Doprowadzili psa do karygodnego stanu. 7-letnia suczka z olbrzymim guzem

Właściciel zwierzęcia tłumaczył wolontariuszom opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, że chodził z psem do weterynarza. Musiał mocno mijać się z prawdą.

7 letnia sunia, która niestety miała w życiu ogromnego pecha, że do opieki trafili jej się ludzie, którzy nie zapewnili jej podstawowej opieki kiedy jeszcze były szansę na jej całkowite wyleczenie. Diagnoza stawia pod dużym znakiem zapytania życie "Tusi".

Właściciel zwierzęcia tłumaczył wolontariuszom opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, że chodził z psem do weterynarza. Musiał mocno mijać się z prawdą. - Sprawdziliśmy to, faktycznie właściciele byli z nią u weterynarza 4 LATA TEMU! kiedy łapa była lekko obrzęknięta, pobrano wycinek, zalecono leczenie i nigdy więcej psa nie widziano! Od 4 lat guz ciągle rośnie bez kontroli, zajął już cała tylną łapę i nacieka najprawdopodobniej na kręgosłup - relacjonują wolontariusze opolskiego TOZu.

Obrońcy zwierząt nie ukrywają, że szanse dla Tusi są niewielkie, ale chcą zrobić dla niej wszystko czego nie zrobili jej właściciele - będą walczyć o jej życie.

- Jesteśmy po wstępnych konsultacjach, jest to tluszczakomięsak. Ogromny! Musimy na cito zrobić badanie krwi, tomograf oraz USG jamy brzusznej. Z kompletem dokumentów i badań jesteśmy umówieni u onkologa w Vetspec - Centrum Zdrowia Małych Zwierząt. Tam dowiemy się czy uda się nam jeszcze wywalczyć dla niej kilka lat życia czy, jeżeli będą przerzuty, skrócić jej cierpienie - słyszymy.

Informacje dotyczące, jak pomóc można znaleźć na stronie Facebookowej organizacji.