(Fot. UM Brzeg)
Wizyta na terenie oczyszczalni, a raczej tam gdzie można było się dostać nie pozwoliła na zbyt wiele działań.
- Woda powolutku, ale opada. Musimy poczekać aż woda na terenie oczyszczalni opadnie do poziomu w którym będziemy mogli już wprowadzić pompy i zacząć usuwać wodę - mówi Witold Kustra, z-ca burmistrza Brzegu.
Woda spada w wolnym tempie. Według obliczeń specjalistów jest to mniej niż centymetr wody na godzinę. Wały trzymają wodę, a ludzie nieustannie wzmacniają ich konstrukcje. Jednak woda wsiąka w wały, jak w gąbkę.
- To rodzi pewne ryzyko z przemakaniem wałów. W jednym miejscu na terenie miasta doszło do przecieku, ale strażacy zabezpieczyli to natychmiast i zagrożeniem minęło - mówi Kustra.
Największe problemy mają mieszkańcy ulicy Oławskiej, gdyż ze studzienek kanalizacyjnych dzień i noc wylewają się fekalia z całej gminy.
Na miejscu nieustannie z żywiołem walczą wojsko, straż pożarna oraz mnóstwo wolontariuszy.
- Uruchomiliśmy na tej ulicy dwie pompy, która ma usunąć nadmiar wody. Jednakże, że jest to woda wymieszana ze ściekami to ten proces jest nieco trudniejszy i dłuższy - dodaje Witold Kustra.
Jak na razie mieszkańcy ulicy Oławskiej muszą żyć z fekaliową rzeką na ulicy, ale nie poddają się, a ich kondycja psychiczna, jak i fizyczna jest w jak najlepszym porządku.
- Płynęliśmy dziś ulicą Oławską i rozmawialiśmy z mieszkańcami. Jest stała komunikacja pomiędzy nami. Na bieżąco pytamy czego potrzebują. Odpowiadamy na ich wszelkie potrzeby. Jednakże wielu mieszkańców radzi sobie doskonale - opowiada Kustra.
Miasto w obliczu klęski żywiołowej nieustannie apeluje do mieszkańców w jednym celu, aby ograniczyć zużycie wody.
- Ponawiamy apel o ograniczenie zużycia wody w Brzegu i gminach ościennych! - dodaje Urząd Miasta w swoim komunikacie.
