową w Opolu stanął przed sądem. Poszkodowany nie przeżył kilkudniowej libacji z agresywnym nowopoznanym 30-latkiem z Opola.
Przed Sądem Okręgowym w Opolu rozpoczął się proces w sprawie śmiertelnego pobicia. 30-letni Radosław K., mieszkaniec Opola dotkliwie pobił swojego kolegę, którego poznał kilka dni wcześniej. Nie wiadomo z jakiego powodu poszkodowany znalazł się w Opolu, kilkaset kilometrów od miejsca swojego zamieszkania.
Jak ustalono w toku śledztwa w dniach 6-8 sierpnia minionego roku Radosław K. (30 lat) i Artur W., na skwerze w pobliżu Galerii Ozimskiej w Opolu spożywali alkohol. Radosław K. zaatakował kompana uderzając go m.in. pięścią w twarz. Następnie kontynuował bicie pokrzywdzonego, nawet gdy ten znajdował się w pozycji leżącej, zadając mu ciosy łokciem oraz kopiąc go w brzuch i głowę. Siła i umiejscowienie ciosów skutkowały licznymi obrażeniami ciała pokrzywdzonego. Sprawca załamał swej ofierze nos, spowodował również złamania żeber. Nadto u pokrzywdzonego stwierdzono obrażenia wewnątrz jamy brzusznej, które spowodowały masywny krwotok. To właśnie w wyniku krwotoku w dniu 9 sierpnia 2021 r. pokrzywdzony zmarł w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu.
30-letni Radosław K. nie złożył dziś przed sądem nowych wyjaśnień. Pokreślił, że do zarzucanych mu czynów przyznaje się. Sąd odczytywał zeznania oskarżonego złożone w toku postępowania przygotowawczego.
- Spotkałem Artura na dworcu, pytał czy widziałem jego samochód. Pomagałem mu go znaleźć. Opisywał, że ten samochód stoi na żółtym parkingu i zorientowałem się, że chodzi o Czarnowąsy. Policja nas zatrzymała na obwodnicy, bo nie mieliśmy świateł. Artur W. mówił że jedzie do pracy. Około tygodnia zbieraliśmy butelki, kradliśmy, a w sumie Artur kradł bo ja nie chciałem. Spożywałem alkohol co 3 dni - odczytywał Sędzia.
- W piątek jechaliśmy na Horoszkiewicza, poszliśmy do sklepu. Zdenerwowało mnie, że mówił źle o moich najbliższych. Uderzyłem go pięścią w oko i wyjaśniłem za co. Powiedziałem, że nie zgadzam się na obrażanie mojej rodziny. Piliśmy wódkę w krzakach na parkingu koło Tesco. W krzakach dołączył do nas jakiś człowiek. Pytał o obrażenia Artura, chciał wzywać karetkę. Kupiliśmy kolejną flaszkę. Jak powiedział o moim ojcu "skurwy(...)" zacząłem go okładać pięściami, potem kopałem go, potem poszedł spać. Obudziliśmy się w sobotę. On cały czas się przewracał, cały czas pytałem czy wezwać karetkę. Nastała niedziela. Mówił, że kręci mu się w głowie, cały czas odmawiał wezwania karetki - słyszymy dalej.
- W niedzielę spotkałem Andrzeja, napił się ze mną. Wróciłem wieczorem pod Tesco i wściekłem się, że Artur cały czas leży w krzakach i przez cały dzień nie postarał się o to, by poprawić nasz stan majątkowy. Pobiłem go, byłem zdenerwowany bo cały dzień nie załatwiał żadnych pieniędzy. Gnębiłem go po to, żeby doszedł do siebie - mówił podczas przesłuchania Radosław K.
Katorga poszkodowanego miała zakończyć się w niedzielę około północy, kiedy poszkodowany zgłosił napotkanemu patrolowi policji, że jego kolega został dotkliwie pobity. Jako sprawcę wskazał innego mężczyznę, a przed sądem tłumaczył, że zrobił to instynktownie. - On ani razu mi nie oddał, nawet mnie nie odepchnął. Nikt inny nie bił Artura - mówił.
Żona poszkodowanego, która pojawiła się w sądzie w charakterze świadka przyznała, że od kilkunastu lat mąż miał problem z alkoholem. Nieformalnie rozstali się. Mówiła, że od kwietnia 2021 roku nie miała kontaktu z mężem. - Mąż ze mną nie mieszkał, nie wiedziałam gdzie jest. Nie wiem nic o tym, żeby był związany z Opolem. Miał opla. Mąż nadużywał alkoholu od kilkunastu lat, ale nigdy po spożyciu nie był wulgarny, agresywny czy zaczepny. Byłam przekonana, że w tym czasie mąż był w Niemczech - mówiła.
Syn poszkodowanego zeznał, że miał kontakt z ojcem w 2021 roku. Ostatni raz na kilka dni przed jego śmiercią. - Wcześniej próbowałem się do niego dodzwonić. Nie odbierał. Raz dodzwoniłem się i odebrał oskarżony, powiedział że ojciec śpi. Wcześniej ojciec się tak nie zachowywał. Dzwoniłem za godzinę, znów odebrał pan Radosław. Zaczął się rzucać, zwyzywał mnie - mówił syn poszkodowanego. Dodał, że nie wiedział gdzie się ojciec znajduje, kiedy jednak wspomniał że jest w Opolu był zdziwiony i zaczął się niepokoić.
Powołani w toku śledztwa biegli psychiatrzy nie stwierdzili podstaw do kwestionowania poczytalności oskarżonego w chwili przestępstwa. Za zarzucone przestępstwo Radosławowi K. grozi kara pozbawienia wolności w wymiarze od 2 do 12 lat.
Zarezerwuj unikatowy login zanim wyprzedzą cię inni! Włącz się do dyskusji i wymieniaj poglądy na różne tematy z aktywną społecznością.
Forum pod artykułem jest w trybie "tylko dla zalogowanych".
Najczęściej czytane
Powiązane materiały
Polub nas!
Chmura tagów
Ogłoszenia
Zgodnie z art. 173 ustawy Prawa Telekomunikacyjnego informujemy, że przeglądając tę stronę wyrażasz zgodę
na zapisywanie na Twoim komputerze niezbędnych do jej poprawnego funkcjonowania plików
cookie.
Więcej informacji na temat plików cookie znajdziecie Państwo na stronie
polityka prywatności.
Kliknij tutaj, aby wyrazić zgodę i ukryć komunikat.
DonPedro69: Napisał postów [11148], status [VIP]
Dziwna i tragiczna historia. Żal mi człowieka, bo z opisu wygląda, że nikomu krzywdy nie zrobił a spotkała go śmierć. Przykre to. I ten oskarżony taki "przykładny" - do wszystkiego sie przyznał. Trochę jestem zszokowany.