(Fot. Dżacheć)
Zwycięstwa nie ma, ale jest punkt. Podopieczne Nicoli Vettoriego uległy z MKS-em Kalisz 2:3, choć równie dobrze mógł mecz się zakończyć po trzech setach.
Ostatnia drużyna po wycofaniu się Legionovii Legionowo - UNI, w Stegu Arenie chciała osiągnąć zwycięstwo, by powalczyć jeszcze o fazę play-off, lecz MKS, będący na spokojnej piątej lokacie, na pewno nie zapowiadał się na łatwego przeciwnika. No i faktycznie, Kaliszanki postawiły mocne warunki, na które gospodynie przystały do połowy otwierającej partii. Od stanu 11:8, MKS błyskawicznie wyszedł na 12:16 i nie oddał prowadzenia do końca seta, który zakończył się do 23, bo w końcówce UNI jeszcze postraszyło faworytki. Drugi set zakończył się tym samym rezultatem - tym razem, wynik prowadziły prawie od początku gościnie, lecz nie potrafiły odskoczyć na więcej niż pięć punktów przewagi.
Trzecia partia to prawdziwy przełom w grze Opolanek - całkowicie zdemolowały rywalki, wygrywając w pewnym momencie 12:3 i pomimo paru zrywów MKS-u, ostatecznie trzecia partia padła łupem gospodyń, różnicą siedmiu punktów. Początek czwartego seta był niezwykle zacięty, do stanu 9:8, gdyż parę piłek padło łupem UNI, które odskoczyło na 6 punktów (14:8). Niestety, jak szybko przyszło, tak szybko przepadło, gdyż Kaliszanki również odpowiadały seriami (18:18). Końcówka była niezwykle emocjonująca, gdyż w górze była i setowa dla UNI, i meczowa dla MKS-u, lecz ostatecznie na przewagi zwyciężyły te pierwsze, doprowadzając do tie-breaku. Tam jednak przyjezdne nie zostawiły złudzeń i to one zabrały ze sobą dwa punkty i zwycięstwo, zostawiając jedno oczko w Opolu.
UNI Opole - Energa MKS Kalisz 2:3 (23:25, 23:25, 25:18, 27:25, 11:15)
neon: Napisał postów [2749], status [Szycha]
Czyli to sarenki nie wilczyce!