Kolejny bielik otruty w Brzegu. Zanim trafił na leczenie, przeszedł sesję zdjęciową...

Nie milkną niepochlebne komentarze w sieci w sprawie sesji z mocno osłabionym bielikiem, do której pozował burmistrz miasta Brzeg, Jerzy Wrębiak. Urzędnicy odłowili bielika, jednak nie zaproponowali wsparcia w jego leczeniu.

W niedzielę 5 lutego do Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt trafił pierwszy bielik. Mimo swojej słusznej wagi (6kg) ptak był bardzo osłabiony. Nie miał siły uciekać, ani wykonywać jakichkolwiek ruchów. Badania, które przeprowadzono wskazują na zatrucie.

We wtorek 7 lutego ornitolog będący pracownikiem Urzędu Miasta w Brzegu odłowił znacznie osłabionego bielika. Ptak został przetransportowany do ośrodka AVI przez wolontariuszy Centrum - Marcina i Karolinę.

- Bielik przeszedł pełną diagnostykę, niestety wyniki krwi są złe. Rokowania przez to są bardzo ostrożne.
Niepokojące są również uporczywe wymioty, ptak nie podejmuje samodzielnie pokarmu, a pokarm podany przymusowo zwraca. Jest znacznie osłabiony... Czekamy aż leki rozwiną pełne działanie i wznowimy karmienie. Ptak otrzymuje również kroplówkę dożylną - mówi pani Marta Węgrzyn z Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi".

Niepokojące komentarze wylewają się jednak pod informacją o drugim bieliku, z uwagi na sesję zdjęciową, którą wykonano przed dostarczeniem ptaka do ośrodka. Ptak jest w bardzo złym stanie, jednak nie przeszkodziło to na ustawianie go do pamiątkowych zdjęć burmistrza Brzegu.

Urzędnicy skontaktowali się z opolskim Centrum, a wolontariusze przetransportowali bielika do ośrodka. Niestety, na tym na tę chwilę kończy się działanie Urzędu Miasta w Brzegu. Leczenie, które musi przejść bielik finansuje w całości "AVI", które środki na swoje działanie zbiera z darowizn.

- Na tę chwilę nie otrzymałam propozycji wsparcia ze strony gminy Brzeg. Jednocześnie też muszę zaznaczyć, że przy pierwszym bieliku zgłoszenie było od prywatnej osoby w niedzielę, nie było możliwości konsultacji kosztów i działań z gminą, więc decyzję podjęłam samodzielnie, biorąc pełną odpowiedzialność finansową na Avi. Podczas wtorkowego zgłoszenia wpłynęło ono bezpośrednio od urzędnika, udało im się zorganizować transport, jednak wolontariusze (Marcin i Karola) okazało się, że byliby szybciej, co zawsze jest na korzyść dla chorego ptaka, więc wyruszyli. I w tym przypadku zadeklarowałam przyjęcie ptaka, bez nakazu czy omawiania finansów (jeśli gmina ma podpisaną umowę z innym podmiotem, przed przyjęciem trzeba umówić wystawienie ewentualnej faktury).
Także reasumując, ani gmina nie odmówiła (bo nie otrzymali takiego pytania ode mnie) ani nie zaproponowała pomocy - mówi Marta Węgrzyn.

- Niedzielny bielik ma się dobrze. Je, nie wymiotuje, zaczyna być agresywny. Ten, którego dostarczono nam we wtorek jest nadal w bardzo złym stanie. Wyniki krwi i wymioty trochę martwią, ale dopiero zaczyna leczenie więc jest szansa że się pozbiera - dodaje Marta Węgrzyn.

Obrońcy zwierząt przypominają, że trucizna nie działa wybiórczo! - Zatrutą mysz, lisa, ślimaka itd. mogą zjeść inne zwierzęta (nawet domowe psy i koty) doprowadzając do takiej tragedii jaka spotkała tego bielika - czytamy w komunikacie.

Nasza redakcja zwróciła się do Urzędu Miasta w Brzegu z pytaniem o dalsze kroki ku pomocy odłowionemu bielikowi. Do chwili publikacji materiału, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Leczenie obu bielików opłacamy z darowizn.
Zachęcamy do wsparcia:
Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi".
86 1090 2138 0000 0001 4699 9709
Z dopiskiem: Bieliki